2025
Obszar Lednicko-Valticki
Już w czwartek wieczorem Erynia zaczęła szukać miejsc, które można by jeszcze zobaczyć. Postanowiła (za sugestią W.) nie uwzględniać miejsc z płatnymi parkingami i spacerami – jak część parkowa Pałacu w Lednicach (ta z przodu, tył obejrzeliśmy wczoraj). A i tak wyszło jej siedem punktów w Obszarze Lednicko-Valtickim – wpisanym na listę UNESCO. No to po śniadaniu – tym razem niespecjalnie udanym – … Kontynuuj czytanie
Ruinki Katzelsdorf i Muzeum
Rankiem na dworze mżyło i temperatura nie zachęcała do wychodzenia, więc Erynia zadecydowała o dniu lenia. Obejrzymy tylko niedooglądane muzea miejskie w Valticach (o ile będą otwarte) i może skoczymy do 100doły. Plany mają to do siebie, że… oba muzea były zamknięte (wyszliśmy z domu po 10:00 rano). Przeszliśmy jeszcze przez zamkowe dziedzińce rzucić okiem za „bylinkową zahradkę” (ziołowy ogródek) oraz … Kontynuuj czytanie
Lednice i Salon Win
Poranek obudził nas mglisty, a gdy po śniadaniu W. poszedł obejrzeć tutejszy sklep mięsny na rynku przenikliwy wilgotny chłodek miał wybitnie negatywny wpływ na jego chęć kolejnego wychodzenia z apartamentu. Dodatkowym czynnikiem był fakt, że W. miał przemoczone adidasy, a nie wziął innych butów na zmianę (wziął, wziął, ale się „zapodziały” po przyniesieniu do pokoju). Na kwaterze mamy … Kontynuuj czytanie
Dzień św. Marcina
Nadszedł wiekopomny dzień św. Marcina, czyli święto wina. Uroczystości na Rynku (náměstí) rozpoczęły się o 10:00 rano, i były dość ograniczone w stosunku do tych, które zobaczyliśmy w Mikulovie. Raptem jedno stoisko winne (z winami Kovacsa, Château Valtice oraz Hraničnego zámečku), jedno stoisko gastronomiczne z lokšami na słodko i słono oraz bramborákami (plackami ziemniaczanymi), jak również stoisko z czapkami w kotki i inne postacie bajkowe, … Kontynuuj czytanie
Inne okolice Valtic
Poprzednia część dzisiejszego zwiedzania książęcych włości była po zachodniej stronie Valtic, do kolejnych musieliśmy przejechać przez centrum miasteczka. Oczywiście W. nie zapomniał o swoim „narkotyku” – Kofoli – i w pierwszym Coopie postanowił zrealizować zakup swojego „narkotyku”. I tutaj, kolejny raz, zderzył się ze światowym osiągnięciem morawskich władz miejskich – wszechobecnymi parkomatami. Praktycznie miasto dzieli się na: nie wolno … Kontynuuj czytanie
Muzeum „opony” i Kolumnada
Przyzwyczajeni do polskiego „poniedziałku bezmuzealnego” postanowiliśmy poszwendać się po książęcych włościach. Zamierzaliśmy rozpocząć od objawu pańskiej megalomanii: Kolumnady na Reistnie, która powstała w celu upamiętnienia paru członków rodziny Liechtenstein, a teraz jest pięknym punktem widokowym – na siebie i okolicę – oraz chwytem marketingowym pobliskiego Château Valtice. Zanim jednak tam dotarliśmy, przy znalezionym przez W. parkingu (niepłatnym!) dostrzegliśmy … Kontynuuj czytanie
Mikulov żydowski
Ze względu na porę roku, odpuściliśmy sobie oglądanie zamkowych ogrodów, zostawiając je sobie na zaś, zajrzeliśmy za to synagogi, jednego ze świadków niegdyś licznej mniejszości żydowskiej w tym mieście. Budynek pięknie odnowiony, ale na Erynii największe wrażenie zrobiła wystawa obrazów autorstwa Evy Milotovej, przedstawiających dawny świat żydowski, coś co już nie wróci. Terenami dawnej dzielnicy żydowskiej … Kontynuuj czytanie
Mikulov
Kolejnego ranka śniadanie było jeszcze lepsze. Były nawet naleśniki i jajecznica, no ale i gości pojawiło się trochę więcej. Początkowo zamierzaliśmy dooglądać Valtice, ale poprzedniego wieczora, Erynia rzuciła okiem na strony internetowe sąsiednich miejscowości i wyszło jej, że w listopadzie, zamek w Mikulovie jest czynny tylko od piątku do niedzieli. Decyzja mogła być jedna. Przed jazdą, W. ustawił trasę do … Kontynuuj czytanie
Zamek Valtice
Przed zwiedzaniem Zamku w Valticach mieliśmy trochę czasu na poznanie jego historii, która (pisana) zaczyna się od XII w., a niepisana jeszcze wcześniej. Jak to w średniowieczu bywało, miał on paru właścicieli (kolejno), aż – co nie było typowe – trafił on w ręce rodu Liechtensteinów, którzy zarządzali nim od XIV w. do 1945 r., w którym to przeszedł on … Kontynuuj czytanie
Spacer z winami
Śniadanie umówione na 8:30 było standardowe, acz w górnym poziomie stanów średnich. Jedliśmy już gorsze w 4 gwiazdkowym hotelu (na Sycylii), a biorąc pod uwagę, że śniadania przygotowywane były dla 6 osób to i jakość, i wybór były bardzo dobre. Po śniadaniu W. poszedł do bankomatu i testując sposób rozliczeń dał się orżnąć bankowcom na jakieś 150 PLN (różnica pomiędzy wymianą 10000 Kč z konwersją i bez). … Kontynuuj czytanie
