Polska
Sery polskie i szwajcarskie
Na koniec pobytu na północnym-wschodzie Polski założyliśmy uzupełnienie zapasów, a jedyną rzeczą, jakiej jeszcze nie zgarnęliśmy po drodze, były sery. Obraliśmy zatem jedynie słuszny kierunek: Wiżajny, gdzie 17 lat temu oglądaliśmy początki serowarstwa wspomagane przez fundusze unijne. Przy wjeździe do wioski zatrzymaliśmy się na stacji paliwowej, gdzie W. zatankował, a Erynia przy kasie zapytała o producentów serów w okolicy. Dostaliśmy … Kontynuuj czytanie
Dworek i nostalgia
Dzień zaczęliśmy od drobnej porażki. Dworek rodzinny Czesława Miłosza, który chcieliśmy odwiedzić „świtkiem koło południa” był zamknięty (otwiera podwoje jedynie w lipcu i sierpniu, o czym mowy na stroni internetowej nie było). Nic to, obejrzeliśmy go z zewnątrz i zeszliśmy na przystań cały czas czując spokojną ciszę tego zakątka. W samym dworku rzucił nam się w oczy ganek w czerwonym kolorze z ciekawą sentencją: … Kontynuuj czytanie
Augustów
Początkowo planowaliśmy na ten dzień wypad na Litwę, ale w ostatnim momencie przypomnieliśmy sobie, że jest poniedziałek i miejsca, które chcieliśmy zobaczyć, mogły być zamknięte. W zamian za to wyskoczyliśmy do Augustowa. Zaparkowaliśmy dwie uliczki od Rynku Zygmunta Augusta, płacąc w parkomacie. Ta zaraza dopadła również Augustów – na szczęście zaraza jeszcze nie zabija (0,5 zł/h). Za to sam Rynek nas zachwycił. Nie, … Kontynuuj czytanie
Prusowie
Parę kilometrów za Puńskiem W. wypatrzył drogowskaz do Osady Jaćwiesko-Pruskiej (16-515 Oszkinie 42). Oczywiście musiał za nimi skręcić i to był kolejny wyśmienity wybór typu „przy okazji”. Już w bramie wjazdowej, zrobionej na bramę obronną, (na jej szczycie były jednak stoły biesiadne, bardzo mądrze po co walczyć jak można pojeść i popić) przywitał nas gospodarz i zaszczycił nas biletami … Kontynuuj czytanie
Wiadukty, Trójstyk i Puńsk
W Dolinie Sarenek, w miejscowości o wdzięcznej nazwie Hołny Wolmera, pojawiliśmy się wieczorem. W drzwiach przywitali nas przemili Gospodarze. Sam domek znajduje się kilkaset metrów od drogi asfaltowej, w otoczeniu pól i lasów, z którego czasami wychodzą sarny. Stąd i nazwa domostwa. Same pokoje są dosyć kameralne, ale bardzo przytulne i czyste. Rozczuliły nas szlafroki – z logiem Doliny Sarenek – i zestawy kosmetyczne w łazience oraz … Kontynuuj czytanie
Supraśl
W ramach odświeżania znajomości z rubieżami wschodnimi postanowiliśmy zajrzeć na Suwalszczyznę, czyli tam, gdzie ostatnio byliśmy i oglądaliśmy jakieś 17 lat temu, a i to ostatnie w dosyć okrojonym zakresie, gdyż pierwszego dnia pobytu Erynia skręciła sobie nogę w kostce i zerwała torebkę stawową. Nic to, trzeba było nadrobić. Tradycyjnie wyjechaliśmy w piątek po pracy. Jechało się bardzo miło i przyjemnie aż do Warszawy, … Kontynuuj czytanie
Toszek
Gdy jakiś ciężki idiota wymyślił płatność za przejazd A4 na odcinku Gliwice Wrocław przypisaną do telefonu (a nie do samochodu, czy biletu), często jeździliśmy do Wrocławia omijając tę trasę. Mijaliśmy wtedy bardzo ładny zamek stojący na wzgórzu nad jeziorkiem. Za każdym razem obiecywaliśmy sobie, że kiedyś go odwiedzimy, więc gdy wypadł nam wyjazd do Gliwic postanowiliśmy … Kontynuuj czytanie
