browser icon
Używasz niezabezpieczonej wersji przeglądarki internetowej . Należy zaktualizować przeglądarkę!
Korzystanie z przestarzałej przeglądarki sprawia, że komputer nie jest zabezpieczony. Proszę zaktualizować przeglądarkę lub zainstaluj nowszą przeglądarkę.

Dürnstein

do albumu zdjęć

Dürnstein

Meteorolodzy trochę się pomylili. Pogoda zapowiadała się na piękną i słoneczną. Świetny powód by zrealizować planowany pobyt w mieście i na punkcie widokowym nad twierdzą, gdzie przetrzymywany był Ryszard Lwie Serce. Tym razem w Dürnstein udało nam się zaparkować bez problemu na parkingu płatnym przy samej przystani białej floty. Nic to, ceny za cały dzień dużo lepsze niż za parking we Wrocławiu, o Krakowie nie wspominając. Schodkami wyrąbanymi w skale przeszliśmy na stare miasto, szukając jednocześnie bankomatu i tradycyjnie informacji turystycznej. O ile z tym pierwszym nie było problemu, o tyle IT do dzisiaj pozostaje dla nas zagadką. Doszliśmy spacerkiem do końca deptaku, za mury, odnotowawszy po drodze ścieżkę do ruin zamku – jeszcze tu wrócimy. Tymczasem jednak zauroczył nas miejscowy cmentarzyk, z grobami rodzinnymi z kutymi ozdobnie krzyżami, a każdy z latarenką na świeczki. Takich patentów na polskich cmentarzach nie ma. Wróciliśmy na ścieżkę do ruin, która przekształciła się w nieregularne skalne schody w lesie. Bardzo przyjemny piętnastominutowy spacer. Sam zamek zasłynął z przymusowego pobytu Ryszarda Lwie Serce w XII w., a skąd Ryszard tam się wziął? Wszystko zaczęło się od trzeciej wyprawy krzyżowej, w czasie której książę austriacki Leopold V, dowodzący krzyżowcami niemieckimi, zażyczył sobie być traktowany na równi z koronowanymi głowami – Ryszardem właśnie i królem francuskim Filipem Augustem, Rzecz jasna, zostało to odebrane jako arogancja i impertynencja, a Leopold potraktowany „per nogam” – ludzie Ryszarda zdjęli sztandar Leopolda z murów Akki i wrzucili go fosy. Obrażony Leopold odpuścił sobie krucjatę, ale zniewagę zapamiętał… W następnym roku (1192), Leopold miał okazję do rewanżu: Ryszard wracał z krucjaty przez ziemie austriackie, i choć starał się nie afiszować, został rozpoznany, pojmany przez sługi Leopolda, przekazany cesarzowi Henrykowi VI i uwięziony na zamku w Dürnstein, gdzie oczekiwał na zapłacenie okupu. Mówiąc współczesnym językiem, „karma to wredna sucz”.
Ryszard zapewne nudził się w niewoli, więc z bezczynności tworzył poezję. Co ciekawe, tworzył ją w języku okcytańskim, którym władał doskonale w przeciwieństwie do angielskiego, którego nigdy się nie nauczył. W sumie nic dziwnego – choć był synem Henryka II Plantageneta i urodził się w Oksfordzie, to Francję (kraj matki Eleonory Akwitańskiej) uważał za swój dom. W konflikcie miedzy ojcem, a charakterną rodzicielką, trzymał stronę tej ostatniej. Wracając do austriackich „wczasów”, z tamtego okresu pochodzi legenda o minstrelu Blondelu, przyjacielu Ryszarda. Tenże Blondel, szukał zaginionego Ryszarda bezskutecznie po całej Europie. Gdy w końcu dotarł do twierdzy Dürnstein, zaintonował pieśń znaną tylko im obu – Ryszard miał kontynuować jej słowa. Legenda ta została utrwalona w osiemnastowiecznej operze Richard Coeur-de-Lion. Rzeczywistość była mniej piękna: w Anglii podniesiono podatki, by wykupić Ryszarda. W końcu, w 1194 r., król odzyskał wolność. Wracając do ruin, były to pierwsze, przy których wisiała tabliczka „wejście na własne ryzyko”. Faktycznie, żadnych trawniczków ze zraszaczami, żadnych barierek, za to fantastyczne widoki, z jednej strony na Dunaj, a z drugiej skałki w lesie, po których już wspinacze szaleli. Mając dalsze plany, odpuściliśmy sobie Dürnsteiner Kanzel, i ceprostradą wróciliśmy do starego miasta. A w samym mieście zajrzeliśmy jeszcze do, leżącego tuż nad brzegiem rzeki, dawnego augustiańskiego opactwa (Stift Dürnstein), z kościołem z charakterystyczną biało-błękitną wieżą. Tu byliśmy ciut zniesmaczeni. Wejście płatne, część budynku niedostępna (bo w remoncie), większość eksponatów z serii audio-video. Dotychczasowa renowacja przeprowadzona partacko, z pękającymi ścianami.
wnętrze gotyckiego kościoła (po kliknięciu strzałka w prawo)

wnętrze gotyckiego kościoła

Jedynie wnętrze kościoła ratowało honor opactwa. Ale już na tarasie widokowym zauważyliśmy, że błękitna farba cokolwiek odpadała. Podobnie, w leżącym obok Hotelu Richard Löwenherz, stoi stary romański kościół… zaadaptowany na magazyn (no żeby chociaż na sale balowe lub stoły biesiadne).

tutaj konieczny jest krótki komentarz do tego co dostrzec można po kliknięciu w zdjęcie powyżej:
Mama W. zawsze była zdania, że:
jak gdzieś jest napisane, że »nie wolno«, to trzeba(!) sprawdzić czy jest to na pewno prawda

poprzedni
następny

2 odpowiedzi na Dürnstein

  1. W.

    I dlatego nauki mojej mamy są „zdrowsze”… 😉

  2. Pudelek

    Lepszy był komentarz który usłyszałem kiedyś od Polakow w Skalnym Mieście:
    – Tu chyba jest zakaz.
    – Zakazy są po to aby je łamać, wskakuj synu – odpowiedź ojca.
    Widząc to mówię do kumpeli, że chyba jacyś analfabeci przyjechali, bo nie umieją czytać, więc mamusia szybko pogoniła dziecko i męża 🙂

Skomentuj Pudelek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.