Toskania
Ogrody Boboli i Pałac Pittich
Kolejnym miejscem, które Erynia chciała bezwzględnie do zobaczyć, były ogrody Boboli. I nie po to kupowała bilety łączone by zrezygnować z ogrodów i położonego przy nich Palazzo Pitti – chociaż skądinąd zarzekała się, że ma dość muzeów (kto by jej uwierzył!). No to wczesnym rankiem, szybkim krokiem przelecieliśmy przez miasto, zatrzymując się jedynie przez chwil parę przy Chiesa … Kontynuuj czytanie
Muzeum i flaki
Pogoda zadecydowała o wyborze trasy. Zanosiło się na deszcz więc, mimo stanowczych zarzekań Erynii (dość muzeów), W. nie odpuścił Narodowego Muzeum Archeologicznego, szczególnie że bilety (combo) już były kupione. Miało ono zawierać kolekcję etruską, grecką i egipską. I zawierało. Niestety ekspozycja, mimo swej obfitości, straciła wiele na braku dobrego oświetlenia i gablotach z poprzedniego wieku (a może i starszych). Niektóre gabloty wyglądały … Kontynuuj czytanie
Dwa kościoły, wilki i tatar
Z Galerii Uffizi wyszliśmy nieźle skołowani i poszliśmy w kierunku franciszkańskiej bazyliki św.Krzyża po drodze podziwiając wielki zegar słoneczny pod Muzeum Galileusza. Basilica di Santa Croce pojawiła się w naszych planach tak jakoś zupełnie naturalnie. Tam, oprócz nagrobków zasłużonych florentczyków (Michała Anioła, Dante Alighieriego, Galileusza czy Machiavellego i innych) oraz kolejnych kaplic rodowych miejscowej arystokracji, niemało jest widocznych … Kontynuuj czytanie
Most, kościół i cud-galeria
W. posilony zacnym mięsem wpada na głupie pomysły. Z początku zaparł się na muzeum archeologiczne (Erynia: znowu muzeum!), szczególnie że usłyszał, że mają kolekcję etruską. Na poważny sprzeciw Erynii zareagował, wymyślając trasę ciut okrężną, za to bogatą w zabytki i, niestety, w miejsca do robienia zdjęć. Pierwszym przystankiem było Chiesa di Santa Trinita (kościół św.Trójcy), mieszcząca w sobie kilkanaście … Kontynuuj czytanie
Piękno kościelne i mięsne
Po dennym śniadaniu ruszyliśmy w najbliższe okolice rzucić okiem na to co Florencja jest w stanie zaoferować głodnym… zwiedzania turystom. Zupełnie nie wiadomo dlaczego nogi skierowały nas najpierw do Mercato Centrale – obejrzeliśmy więc parter, ze stoiskami handlowymi. Trzeba przyznać, że spodobało nam się to targowisko, i ze względu na ofertę (było i stoisko z owocami z prawie całego świata), i ze względu … Kontynuuj czytanie
„Wstęp” do Florencji
Wjeżdżając do Florencji, rzecz jasna stanęliśmy w korku. W. natychmiast zaczął marudzić, jak to on nie lubi dużych miast. No dobrze, ale to miasto trzeba zobaczyć. Oglądanie zaczęliśmy od szukania hotelu. To dopiero była zabawa! Nigdzie nie można było zaparkować – zgodnie z przewidywaniami wszystkie miejsca za białą linią zajęte – więc W. jeździł w kółko, a Erynia wysiadła z samochodu … Kontynuuj czytanie
San Miniato
Ostatnim punktem trasy było malutkie miasteczko San Miniato, mające sporą historię i słynące z białych trufli, znajdowanych na pobliskich wzgórzach. Zanim tam jednak wjechaliśmy, W. zatrzymał się w Calenzano, 1,5 km przed miastem, na parkingu z piękną panoramą. Po drugiej stronie ulicy znajdował się Bar Alimentari Giannoni, z paroma stoliczkami, co dawało nadzieję na możliwość spożycia. Tradycyjnie bowiem przegapiliśmy porę początku … Kontynuuj czytanie
