Deszcz nie był zbyt pracowity więc mogliśmy dotrzeć do, przerobionego ze zboru ewangelickiego, kościoła pod wezwaniem Zmartwychwstania Pańskiego w miarę susi. Dziwnym trafem kościół był otwarty więc mogliśmy go obejrzeć nie tylko z zewnątrz, a trzeba przyznać, że był on ciekawy nie tylko ze względu na wyposażenie, ale i centralne ustawienie neogotyckich kolumn praktycznie w osi kościoła. Ewangelikom to pewnie nie przeszkadzało – w ich kościołach nie ma ołtarzy, dziwnie jednak wygląda ten układ w kościele katolickim z ołtarzem w tej samej osi co kolumny. Po obejrzeniu przeróbki kościelnej, przyszedł czas na Sanktuaria.
Pierwsze – Matki Bożej Kościerskiej Królowej Rodzin – było po drodze do parkingu i co dziwne, było otwarte – cuda i dziwy w tym mieście, kościoły są otwarte! Wystrój wnętrza kościoła odpowiadał jego randze i przyciągał wzrok barokowymi zdobieniami. Srebrzyście ubrana cudowna ikona (obraz) nie rzucała się w oczy – no chyba, że szukało się krat.
Z drugim sanktuarium – Matki Bożej Bolesnej – sprawa nie była taka prosta. Trzeba było zrobić drobny spacerek, okrążyć budynek szkolny i, zgodnie z informacjami pozyskanymi w muzeum, popatrzyć przez kraty na jego wnętrze. Informacje muzealne w zderzeniu z W. jakoś się nie sprawdziły, bo W., przechodząc koło szkoły „musiał” zaczepić przechodzącą akurat tamtędy zakonnicę pytaniem o to sanktuarium – jakby mapy nie miał. Urok osobisty W. zadziałał nawet na zakonnicę, która nie tylko wskazała mu kaplicę, ale i wróciła z nami, i ją otwarła. Dzięki temu mieliśmy możliwość zarówno wejścia da kaplicy, jak i wysłuchania opowieści o peregrynacjach cudownej piety. Powstała ona przypuszczalnie w XV w. wyrzeźbiona w wapieniu pochodzącym z okolic Pragi czeskiej. Czy wyrzeźbiono ją w Czechach czy gdzieś indziej – nie wiadomo, za to przypuszczalnie z zakonem krzyżackim, dotarła na Kaszuby i tutaj pałętała się po miejscach wielu by w końcu z kolejnymi przenosinami zakonu żeńskiego, dotrzeć do budowanej w Kościerzynie szkoły polskiej. Początkowo rzeźba stała w budynku szkoły, aż, na przełomie wieków postanowiono wybudować dla niej oddzielną kaplicę, w której też już w paru różnych miejscach miała swoje leże.
Po miłej rozmowie z siostrą zakonną, ruszyliśmy do samochodu, by w miarę wcześnie dotrzeć do kolejnego muzeum – Muzeum Kolejnictwa. Bilet mieliśmy już kupiony – można było w kupić bilet łączony w Informacji Turystycznej – więc po wymianie uśmiechów z kasjerką, mogliśmy już wejść na teren skansenu-muzeum. Byliśmy jedynymi jego gośćmi, toteż pałętaliśmy się po nim w sposób niczym nieskrępowany (no dobrze, przestrzegaliśmy zasad kultury muzealnej). Z dużą przyjemnością stwierdziliśmy, że znaczna liczba lokomotyw wyprodukowana została w Fabloku w Chrzanowie. W tym Fabloku pracował dziadek Erynii na tokarce a mama w księgowości. Niestety ciśnienie Erynii podniósł widok stanu, w jakim wiele z nich się znajdowało, aż poszła z tym do Pani przy kasie muzeum. A tam otrzymała odpowiedź, że właścicielami tych „obiektów” muzealnych jest PKP Cargo i nic z nimi zrobić nie można bez zgody właścicieli, a ci to raczej pieniędzy nie dadzą (po kontaktach z PIS wygląda na to, że spółka pada).
