browser icon
Używasz niezabezpieczonej wersji przeglądarki internetowej . Należy zaktualizować przeglądarkę!
Korzystanie z przestarzałej przeglądarki sprawia, że komputer nie jest zabezpieczony. Proszę zaktualizować przeglądarkę lub zainstaluj nowszą przeglądarkę.

Pod Malbork

Dzień całowania klamek czyli smutne skutki odsypiania.
Ponieważ okolice bliższe mamy już objeżdżone, a i pora roku nie jest odpowiednia na sporty wodne, postanowiliśmy się przyjrzeć okolicom dalszym. Nasze zamiary trochę nam się nie sprzęgły z odsypianiem, w efekcie czego wyjechaliśmy dość późno, robiąc przy okazji zapasy dla kota – miauczący stwór od rana dobijał się po kolei do wszystkich okien – chcąc mieć spokój, należało o niego zadbać. Co prawda, W. nie był pewien czy przypadkiem nie zniechęcił zwierza do siebie – niechcący przytrzasnął mu ogon drzwiami od samochodu – ale czego się nie wycierpi dla puszki karmy (kot wrócił).
Jadąc dotychczas przez kaszubskie lasy nie widzieliśmy specjalnie efektów zeszłorocznej trąby powietrznej. Wydawało nam się, że aż tak źle nie było.
do albumu zdjęć

pod Rytlem

Zdanie zmieniliśmy dojeżdżając do miejscowości Rytel w gminie Czersk. Co prawda kikutów drzew było niewiele, ale puste pola (aż po horyzont) z wysokimi, samotnie stojącymi drzewami dawały blade pojęcie o tym, co tam musiało się dziać ponad rok temu. Z Rytlem kojarzy nam się również opisana humorystycznie akcja ratunkowa, autorstwa niejakiego Malcolma XD. Przyznajemy, że ilość słów uznawanych powszechnie za niekulturalne, sporo przekracza nasze granice, niemniej jednak czytało się to dobrze. Osoby wrażliwe, uprasza się zatem o nie czytanie. Jako że jest to opowiastka z serii „creepypasta”, zawierać może sporą dozę fantazji.
Wracając do tematu, z rzeczy zaplanowanych, które nam się jedynie udało zobaczyć, były dwa cmentarze mennonickie: w Miedzyłęgu i Stogach Malborskich – wszak przed wojną Pomorze Mennonitami stało.
{szerszy opis jest dalej}
do albumu zdjęć

Malbork


W efekcie naszych postojów, do Malborka dotarliśmy kilka minut przed piętnastą i „pocałowaliśmy klamki” – wedle grafiku zimowego, o tej porze zamykają wnętrza zamkowe, a teren zamku należałoby opuścić o 16. Obeszliśmy więc twierdzę i zwinęliśmy się z powrotem. W. ustawił na GPS nasz ulubiony bar „Drewutnię” w Olpuchu. Pocałowaliśmy klamkę po raz drugi – bar zakończył sezon kilka dni wcześniej. W Swornegaciach zdążyliśmy rzutem na taśmę – byliśmy ostatnimi gośćmi restauracji – kończyli sezon tegoż dnia o 18. Załapaliśmy się jeszcze na potrawę regionalną ciszki (ciszki kaszubskie): są to plastry kiszki ziemniaczanej, smażone z cebulką i boczkiem. (Nie)normalnie smażą to na oleju – W. wywalczył smalec! Wieczór zakończyliśmy karmieniem kota (kot gromko dał nam znać o swojej obecności), oraz wyprawie po mleko. Tym razem Szogun (pies sąsiadów) nie dość, że dał się wygłaskać, to jeszcze odprowadził W. pół kilometra aż pod furtkę – wlazłby pewnie do domu gdyby mu pozwolić, ale aż tak „kraść” psa W. nie chciał.

PS. Żeby nie było, kot nie jest bynajmniej zagłodzony. Wręcz przeciwnie, ma lśniącą sierść i wygląda na dobrze wykarmionego. Ta bestia musi mieć dwa żołądki, kociego tasiemca albo być efektem genetycznych eksperymentów. Normalna zwierzyna tyle nie żre!
poprzedni
następny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.