browser icon
Używasz niezabezpieczonej wersji przeglądarki internetowej . Należy zaktualizować przeglądarkę!
Korzystanie z przestarzałej przeglądarki sprawia, że komputer nie jest zabezpieczony. Proszę zaktualizować przeglądarkę lub zainstaluj nowszą przeglądarkę.

Fougères i do domu

do albumu zdjęć

Fougères

Kilka chwil trwała dyskusja czy by nie zostać na Wielkiej Paradzie Tygodnia Zatoki Morbihan. Wygrał argument o wcześniejszym wyjeździe – w końcu mieliśmy do przejechania dwa tysiące kilometrów. W. nie byłby sobą żeby czegoś nie wymyślił w zamian. Początkowo Erynia coś mruczała, ale to w końcu W. trzymał kierownicę i zatrzymał się w Fougères. Udało mu się tam nawet znaleźć zupełnie pusty parking w zaułku przy Rue de Savigny. Świetne miejsce w pobliżu zamkukościoła św.Leonarda. W pobliżu były jeszcze ogrody miejskie i mniej więcej w tej kolejności wiodła nasza trasa. Zanim jednak na nią weszliśmy rzuciła nam się w oczy Crêperie Tivabro. Na zewnątrz wiele znaczków polecających i trzeba przyznać, że zasłużonych. Może kucharki i kelnerki były smutne ale aż tak bardzo smakowi potraw to nie zaszkodziło. Pokrzepieni na ciele ruszyliśmy pokrzepiać dusze. Do samego zamku droga wiodła starymi uliczkami wśród starych urokliwych domków. Tu rzucił nam się w oczy odmienny kolor budulca – o ile Bretania szarym granitem stoi, ten kamień miał brązowo-beżowy odcień. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do samotnie stojącego Église Saint-Sulpice. Całkiem, całkiem kościółek – z ciekawą bryłą zewnętrzną i ornamentami wewnątrz. Malowany drewniany sufit tylko podkreślał koloryt surowego kamienia ścian i kolumn.
Przy wejściu do Zamku powitały nas wielkie koła młynów wodnych – działały!

koła napędowe; dawniej młyna wodnego, dzisiaj generatora

Zaraz za nimi spotkały nas zamknięte drzwi informacji turystycznej i strzałka kierująca dalej w prawo do kasy zamku. Okazało się, że był to ten sam budynek tylko wejście z drugiej strony. A za wejściem zamek – jeden z największych we Francji. Na dodatek całkiem ładnie odrestaurowany i udostępniony do swobodnego zwiedzania. Widoki z blanek i wielu wież także warte były grzechu. Po obejściu zamku dookoła górą i dołem ruszyliśmy przez Jardin du Val Nançon i starymi ulicami pomiędzy kamiennymi domami w kierunku kościoła św.Leonarda – ten był trochę mniej powabny od „tego na dole” – i dalej w dół, przez ogrody, do rzeki. Nad jej brzegiem zobaczyć można było odrestaurowane stare pralnie z kotłami opalanymi drewnem.
do albumu zdjęć

droga powrotna


 
Spacer spacerem ale przyszedł czas na powrót. Fougères, zwane bramą do Bretanii, dla nas było bramą wyjazdową.
Przed wyjazdem z Francji zatrzymaliśmy się jeszcze w restauracji Les Saveurs d’Antan – wyśmienite jedzenie(!) – i w pobliżu Hawru by popodziwiać wielki most (Pont de Normandie) nad ujściem Sekwany.
poprzedni
następny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.