browser icon
Używasz niezabezpieczonej wersji przeglądarki internetowej . Należy zaktualizować przeglądarkę!
Korzystanie z przestarzałej przeglądarki sprawia, że komputer nie jest zabezpieczony. Proszę zaktualizować przeglądarkę lub zainstaluj nowszą przeglądarkę.

Kamienna Góra, zamek i podziemia

Zamek Grodztwo w Kamiennej Górze

Zamek Grodztwo

Ruiny najwyraźniej były nam pisane tego dnia, gdyż do Kamiennej Góry (niem. Landeshut), wjechaliśmy również od strony Zamku Grodztwo, a raczej jego nędznych pozostałości. Obiekt, będący jedną z najokazalszych dziewiętnastowiecznych rezydencji na Dolnym Śląsku, przetrwał II wojnę światową, nawet zdążył być siedzibą PGR-u, aż do pożaru w 1964. Od tej pory obraca się w ruinę.
Zamek Grodztwo w Kamiennej Górze

Zamek Grodztwo

Jedyną akcją, jaką podjął aktualny właściciel (prywatny), to wycięcie samosiejek ostatniej jesieni. Urząd Miasta może przejąć zamek, ale i tak nie wiadomo co by z nim można było zrobić (koszty). Niestety nic nie wskazuje na to, by miały być podjęte jakiekolwiek działania, mające na celu choćby zabezpieczenie murów.
Po obejrzeniu ruin mieliśmy szczery zamiar udać się na ul. Kociuszki 1, gdzie wedle informacji ze strony internetowej miasta miał znajdować się punkt informacji turystycznej. Zamiar nam nie wyszedł, bo po drodze zobaczyliśmy strzałkę do podziemi.
do albumu zdjęć

Arado

Tymi podziemiami okazała się sztolnia Arado, jeden z wielu podziemnych kompleksów drążonych na terenie miasta w czasie drugiej wojny światowej przez więźniów z Arbeitslager Landeshut (Obóz Pracy Kamienna Góra), czyli filii pobliskiego obozu koncentracyjnego Gross-Rosen (w Rogoźnicy) oraz robotników przymusowych. Rzecz jasna, żaden z więźniów nie dożył końca wojny. Po co te podziemia? Ano by przenieść produkcję zbrojeniową (łożyska toczne) w bezpieczne miejsce, po tym jak w 1943 r. zakłady zbrojeniowe w Schweinfurcie zostały zbombardowane przez aliantów. Czy było to jedyne przeznaczenie podziemi? Niekoniecznie. Biorąc po uwagę ich liczbę, mogły być to również schrony przeciwlotnicze, podziemne szpitale, tajne laboratoria, fabryki do produkcji pocisków V1 i V2. Tego możemy się tylko domyślać. Wracając do Arado – jedynej sztolni udostępnionej do zwiedzania – mogła być przeznaczona do produkcji samolotów, tym bardziej, że w pobliskich zakładach włókienniczych Grünfelda, zlokalizowano biura projektowe Arado Flugzeugwerke.
Arado Flugzeugwerke

Arado

Tu należy wspomnieć o projekcie Arado Ar E.555, latającego skrzydła, który zdaniem projektantów mógł być zdolny do bombardowania celów strategicznych nawet na terenie Stanów Zjednoczonych. Szczęśliwie, decydenci nie podzielali optymizmu projektantów,
Arado Ar E.555

E.555

i samolot nigdy nie wszedł w fazę produkcji. Po podziemiach oprowadzał nas siedemnastoletni młodzian z grupy rekonstrukcyjnej, który teatralnym głosem potrafił przykuć uwagę niemałej grupki turystów. Uwagę przykuwały też zgromadzone militaria różnego typu proweniencji zarówno polskiej, niemieckiej jak i radzieckiej. A chociaż o te artefakty na tym terenie nie było trudno to jednak podziwu godna jest chęć wyczyszczenia, zabezpieczenia i wystawienia tak bogatej kolekcji. Można tutaj znaleźć nie tylko cały przekrój różnego typu broni, ale i paliwowe zbiorniki dodatkowe do samolotów, „ryczące krowy” znane z opisu bombardowań Powstania Warszawskiego oraz bardzo dużo oryginalnych skrzynek amunicyjnych, w niektórych znaleźć można nawet szklane granaty dymne. W „pakamerze” robiącej za część suchą wystawy, oprócz kupienia pamiątek można zobaczyć też kopię Enigmy czy zegar rejestrujący czas pracy.
Ścieżka dydaktyczna na Górze Parkowej

