browser icon
Używasz niezabezpieczonej wersji przeglądarki internetowej . Należy zaktualizować przeglądarkę!
Korzystanie z przestarzałej przeglądarki sprawia, że komputer nie jest zabezpieczony. Proszę zaktualizować przeglądarkę lub zainstaluj nowszą przeglądarkę.

Mont Saint-Michel

Kolejnym punktem miał być Etretat, ze szczególnym uwzględnieniem klifów. Cóż, po chwili jazdy, oczy same zaczęły nam się zamykać. W. szybko zjechał na francuski MOP (Aire) i na dwie godziny odpłynęliśmy. Trzeba było nadrobić poprzednią noc w trasie. W sumie wyszło nam to na dobre, bo gdy samochód jadący przed nami na autostradzie najpierw wyhamował, a następnie stanął, W. miał odpowiedni refleks, by go ominąć.
Blisko było…
do albumu zdjęć

Mont Saint-Michel

Godzina przyjazdu do Etretat zmieniła się z wczesnowieczornej na później-wieczorną, tak że od razu postanowiliśmy jechać do Mont Saint-Michel i dojechaliśmy… około północy. Parkingi „w miasteczku”/„hotelowisku” – wszystkie płatne, więc W. zaczął szukać i stanął w następnej wsi przy ścieżce rowerowej idącej wałami aż do klaszto-wyspo-półwyspu. Erynia dała się namówić na nocny, romantyczny (he, he…) spacer w kierunku ładnie oświetlonego klasztoru ale, niestety zbyt się przejęła żartami W. o pływach dochodzących do 10m (według W. miały być te największe…, ale nie doszły) i niedaleko od kładko-mostu zawróciliśmy bo Erynia „słyszała” nadchodzący przypływ. W rzeczywistości miał się zacząć godzinę później i zakończyć dopiero około 7:40, ale W. nie chciał walczyć po północy z równie senną co wkurzoną Erynią. Nic to – kilkukilometrowy (2*3,5km) spacer dobry jest przed snem, a i przy okazji W. wyniuchał bezpłatny parking w wiosce, gdzie mogliśmy ten sen zrealizować. Noc była tak spokojna, że godzina 7. była dla nas zdziwieniem. Spanie w samochodzie było o tyle zyskiem, że zanim hotelowicze wstali i pojedli to myśmy już zdążyli dotrzeć do parkingu płatnego, zaparkować i pierwszą nawetką
nawetka/navette

nawetka/navette

dojechać do klasztoru niewiele po maksymalnym przypływie. Nawetka (navette) jest bezpłatnym autobusem dowożącym turystów spod parkingu w pobliże Mont Saint-Michel. Jest ciekawie zbudowana, jak stare tramwaje, ma kierownicę z przodu i z tyłu – nawracanie na mostach Mont Saint-Michel byłoby dosyć trudne.
Mont Saint-Michel

Mont Saint-Michel

Dzięki wczesnej pobudce praktycznie bez tłumu turystów przeszliśmy uliczko-schodki i mury opactwa aż dotarliśmy na jego szczyt zwieńczony kościołem. I tutaj skończyło się miło – kościół i trasę płatną otwierano dopiero o 9:00. No to OK – połazimy jeszcze po murach by na 9. być gotowymi do zwiedzania z pierwszą grupą. Grupa była nieduża, 10€/osobę nie majątek, a ilość zachwytów Erynii godna była wszelkich pieniędzy.
arkady

arkady

Może i wyposażenie wnętrz było ubogie, ale sama architektura romańsko-gotycka harmonijnie głaskała nasze dusze. Dogoniła nas jakaś chińska wycieczka, ale nawet i oni nie byli w stanie przesłonić obiektu – obronił się wielkością i sztuką kolumnad, ogrodów, przejść i schodów. Zupełnym majstersztykiem była arkada w Krużgankach Merveille – miniaturowy filigran muzułmańskich ogrodów. Wszyscy doznawali tam olśnienia – my też! Koniec trasy nas zaskoczył – chciałoby się jeszcze i jeszcze, ale tutaj w grę zaczęło wchodzić drobne acz znaczące „głodna jestem”. Niby na uliczkach osady wiele jest hoteli i restauracji – jedna nawet z historią przygotowywania jaj na miedzianej patelni (…[cenzura Erynii]), ale jakoś nam one nie pasowały zbyt wysokim poziomem zimnej ceny. Wśród nich Erynia znalazła, a W. zaaprobował małą przytulną restauracyjkę/patisserie, w której gospodarze właśnie jedli śniadanie przed pracą. Padło sakramentalne pytanie „Co byście Państwo polecili?” i na stół wjechały „moules & frites” wraz z litrowym dzbanem cydru. I jakie to były gary? (po jednym dla każdego), i jakie to były mule? – może i małe, ale gotowane w wywarze warzywnym, i wyśmienite. Poza tym kucharz w kuchni śpiewał, a obsługa cieszyła się rozmową i gośćmi – czegóż można chcieć więcej?!
Niestety musieliśmy opuścić to miejsce: i restaurację, i wyspę, więc spacerkiem, oglądając się za siebie, doszliśmy do parkingu i po uregulowaniu rachunku (14€ płatne kartą) ruszyliśmy do Saint Malo.
poprzedni
następny

2 odpowiedzi na Mont Saint-Michel

  1. Pudelek

    Faktycznie, architektura niczego sobie. W każdą dziurę na krużgankach można by wsadzić jednego Chińczyka z wycieczki 😀

    • w.

      Dziur było tak dużo, że mogłoby jednej wycieczki nie wystarczyć, ale nie byli najliczniejszą nacją w tym miejscu. W końcu jest drugim co do częstotliwości odwiedzin turystycznych po Paryżu.

Skomentuj w. Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.