browser icon
Używasz niezabezpieczonej wersji przeglądarki internetowej . Należy zaktualizować przeglądarkę!
Korzystanie z przestarzałej przeglądarki sprawia, że komputer nie jest zabezpieczony. Proszę zaktualizować przeglądarkę lub zainstaluj nowszą przeglądarkę.

Zamek w Malborku

do albumu zdjęć

Zamek w Malborku

Jak wiadomo, rok bez Kaszub to rok stracony. Gdy więc tylko nadarzyła się okazja dłuższego weekendu, a gościnny Gospodarz przekazał nam klucze, ruszyliśmy w wiadomym kierunku. Tym razem postanowiliśmy zobaczyć miejsca niedooglądane poprzednim razem. Na pierwszy ogień poszedł zamek w Malborku, którego, w październiku, pocałowaliśmy klamkę. W. ustawił GPSa na bliskie zamku parkingi, i już pierwszy okazał się pusty i bezpłatny, a gdzie na dodatek trafiło nam się przy nim stoisko z truskawkami kaszubskimi oraz czereśniami. Jako że te truskawki znaliśmy już z poprzednich pobytów, nie zmarnowaliśmy okazji.
Spacer z parkingu do kasy zamku nie był zbyt długi chociaż musieliśmy przejść przez most i obejść pół zamku. Po niedługim czasie ustawiliśmy się w kolejce po kosztujące 45zł od osoby bilety do zamku. Drogo, ale w tej cenie przysługuje albo audioprzewodnik, albo polskojęzyczny przewodnik, który rusza albo po zebraniu trzydziestoosobowej grupy albo niezależnie w odstępach półgodzinnych. Tym razem skorzystaliśmy z przewodnika. Po krótkim czekaniu ruszyliśmy na zamek. Na początku powiększone zdjęcie z 1945 r. pokazało ogrom zniszczeń wojennych (50, a miejscami 80%). Winnymi była rzecz jasna Armia Czerwona. Żeby było weselej, przez kolejnych kilkanaście lat budowle niszczały i były zwyczajnie rozkradane, bo przecież były reliktem znienawidzonego ustroju (a i pochodzenie zapewne zagrało tu rolę). Dopiero w latach 60′ utworzono tam muzeum i pomału rozpoczęto restaurację, której ostatnia część zakończyła się w 2015 roku. A było co restaurować, gdyż tereny zamkowe obejmują 15ha (w latach świetności dobijało do 21ha). Czterogodzinny spacer rozpoczęliśmy na podzamczu, gdzie po przejściu dawnej fosy pokrótce przypomniano nam historię sprowadzenia zakonu na te tereny (nieszczęsny Kondrat Mazowiecki), jak również dawną lokalizację i przeznaczenie zachowanych i niezachowanych budynków. Następnie przeszliśmy do średniego zamku, gdzie swą siedzibę miał Wielki Mistrz. W tej części zamku obejrzeć było można wielki refektarz, prywatne komnaty z prywatnymi wychodkami (locum secretum), kuchnię i kilka innych użytecznych miejsc – większość prawie pustych.
Dlaczego akurat średni zamek gościł Wielkiego Mistrza?
Otóż górny zamek powstał, zanim podjęto decyzję o przeniesieniu siedziby zakonu do Malborka. Kiedy w końcu dokonano wyboru, okazało się, że górny zamek będzie za mały, a możliwości rozbudowy specjalnie nie było, więc na zamku średnim postanowiono postawić kolejne budynki mające godnie reprezentować Zakon. Wracając do fosy, woda do niej była sprowadzana kanałami z dwóch jeziorek oddalonych o jakieś 30 km.
A dlaczego nie skorzystano z wód pobliskiego Nogatu?
Otóż dlatego, że lustro wody rzeki znajdowało się kilka metrów poniżej fosy, a w tamtych czasach nie znano pomp. Jeziorka z kolei znajdowały się wyżej.
Detale Górnego Zamku