ścieżka dydaktyczna

Trochę powyżej, na zboczach Góry Parkowej, jest ścieżka dydaktyczna ze zbiorami „dużych” eksponatów wojskowych: armat, haubic, granatników, a nawet makieta latającego skrzydła. Z przyjemnością oglądaliśmy i tę część ekspozycji z podziwem myśląc o ludziach „którym się chciało”.
poprzedni
następny

8 odpowiedzi na Kamienna Góra, zamek i podziemia

  1. Pudelek

    O tych podziemiach w KG to słyszałem od kilku znajomych. Że amatorszczyzna… Jako przewodnicy ochotnicy z łapanki, którzy na koniec poprosili o… datki za obsługę. Hmmm, to za co był bilet?

    Generalnie nie wchodziłem po takiej reklamie 😛

    • W.

      My mamy trochę inne spojrzenie na ten temat. Uważamy że chwała ludziom z inwencją, którzy próbują coś zrobić w umierającym mieście. Te rejony są dosyć niedoinwestowane i każda inicjatywa godna jest (według nas) pochwały. Co do przewodnika to wielu polskich „aktorów” nie dorównuje mu tembrem głosu(!) a pasją i wiedzą też podnosił wysoko poprzeczkę przewodnikom.
      A „dobrowolne datki są «na piwo» bo (ponoć) są wolontariuszami”. 😉
      PS. żeby coś oceniać trzeba chociaż spróbować to poznać. 😉

      • Pudelek

        Chodziło mi o coś innego: jeśli płacę za bilet, to raczej nie spodziewam się później prośby o datki. Wchodząc do teatru nie liczę się z tym, że poprosi o to aktor. Jadąc pociągiem zdziwiłbym się, że o dodatkową kasę wyciąga rękę konduktor. Uważam, że jeśli gdzieś wykupuję bilet to w cenie jest również oprowadzanie (jeśli ono występuje). To bardzo niedobry zwyczaj, że ktoś pracuje za darmo (“wolontariusz”) i właściciel przybytku kwestię finansowania zrzuca na klientów. Prawie jak w niektórych knajpach, gdzie kelnerzy utrzymują się głównie z napiwków. To w takim razie za co ten bilet? Przyznam się, że nie spotkałem się jeszcze z sytuacją, aby po wykupieniu biletu z obowiązkowym przewodnikiem ktoś chciał jeszcze dodatkową opłatę za tego przewodnika…

        PS>Niby tak, ale ufam moim znajomym na tyle, że czasem mogę im wierzyć 😉 Gdyby wszystko przeżywać na własnej skórze to nie starczyłoby nam czasu 😀

        • w.

          Niby racja, nie można się z takim podejściem nie zgodzić. My jednak staramy się zrozumieć również i drugą stronę. Moja Mama próbowała wpoić mi empatię powtarzając często: „spróbuj postawić się po drugiej stronie (w jego/jej sytuacji)”. Niekiedy wnioski z tej nauki nie mają wiele wspólnego z empatią – ale to już zupełnie inna sprawa. 😉
          PS. jak dowiedzieliśmy się w innym muzeum – nie ma w Polsce żadnego muzeum, które byłoby się w stanie utrzymać z biletów – i chyba więcej nie trzeba dodawać!

          • Pudelek

            Dlatego w Polsce prawie brak prywatnych muzeów, bez dotacji państwowych/samorządowych się nie obejdzie.

            W takiej sytuacji jak ta bilet powinien po prostu uwzględniać przewodnika, tak jak jest gdzie indziej, a nie żerować potem na ludzkiej empatii (“jak to nie dać, gdy inni dają…”).

Skomentuj Pudelek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.