browser icon
Używasz niezabezpieczonej wersji przeglądarki internetowej . Należy zaktualizować przeglądarkę!
Korzystanie z przestarzałej przeglądarki sprawia, że komputer nie jest zabezpieczony. Proszę zaktualizować przeglądarkę lub zainstaluj nowszą przeglądarkę.

Augustów

Początkowo planowaliśmy na ten dzień wypad na Litwę, ale w ostatnim momencie przypomnieliśmy sobie, że jest poniedziałek i miejsca, które chcieliśmy zobaczyć, mogły być zamknięte.
do albumu zdjęć

Augustów - miasto

W zamian za to wyskoczyliśmy do Augustowa. Zaparkowaliśmy dwie uliczki od Rynku Zygmunta Augusta, płacąc w parkomacie. Ta zaraza dopadła również Augustów – na szczęście zaraza jeszcze nie zabija (0,5 zł/h). Za to sam Rynek nas zachwycił. Nie, bynajmniej nie architekturą, a zielenią. Praktycznie całą płytę porastał park, poprzecinany alejkami z ławeczkami, miejscem do gry w szachy, fontanną i pomnikiem wiadomego króla.
Przy Rynku znajduje się również IT, w której przemiłe panie i młodzian obdarowali nas mnóstwem ulotek i zachętą do powrotu w te okolice w przyszłości. Przed spacerem należało się posilić, tym razem padło na kawę i tartę migdałową. Była na tyle słodka, że długo głód nas nie dopadł. Pomimo słonecznego dnia było chłodno i wietrznie, tak że taki posiłek był w sam raz. Po obejściu Rynku, skierowaliśmy się do bazyliki mniejszej Najświętszego Serc Jezusowego. W. był pewien, że będzie zamknięta – musiał odszczekać.
do albumu zdjęć

Augustów - bazylika

Wnętrze właściwie było standardowe, ale w oczy rzucił nam się jeden z witraży, przedstawiających scenę ślubowania Jana Kazimierza Matce Boskiej, przy czym król wyglądał w owej scenie, niczym Andrzej Łapicki odgrywający Ketlinga w serialu „Pan Wołodyjowski”, a ustawienie Króla, arcybiskupa i krzyża nasuwało na myśl wrażenie, że arcybiskup wbija Królowi w plecy krzyż, który wygląda jak miecz.
Czego to wyobraźnia nie potrafi podsunąć?
Na portretach z epoki władca wygląda dużo mniej korzystnie.
Zgodnie z sugestią Pań w Informacji Turystycznej ruszyliśmy dalej w trasę spacerową po bulwarach.
Beata z Albatrosa

Beata z Albatrosa

Zanim jednak doszliśmy do mostu nad Nettą nie sposób było nie zauważyć, siedzącej na ławeczce, legendarnej Beaty z Albatrosa. Minę miała dosyć zblazowaną (co jest w pełni zrozumiałe – wszak różni koło niej siadają), ale mimo wieku (77 lat) uroda jej nie przeminęła.
do albumu zdjęć

Augustów - cmentarz


Po przejściu przez most postanowiliśmy najpierw rzucić okiem na pobliski cmentarz. Owo rzucanie potrwało dłużej, gdyż cmentarz założono w 1800 r., i zachowało się nań pomiędzy leśnymi drzewami, całkiem sporo starych, a urodziwych nagrobków. Co ciekawe, część z tych dziewiętnastowiecznych miała napisy w cyrylicy, a były na nich znicze i kwiaty. Z cmentarza nie chciało się nam wychodzić ze względu na zapach – ścieżki gdzieniegdzie były pozarastane rozkwitającymi właśnie konwaliami, które pachniały jak szalone. Inną ciekawostką jest fakt, że przez główną alejkę cmentarza przejeżdżają normalnie rowerzyści i motocykliści. Rzecz raczej nie spotykana gdzie indziej. Starszy pan, z którym nawiązaliśmy rozmowę, wspomniał, że zdarzyło mu się raz zwiedzić Powązki. Tam została mu zwrócona uwaga, że jeździ po cmentarzu na rowerze. Był zdumiony, bo przecież to normalne, tym bardziej że Powązki to duży cmentarz… To jak tu go zwiedzać na piechotę?
Tutaj to jednak nie była kwestia zwiedzania, lecz „skrót” przez cmentarz, by nie jeździć dookoła i po ruchliwej ulicy.
do albumu zdjęć