Z innej beczki, raczej trudno wymagać, by skansen za swoje pieniądze remontował cudze obiekty. Generalnie problemem są pieniądze, choćby na utrzymanie muzeum i podstawowe renowacje/remonty, a tych jest zawsze mało. Widać to choćby po cmentarzysku, znajdującym się już poza terenem muzeum. Wskazała nam je Pani kasjerka, ale wybrał się na nie tylko W. Erynia może chodzić po zwykłych, ludzkich cmentarzach, cmentarzysko kolejowe nie wzbudzało w niej chęci jego zobaczenia. Nie chciała podnosić sobie zbytnio ciśnienia.
(W.: nic to, podniesie się jej ciśnienie przy przebieraniu zdjęć!)
Z ostatniego z kościerskich muzeów – Muzeum Starych Samochodów – zrezygnowaliśmy (tym razem), bo zaczynało się robić późno, a chcieliśmy jeszcze przed powrotem do domu odwiedzić i Wędzarnię U Mańka, i Kaszubską Kozę. Zdążyliśmy obkupić się w obu. Zdążyliśmy nawet, już w Parszczenicy, przy ostatnim świetle wieczornym zebrać kilka prawdziwków…
—
PS. Wieczorem, wcinając pajdy dobrze wypieczonego (według W.) chleba, kupionego w jednej z kościerskich piekarni, doszliśmy do wniosku, że my tam jeszcze będziemy wracać – i dooglądać, i na zakupy (chleba!).
—
PSS. Kolejnych dni nie ma co opisywać. Zeszły nam na dosuszaniu grzybów już wcześniej wysuszonych i suszeniu nowo zebranych, podjadaniu serów i pstrąga, oraz słodkim lenistwie. No niezupełnie lenistwie: W. uzupełnił zużyte przez nas drwa, tnąc bale drewniane na mniejsze kawałki. Potem już tylko sprzątanie i powrót do domu z torbami suszonych grzybów.
Szukaj
Kategorie
Lata
…komentarze.
- Erynia - Kozie sery i lenistwo
- w. - Kozie sery i lenistwo
- Pudelek - Kozie sery i lenistwo
- W. - Trzy winnice i wioska
- Mariusz Maślanka - Trzy winnice i wioska
- Erynia - Brno – spacer
- Asia - Brno – spacer
- W. - Do Brna
- Erynia - Do Brna
- Pudelek - Do Brna
- w. - Wisząca kładka i Zamek
- Pudelek - Wisząca kładka i Zamek
Galeria albumów
ogólne…
RODO
Przydasie
-
Nasze miejsca:
- Sanktuaria i kolej
- Dwa kościerskie muzea
- Płotowo i Lipusz
- Kozie sery i lenistwo
- Do Parszczenicy
- Brno – kości i piwo
- Špilberk
- Brno – muzeum i katedra
- Brno – spacer
- Do Brna
- Urodzinowa niespodzianka
- Winiarnia Begala
- Winiarnia Hornik
- Wisząca kładka i Zamek
- Winiarnia Macik
- Malá Tŕňa II
- Będzin – miasto i Żydzi
- Będzin – nerka i pałac
- Będzin – kirkut i zamek
- Dolní Kounice [2] i Veveří
- Dolní Kounice [1]
- Velké Pavlovice [3]
- Velké Pavlovice [2]
- Velké Pavlovice [1]
- Safranbolu i Hadrianopolis
- Divriği
- Karahan Tepe i Göbekli Tepe
- Herbata i Dara
- Most w Malabadi i Zerzevan Kalesi
- Koty i Ahtamar
- Van – muzeum i twierdza
- Pałac Ishaka Paszy i wodospad
- Śniadanie z kotem… i Kars
- Ardahan, Kars i Katerina
- Przez Goderdzi do Turcji
- Dom rodzinny i winiarnia
- Most i wodospad Machunceti
- Bazar, plaża i ogród botaniczny
- Park dendrologiczny
- Sameba
- W Batumi… deszcz
- Batumi po latach
- Poranek u Daro
- „Przejście/a” graniczne
- Do Sarpi, po latach
- Marina i dwa muzea
- Fort i muzeum fotografii
- Monte i dwa ogrody
- Klasztor i ciastka
- Muzeum i kościół São Pedro
- Blandy’s Wine Lodge
- Spacer… i owocki
- Spacer po Funchal
- Madera sanatoryjnie
- Galeria, osły, Kalawasos i Tochni
- Opactwo i Zamek
- Kirenia
- Salamina i Famagusta
- Larnaka
- Port w Amathous i Limassol
starsze w archiwum