Zamek Górny

W. cichutko pomyślał: „To nie prościej było pogłębić fosę o te parę metrów?” – widocznie nie. Górny Zamek najbardziej nam przypadł do gustu, szczególnie zdobieniami detali, wliczając w to diabełka wskazującego drogę do ówczesnej toalety. Mawia się, że gotyk ceglany to bieda-gotyk, ale trudno to powiedzieć o Malborku. Nawet jeżeli zdobienia budowli kościelnych nie są w stylu gotyku płomienistego, wciąż mają niezaprzeczalny urok.
Na zamku ugościło nas również kilka wystaw, tematyką związaną z:
  1. niemieckimi restauratorami (z XIXw), w tym synem jednego z architektów, który przybył na zamek w celu dostosowania go do potrzeb wojskowego garnizonu. Szczęściem syn miał talent malarski, a że chłopak się nudził, to łaził trochę i przenosił na papier co ciekawsze widoki. Następnie miał wystawę tych rysunków w Berlinie, gdzie zachwycono się zarówno talentem artysty jak i samym obiektem. Szybko zrezygnowano z przeróbki militarnej, po raz pierwszy przeznaczając większe pieniądze na restaurację zabytku.
  2. osobistościami wizytującymi zamek (od polskich królów, po Wilhelma II i Hitlera). Skąd się tam wzięli polscy królowie? Czego nie dało się wziąć szturmem, dało się kupić. Po bitwie pod Grunwaldem Zakon zaczął podupadać finansowo, a co gorsza przestał płacić wojskom zaciężnym, na których opierał swą potęgę militarną. Ci ostatni zajęli dobra zakonne i pomału zaczęli je wyprzedawać, na poczet zaległości. W ten oto piękny sposób, za czasów Kazimierza Jagiellończyka Malbork przeszedł w ręce korony polskiej, po uiszczeniu opłaty pod postacią 660kg złota.
  3. odwiedzinami sławnych osób: naukowców (Kopernik), pisarzy, a także na Sophii Loren kręcącej tu swego czasu reklamówkę pewnego makaronu lokalnej firmy.
  4. bursztynem, z całkiem pokaźną kolekcją wyżej wzmiankowanego kamienia, pokazującymi zarówno stare jak i nowe zastosowanie produktu
  5. malarstwem współczesnym – „Wiatr od morza”. Wystawa przedstawiała współczesną wizję malarską tego dzieła (nie lubimy malarstwa współczesnego)
  6. sakralną rzeźbą średniowieczną. Przykłady rzeźb zebrano z okolicy jak również z kościoła na górnym zamku
  7. orężem. Zbrojownia zrobiła na nas szczególne wrażenie. Siłą rzeczy nie mogła być tak bogata jak ta na Malcie, ale praktycznie pokazano cały przekrój broni zarówno białej jak i palnej, począwszy od ciężkich mieczy z czasów krzyżackich, poprzez ciężkie zbroje (również chroniące konie), skończywszy na kolekcji broni perskiej i tureckiej. Dodatkowo trzeba na korzyść tej zbrojowni zaliczyć interesujące przedstawienie mniejszych zbiorów – nie zdążył się człowiek znużyć.
  8. odbudową zamku. Wystawa pokazywała kolejne jej stadia/li>
Na koniec mogliśmy sobie zafundować (za 8zł od osoby) dodatkowo wejście 200 stopniami, a wieżę zamkową – głód zwyciężył.
Późny obiad zaliczyliśmy w sprawdzonym gościńcu Konopielka, gdzie Erynia zachwycała się chłodnikiem z botwinką i koperkiem, a W. cudownie soczystą pieczoną golonką – w całym zestawie mięs grillowanych.
poprzedni
następny

6 odpowiedzi na Zamek w Malborku

  1. Erynia

    Rzecz jasna, Malbork nie jest na Kaszubach. Ale w końcu nocowaliśmy tradycyjnie w Parszczenicy, więc na Kaszubach. Poza tym, kto nam zabroni robić skoki w bok – bliższe lub dalsze…

    • Pudelek

      No właśnie, ja z tekstu zrozumiałem że leży na Kaszubach 😉

      • w.

        Przepraszamy, ale jakoś tak się utarło, że jedziemy „na Kaszuby” gdy jedziemy do Parszczenicy. A że później jeździmy i w inne regiony, to cóż… pozostaje tylko przeprosić za nieścisłości. 😉

  2. Pudelek

    Cena rzeczywiście jak na polskie warunki wysoka… Liczą sobie. Ale w Malborku jeszcze nie byłem :/

    Natomiast zastanowił mnie początek tekstu: ” rok bez Kaszub to rok stracony”. Malbork to chyba jednak nie są Kaszuby moim zdaniem. Kaszuby leżą na Pomorzu Gdańskim, natomiast Malbork to Powiśle (dawniej część Górnych Prus).

Skomentuj w. Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.