Augustów - spacer


Spacer bulwarami wzdłuż Netty i jeziora Necko (noszącymi dumną nazwę Bulwaru Narodów Unii Europejskiej), ucieszył nas spokojem i ciszą, oraz ciekawostkami mostów zwodzonych przy dwóch małych stanicach wodnych. Wyobraźnia podsuwała nam widoki dzikich tłumów turystów, które mogą tu być w sezonie. Wróć, przecież my to wiemy, to nasze wspomnienia, a nie wyobraźnia! Lata temu przejeżdżaliśmy przez Augustów w sierpniu. Wjechaliśmy, rozejrzeliśmy się i natychmiast jednomyślnie podjęliśmy decyzję o wyjeździe.
Po okrążeniu cypla doszliśmy do Mola Radiowej Trójki, ponoć drugiego największego w Polsce, po sopockim. Ciekawe jak to mierzyli, bo budowę to te mola mają zupełnie różną. Stamtąd, ciut inną drogą powoli wracaliśmy do auta – kończyła się ważność biletu parkingowego, a nie mieliśmy zamiaru testować cierpliwości lokalnych służb.
Podjechaliśmy jeszcze pod śluzę Augustów i kanały, by rzucić na nie okiem oraz obiektywem, i mogliśmy już udać się do Sanktuarium Maryjnego w Studzienicznej. Miejsce to zasugerował nam lekko wcięty „miły Pan – typu Zdzisio”, bo był tam ponoć ochrzczony – nie świadczy to najlepiej o cudowności miejsca.
do albumu zdjęć

Sanktuarium w Studzienicznej


Samo sanktuarium składa się z neorenesansowej kapliczki na wyspie połączonej z lądem groblą oraz dziewiętnastowiecznego drewnianego kościółka, który leży już na lądzie. Samo miejsce znajduje się w lesie nad brzegiem jeziora, gdzie cisza i spokój zachęca do spacerów. W pobliżu jest też przystań (wyłącznie dla statków żeglugi augustowskiej) więc w sezonie można tutaj dotrzeć i malowniczą drogą wodną.
Dzień zakończyliśmy w „Tabaczarni” w Gibach, gdzie W. został w pełni usatysfakcjonowany przez rosół z kaczki z makaronem domowej roboty oraz żeberka z dużą ilością mięsa, zaś Erynia połowicznie – za sprawą chłodnika z chrupiącymi ogórkami małosolnymi. Niestety babka ziemniaczana była poniżej przeciętnej. Niemniej jednak w pozytywnych nastrojach zakończyliśmy zwiedzanie okolicy.
poprzedni
następny

4 odpowiedzi na Augustów

  1. Asia

    Rozmawiałam z kolegą, on bardzo poleca tę wytwórnię o nazwie: Augustowska Miodosytnia. Wyroby rzemieślnicze, malutkie muzeum bartnictwa. Oprócz miodów można posmakować zbicienie i podpiwek augustowski. Szczegóły na stronie. Prowadzą to młodzi pasjonaci.
    https://augustowska-miodosytnia.pl/
    Daniel poleca Zbicień Leśny 🙂

  2. Asia

    Zaintrygował mnie ten schab po burgunsku z menu na jednym ze zdjęć 🙂
    Kirkut, a może to co z niego zostało, widzę, że zadbany. Dzięki potomkom rodzin kiedyś tam mieszkających.
    Następna świetna i świetnie opisana wyprawa.
    Teraz w maju część pracowników mojej firmy odwiedziła Augustów. Tylko jeden kolega pospacerował po mieście i okolicy, ale to pasjonat. Marzyciel jakich lubicie. Mieszka w starej chałupie po dziadkach i zbiera eksponaty do małego, prywatnego skansenu, o którym marzy. Opowiadał, że odwiedził ponownie wytwórnię świetnych miodów pitnych. Właśnie w Augustowie.
    Reszta wycieczkowiczów odsypiała itp., niezainteresowana pięknem Suwalszczyzny. Dziękuję za świetną relację i pozdrawiam Was serdecznie.

    • Erynia

      Augustów przed / po sezonie jest piękny i zdecydowanie wart zobaczenia. Zaintrygowałaśmnie tą mała wytwórnią miodów pitnych. Trzeba tam będzie wrocić… Co do schabu to burgunsku, nie zaryzykowliśmy… 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.