Muzeum w Bóbrce
Przy niedzielnym śniadaniu z drobnym niepokojem patrzyliśmy za okno. Prognoza się spełniła i samochody pokryte były parocentymetrową pokrywą śniegu. Drogi i pobocza na szczęście nie, mogliśmy więc obejrzeć najstarszą kopalnię ropy naftowej na świecie w Bóbrce. Jest tam wybudowane Muzeum Przemysłu Naftowego i Gazowniczego im. Ignacego Łukasiewicza, gdyż to od aptekarza Ignacego Łukasiewicza zaczęła się historia przemysłu naftowego. Co prawda … Kontynuuj czytanie
Lesko
Pewnego pięknego dnia W. przekazał Erynii krótką informację: „Jedziemy do Leska, bo mam tam umówione spotkanie. Jeszcze nie wiem kiedy to będzie, ale w jakiś weekend”. Padło na początek kwietnia i (niewyspana ciągle) Erynia, kręcąc co nieco nosem, wsiadła do samochodu i pojechaliśmy do Łączki koło Leska. Nos jej się trochę mniej kręcił gdy przypomniała sobie naszą ostatnią … Kontynuuj czytanie
Synagoga i skansen
W niedzielę już nikt się w synagodze nie modlił, więc mogliśmy po zjedzeniu śniadania i spakowaniu się, podjechać pod Hotel Ilan i do synagogi przy dawnej największej jeszywie na świecie. Jeszywas Chachmej Lublin wybudowana w latach 1923 do 1930 (od pomysłu do inauguracji) już w pierwszym roku funkcjonowania przyjęła 200 uczniów do kształcenia w systemie Daf Jomi, wymyślonym przez rabina Majer Szapira. … Kontynuuj czytanie
Dworek, muzeum i piwo
Kawałek za starym kirkutem był odnowiony, dworek Wincentego Pola dziewiętnastowiecznego poety, geografa, krajoznawcy. Ze wstydem przyznajemy, że postać ta funkcjonowała, na obrzeżach naszej świadomości, wyłącznie z nazwiska. Postanowiliśmy więc odświeżyć swoją wiedzę. Co ciekawe, encyklopedia przedstawia go jako syna Francuzki i Niemca o nazwisku Pohl, tymczasem muzealne drzewo genealogiczne wskazuje na ojca Austriaka o nazwisku Poll (Pohl zmienił … Kontynuuj czytanie
Żydowski Lublin
W sobotni poranek na śniadaniu było już sporo ludzi, a nawet i jeden pies, tak że przypuszczalnie hotel miewa obłożenia raczej weekendowe niż całotygodniowe, przynajmniej poza sezonem. I bardzo nam się podoba przyjazne nastawienie do zwierząt. Posileni, postanowiliśmy tym razem poszukać śladów społeczności żydowskiej, która przed wojną licznie zamieszkiwała Lublin. Korzystając z informacji przekazanych nam wczoraj w informacji turystycznej … Kontynuuj czytanie
Stare Miasto w Lublinie
Pojedzeni i opici cydrem ruszyliśmy na rynek, na którym rozstawione były kramy jarmarku – czyżby już przedświątecznego? W. oczywiście natychmiast wypatrzył stoisko z wyrobami mięsnymi – w tym z sałem(!) – gdzie kupił co nieco. Podobały mu się jeszcze stoiska z serami, ale niestety w hotelowym pokoju nie ma lodówki, więc nic nie kupił. Pozostałe stoiska też nie były „typowe”, dla … Kontynuuj czytanie
Lublin – zamek