Monteriggioni i San Gimignano
Przyszedł czas na pożegnanie ze Sieną. Zanim wszakże dotarliśmy do Florencji, Erynia nie byłaby sobą, gdyby nie wymyśliła czegoś po drodze. Na pierwszy rzut poszło malutkie, ale w całości obwarowane Monteriggioni. Miejscowość, została ufortyfikowana w całości na początku XIII w. i miała pełnić głównie funkcję obronną: Sieny przed Florencją. Czyniła to skutecznie przez kolejnych 300 lat, a została zdobyta … Kontynuuj czytanie
Val d’Orcia i Pienza
Ostatni dzień w okolicy Sieny przeznaczyliśmy na „widoczki”. Erynia, używając jako „wzorca do widoczków”, otrzymanej w Montepulciano mapki, uzupełniła planowane wcześniej Pienzę i San Quirco D’Orcia o parę (kilkanaście) przystanków na podziwianie widoczków doliny rzeki D’Orcia (wpisanej na listę światowego dziedzictwa UNESCO) oraz o Castelluccio. To ostatnie w rzeczywistości było pierwsze i zupełnie nietrafione. Zameczek, z którego można by ewentualnie popatrzeć na okolicę … Kontynuuj czytanie
Etruskowie i okolica
Erynii coś świtało, że Toskania ma wiele wspólnego z Etruskami, czyli z tymi, co poprzedzali Rzymian, a następnie zostali przez nich wchłonięci. Nie do końca wiadomo skąd się wzięli – mogli być lokalnym szczepem, mogli też przybyć z Azji Mniejszej, wcześniej trochę korsarząc po morzu śródziemnym. Opinie naukowców są podzielone. W. te niejasności nie przeszkadzały, za to na tę … Kontynuuj czytanie
Contrady Sieny
W. koniecznie „musiał” zobaczyć kościół Św.Franciszka, no to poszliśmy, nawet nie spodziewając się, że zderzymy się z Contradami. Co to właściwie jest „Contrada”? „Contrada” to jednostka administracyjna mniejsza od dzielnicy, a raczej coś w rodzaju wspólnoty ludzi i miejsca. Plemiona miejskie(?!) mające nawet swój specyficzny meta-język – zestaw określeń dotyczących ceremoniałów. Siena dzieli się na 17 Contrad: Aquila (Orzeł), Bruco … Kontynuuj czytanie
Siena
Już jadąc przez Toskanię, szybko zrozumieliśmy, że nie jest to region, który się odhacza, gdzie goni się z listą miejsc, knajp czy zabytków. To są miejsca, które się smakuje, poznaje zmysłami – wzrokiem słuchem, węchem czy smakiem. Tak też postanowiliśmy zwiedzać Sienę, bez pośpiechu, bez planu, mając do dyspozycji jedynie słabe hotelowe ksero mapy historycznego centrum miasta. … Kontynuuj czytanie
Spanie w klasztorze
W efekcie zabaw termalno-winiarskich do Sieny dotarliśmy prawie o 20. Nocleg mieliśmy zaplanowany na starym mieście, w strefie ograniczonego ruchu (ZTL – Zona, a Traffico Limitato). Obce samochody mają zezwolenie na dwa przejazdy przez starówkę dziennie, każdy do 30 minut. Wszystkie transfery należało zgłaszać recepcji. Zgodnie z informacją hotelową, mogliśmy tam wjechać wyłącznie przez bramę św.Marka (Porta San Marco), … Kontynuuj czytanie
Toskańskie termy i wina
Biorąc pod uwagę zmieniające się co kilka tygodni zezwolenia i zakazy, zamykające i otwierające się granice, czekaliśmy prawie do ostatniego momentu z wyborem kierunku wakacji. Bardzo pomocną, w takiej sytuacji, okazała się przemiła pani Agnieszka z ulubionego Kiosku z Wakacjami, która zaproponowała nam Włochy i w szybkim tempie wyszukała nam dostępne hotele. Gdy rzuciliśmy okiem na propozycje aż zacytowaliśmy dwa filmy: – „Marian, … Kontynuuj czytanie