browser icon
Używasz niezabezpieczonej wersji przeglądarki internetowej . Należy zaktualizować przeglądarkę!
Korzystanie z przestarzałej przeglądarki sprawia, że komputer nie jest zabezpieczony. Proszę zaktualizować przeglądarkę lub zainstaluj nowszą przeglądarkę.

Złotów (… i historia)

do albumu zdjęć

Złotów

Z muzeum skierowano nas do Informacji Turystycznej w starym spichlerzu, gdzie ponoć na jego najwyższym piętrze można by zobaczyć wystawę poświęconą przedwojennej szkole polskiej na Ziemi Złotowskiej. Faktycznie, była, a przemiły Pan na parterze budynku, gdy spytaliśmy o tę wystawę, zaczął nas zalewać informacjami – uwielbiamy to! I zaczęła się zabawa w pomieszaną opowieść o Złotowie i o szkołach, i o ludziach tutaj mieszkających od wieków (przynajmniej dwóch). Jak można było się spodziewać, stworzone na początku wieku szkoły polskie zakończyły żywot w 1939 r., a nauczyciele w większości razem z nimi, albo kilka lat później. Z historycznej społeczności Złotowa najpierw „zniknęli” Żydzi, a później Niemcy. Zazwyczaj po takich zmianach pozostają jakieś obiekty materialne. W Złotowie pozostały dwa kościoły – protestancki i barokowy katolicki – oraz plac po synagodze i część starej zabudowy miejskiej – nie tak często zachowane w centrach miast budynki szachulcowe.
O ile kościół (po)ewangelicki, był typowo prosty i wystrojony bez zbędnego przepychu o tyle barokowy kościół rzymskokatolicki nie miał takich oporów. Niestety w kontemplowaniu bogatego wystroju wnętrz trochę przeszkadzała próba (znudzonych dzieci) przed komunią.
Zaraz obok można było obejrzeć Półwysep Rybacki, ze śladami pozostałości pałacu Grudzińskich. W trakcie Potopu Szwedzkiego tenże Grudziński współpracował z królem szwedzkim tak długo, jak mu się opłacało. Gdy przestało się to opłacać, nawrócił się i by przebłagać Polaków ufundował kościół (ten barokowy). Po potopie Szwedzi wycofując się do Szwecji zniszczyli bowiem poprzedni kościół i, bez żadnego uzasadnienia militarnego, ostrzelali pałac na wyspie zamkowej zrównując go z ziemią (ponoć popijając szampana, według innych źródeł był on zdobywany).
Zamek w Złotowie

Zamek w Złotowie


Oblężenie budowli zostało uwiecznione na rycinie Erika Dahlberga, towarzyszącego Karolowi X Gustawowi w podboju Polski. Wzbudza on w nas uczucia ambiwalentne, z jednej bowiem strony pozostawił wiele szkiców tak dokładnych, że możemy dzisiaj podziwiać nieistniejące już budowle, ale z drugiej strony przyczynił się do ich zniszczenia – po narysowaniu. Zamku nie odbudowano, pozostał po nim jedynie zarys podkreślony posadzonym w jego miejscu żywopłotem. Idąc dalej, za mostkiem nad Jeziorem Miejskim, obejrzeliśmy zagrodę krajeńską składającą się z chaty, kuźni, chlewni i stodoły. Niestety oglądanie było możliwe jedynie przez płot – ponoć są kłopoty z zatrudnieniem osoby do „obsługi” skansenu, chociaż może było również „jeszcze przez sezonem”.
Górka Żydowska

Górka Żydowska


W Informacji Turystycznej dowiedzieliśmy również o Górce Żydowskiej, na której istniał dawniej kirkut. Niewiele z niego zostało, nawet macew nie stało. Dopiero niedawno, w czasie remontu drogi, odkryto 143 fragmenty płyt nagrobnych, z których stworzono lapidarium w formie kopca. Już post factum, ktoś zauważył, że niektóre z nich są wmurowane do góry nogami. Cóż, wtopy się zdarzają… Wokół kopca pięknie prezentują się okazy dębów godnych pomników przyrody. Tyle szczęścia nie miał cmentarz ewangelicki, którego smętne resztki przypominają zachwaszczone zrujnowane
cmentarz ewangelicki

cmentarz ewangelicki

cmentarze mennonickie, które oglądaliśmy kilka lat temu. Szkoda, bo takiemu miastu to nie przystoi. Obok ewangelickiego jest też cmentarz, a de fakto memoriał wojskowy, poświęcony żołnierzom, poległym w 1945 r. w bitwie o Złotów. Jest jeszcze jedna rzecz po której można natychmiast rozpoznać, że jest się w Wielkopolsce – wygrabiony piasek dookoła nagrobków. Złotów nie jest wyjątkiem.
Na tym zakończyliśmy zwiedzanie, bo nie dość że zimni ogrodnicy dali się we znaki i temperatura radykalnie się obniżyła, to jeszcze zaczęło padać. Mamy jednak nadzieję, że nie będzie to koniec naszych wizyt w Złotowie. Nie dooglądaliśmy bowiem jeszcze wielu miejsc, na które wciąż ostrzymy sobie zęby. Pałac Działyńskich, na który tylko rzuciliśmy okiem z samochodu, promenady nad jeziorami, ścieżki przyrodnicze, park Zwierzyniec, i przede wszystkim ludzie, którzy są chyba największym skarbem tego miasta. Już dawno nie spotkaliśmy takiego zaangażowania widocznego w czystości, organizacji jego przestrzeni i życia miasta. Nie wiemy tylko czy jest to tradycja krajeńska, czy też wielkopolska.
 
W Złotowie byliśmy zachwyceni zarówno Opiekunem miejskiej Informacji Turystycznej, ogromem informacji ustnych jakie od niego dostaliśmy, jak i ilością materiałów z informacjami mniej ulotnymi. Co ciekawe, mapki mają również opisy po angielsku i niemiecku. Widać, że włodarze miasta myślą perspektywicznie.
Mówi się, że Krajna nie jest regionem turystycznym, ale Złotów jest na pewno na turystów przygotowany. My tam jeszcze wrócimy!
poprzedni
następny

2 odpowiedzi na Złotów (… i historia)

  1. Rob

    https://pl-pl.facebook.com/groups/148254439111817/
    Zapraszam do grupy na FB (Złotów w obiektywie)

    • w.

      Ilość zdjęć i wpisów tylko potwierdza naszą opinię o mieszkańcach Złotowa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.