Jako że mieliśmy ocenić śniadanie to trzeba przyznać, że było ono na poziomie powyżej średniej, biorąc pod uwagę, że w połowie okresu na nie przeznaczonego (od 7:00 do 9:00) byliśmy sami, a według W. przed nami był co najwyżej „1 pokój”. Wyszliśmy więc z hotelu przyzwoicie najedzeni by ruszyć na zamek i dalej na stare miasto. Po drodze natrafiliśmy jednak … Kontynuuj czytanie
Lublin wieczorem
Całe życie sądziliśmy, że żyjemy w ciekawych czasach (cytując chińskie przekleństwo). Ostatnie miesiące pokazały, że się myliliśmy – dopiero teraz robi się ciekawie. W ramach nieco innej, naszej wewnętrznej ciekawości postanowiliśmy więc dooglądać miejsca do tej pory nieodwiedzone, które w związku z ciekawymi czasami mogą okazać się, za niedługo, „trochę mniej dostępne”. I tak padło na Lublin. Kilka tygodni przed … Kontynuuj czytanie
Alvernia Planet
Kilkanaście kilometrów od miejsca, w którym mieszkamy, od dobrych dwudziestu lat (W. od początku ich powstawiania w 2000 r.) rzucała nam się w oczy przy autostradzie A4 grupa białych kopuł o futurystycznym wyglądzie, połączonych szklanymi łącznikami. Na początku miały one obiegową nazwę „kopuł RMF-u”, choć radio RMF nigdy się tu nie wprowadziło. W wielkim skrócie, dawny właściciel RMF-u, Stanisław Tyczyński, … Kontynuuj czytanie
Muzeum pożarnictwa w Alwerni
Wszystkiemu jest winna Erynia. Zachwycona muzeum w Wilamowicach zaczęła poszukiwać nowych „starych” miejsc i znalazła Muzeum pożarnictwa w Alwerni. Gdy byliśmy tutaj poprzednio – w 2012 r. – był to jeden, taki trochę większy garaż, z miejscem na dwa samochody i… spóźniliśmy się odrobinę, by je obejrzeć. Tym razem wybraliśmy się do Muzeum specjalnie. Przeczytaliśmy wcześniej, że jest jednocześnie … Kontynuuj czytanie
Wilamowice i Stara Wieś
Po wizycie w muzeum poszliśmy na spacer po mieście. Jako że miasteczko niewielkie (ponad 3000 mieszkańców) to i spacer był krótki: Rynek, kościół oraz cmentarz. Ten pierwszy wzbudził w nas uczucia mieszane. Nie chodzi o to, że jest zapuszczony, bo wręcz przeciwnie – niedawno został odnowiony. Remont dotyczył zarówno budynków (starych i nowych) okalających plac jak i samej płyty, wzbogaconej o małą … Kontynuuj czytanie
Muzeum Wilamowskie
Jedna z alternatywnych dróg powrotnych W. z pracy wiedzie przez Wilamowice ponieważ znalazł tam, parę lat temu, małą rodzinną wędzarnię ze sklepem – produkują wyśmienite wędzone wędliny. Przy okazji tych jazd, W. oglądał powstawanie budynku o dosyć dużej kubaturze i wdzięcznym wyglądzie. Budowla okazała się ostatecznie budynkiem Muzeum Kultury Wilamowskiej. Muzeum? – zaczęło go kusić by tam zajrzeć. Gdy … Kontynuuj czytanie
Sanktuaria i kolej
Deszcz nie był zbyt pracowity więc mogliśmy dotrzeć do, przerobionego ze zboru ewangelickiego, kościoła pod wezwaniem Zmartwychwstania Pańskiego w miarę susi. Dziwnym trafem kościół był otwarty więc mogliśmy go obejrzeć nie tylko z zewnątrz, a trzeba przyznać, że był on ciekawy nie tylko ze względu na wyposażenie, ale i centralne ustawienie neogotyckich kolumn praktycznie w osi kościoła. Ewangelikom to pewnie … Kontynuuj czytanie