Na Morawy, do Valtic
Odkąd po raz pierwszy wylądowaliśmy na Morawach – przepadliśmy. Niniejszym uznaliśmy, że rok bez Moraw (stosować zamiennie z Tokajem) to rok stracony. Co prawda, zajrzeliśmy w sierpniu na chwilę do słowackiego Tokaju, ale odczuwaliśmy (Erynia) lekki niedosyt. Gdy okazało się, że w listopadzie, w okresie zawierającym w sobie Święto Niepodległości, będziemy mieć (Erynia) tydzień wolnego, kierunek mógł być tylko jeden. … Kontynuuj czytanie
Bura (Bora) i powrót
Całą noc duło, a rankiem, gdy szliśmy na śniadanie, wiatr za oknem – Bora (po chorwacku Bura) , według mapy, wiał z prędkością do 75 km/h. Będzie śmiesznie – w Omišu tylko 44 km/h, może da się przeżyć. Po powrocie ze śniadania mieliśmy wrażenie, że wiatr jeszcze przybrał na sile – jednogłośnie zapadła decyzja: „dzień lenia”, Omiš poczeka … Kontynuuj czytanie
Stećci i jeziorka
A miało być tak prosto, łatwo i przyjemnie – no może z drobną złośliwością W., bo Erynia zasugerowała by do Crljivicy (stanowiska archeologicznego ze stećci, wpisanych na listę UNESCO) podjechać od drugiej strony (od Cista Provo) jak się nam wczoraj nie udało dojechać od Cista Velka. Potem nawrotka i szybka trasa do Omiš (oczywiście W. musiał dodać trasę … Kontynuuj czytanie
Wykopaliska i twierdze
Dzisiaj to W. planował trasę, faszerując ją licznymi punktami, chcąc się zemścić na Erynii, której ostatnio przypadło do opisu plażowanie. Plany planami, ale W. na widok tabliczki „vino” 100 m od trasy, nie powstrzymał się i skręcił. Wyjechaliśmy z Proškiem, domowym czerwonym, wiśniówką i orzechówką na rakiji. Dalej nadzieja kazała nam skręcić na widok tabliczki „auto service”. Pierwszy mechanik, … Kontynuuj czytanie
Split
Po niedzielnym spacerze po Trogirze Erynia postanowiła obejrzeć i drugie miasto z listy UNESCO: Split z jego główną atrakcją – pałacem Dioklecjana. Dojazd po Splitu był właściwie przyjemnością, ze względu na piękne widoki z trasy nadmorskiej. A można je było oglądać do upojenia, bo ograniczenia prędkości wymuszały jazdę poniżej 50 km/h, co cokolwiek wkurzało Chorwatów, szczególnie gdy W. reagował przesadnie … Kontynuuj czytanie
Brela
Śniadanie było dla nas miłą niespodzianką, albowiem dzikie tłumy dzikich turystów zniknęły z restauracji. Koniec z kolejkami do talerzy. Znaczy się naprawdę końcówka sezonu. Pogoda również się dopasowała, gdyż zamiast zapowiadanych w sieci 21 stopni, było aż 26. To lubimy. Niestety kręgosłup Erynii wywinął numer, przesuwając swój dysk. Erynia, doświadczona weteranka, rozćwiczyła dziada, i mogliśmy się udać na spacer … Kontynuuj czytanie
Trogir
Poranek przywitał nas szarymi chmurami, z których czasami coś pokapywało. Zeszliśmy na śniadanie licząc na to że w międzyczasie coś się zmieni. Śniadanie było jak najbardziej odpowiadające gwiazdkom hotelowym, przy czy jak zawsze przy „pierwszym razie” należało przetestować jakie smaki są serwowane. Było w czym wybierać zarówno od strony różnorodności jak i smaków. Nawet Erynii jakoś bardziej smakowało – … Kontynuuj czytanie
Trasa do Breli
Na przełomie września i października „zaplanował” nam się tydzień urlopu, no tak wypadło. Plany mają jednak to do siebie, że lubią się walić. Najpierw zawirowania rodzinno-zdrowotne w różnych konfiguracjach, potem kot Ryś postanowił zaprowadzić nas do weterynarza i nauczyć nas robić zastrzyki. Nas też choróbska różne postanowiły dopaść, ale po co się przejmować takim nadmiarem. Finalnie wyjazd załatwialiśmy … Kontynuuj czytanie
Powrót ze Słowacji
Oczywiście żaden wyjazd nie może się odbyć bez przygód samochodowych. Tak było i tym razem. Gdy po wczesnej pobudce, śniadaniu, pakowaniu dotarliśmy o 8:30 do Ostrožoviča okazało się, że spaliła się żarówka migacza. Wymiana wymagała drobnego demontażu z otwartą maską (zabezpieczoną podpórką by się nie dało zamknąć). Dla W. to nie był problem, po wymianie żarówki zamknął maskę, … Kontynuuj czytanie
Bankomat i degustacja
Jeszcze wczoraj zaczęliśmy rozpytywać o bankomat, wiedząc że lokalni winiarze / sprzedawcy preferują gotówkę. Otóż najbliższe bankomaty znajdują się w Trebiszowie (Trebisov) lub w Stredzie nad Bodrogiem. Wybraliśmy tę ostatnią wieś, bo było bliżej. Po drodze, przejeżdżając przez Malą Tŕňę, wciąż nie mogliśmy się nadziwić ile jeszcze domów (z czego spora część zamieszkałych) kryta jest eternitem. Tak się zastanawiamy … Kontynuuj czytanie

