browser icon
Używasz niezabezpieczonej wersji przeglądarki internetowej . Należy zaktualizować przeglądarkę!
Korzystanie z przestarzałej przeglądarki sprawia, że komputer nie jest zabezpieczony. Proszę zaktualizować przeglądarkę lub zainstaluj nowszą przeglądarkę.

Perge i Antalya

Jeszcze wczoraj W. miał ochotę wcisnąć w trasę jeszcze jedne wykopaliska archeologiczne, w Perdze (tr. Perge), 6 km od Sillyonu w kierunku Antalyi, mając nadzieję, że da się je obskoczyć w godzinkę. Rankiem dnia następnego okazało się, jak bardzo owa nadzieja bywa złudna. Na dzień dobry przywitał nas (zagrodzony płotami) antyczny teatr – niedostępny zwiedzającym. Dopiero po drugiej stronie ulicy znajdował się płatny parking, kasy (11 € od osoby za całe zwiedzanie), sklepik z pamiątkami (bez map regionu, oczywiście), kafeteria i kawałek dalej, toalety. Początkowo szło się w stronę ruin jak w pięknym parku, gdzie kamulce robiły za malownicze tło. Pierwszymi „artefaktami”, jakie rzuciły nam się w oczy, były pordzewiałe koparki, jak się okazało, pracujące przy wykopaliskach w latach 1973 do 1995 w Perge i Side. Maszyny wypracowały swoją emeryturę i zostały eksponatami.
Co do samych wykopalisk, dopiero po chwili spacerowania, zorientowaliśmy się, z czym mamy do czynienia.
Tu Erynia włączyła zdartą płytę powtarzając co kawałek:
„I ty chciałeś obskoczyć Perge w godzinkę? Perge, w godzinkę? Serio?”.
do albumu zdjęć

Perge

A Perge to duże miasto z wytyczonymi ulicami obramowanymi ponownie postawionymi kolumnami. Te ostatnie stoją często dzięki sponsorom, których upamiętniają dyskretne metalowe tabliczki, przyczepione do nowych marmurowych podstaw kolumn.
Historia tego miejsca zaczęła się, zgodnie z legendą, w XIII w. p.n.e. Co prawda archeolodzy przesuwają początek tutejszego osadnictwa o 4 tysiące lat wstecz. Można dyskutować czy było to już miasto, ale ludzie tu żyli. Ponoć nawet walczyli z Hetytami. A później to już poszło standardowo dla tego rejonu – rządzili tu Grecy, a później Rzymianie. Niestety Arabowie zrównali miasto z ziemią w VIII w. A było co niszczyć. Miasto było duże, bogate i cywilizacyjnie zaawansowane. W mieście była doprowadzona woda (w murach są jeszcze fragmenty rur), są pozostałości rzymskich łaźni, dwie wieże bramne (w renowacji), stadion (prace wykopaliskowe odkrywają jego otoczenie), mozaiki. W całości odkopano i zamknięto za kratami mozaikę przedstawiającą jedną ze scen z wojny trojańskiej – związaną z Ifigenią. Do końca nie wiadomo który epizod z jej życia przedstawia.
Co ciekawe, i w Turcji nieczęsto przez nas obserwowane, wyeksponowanych jest sporo kamiennych płyt oraz innych elementów z napisami greckimi. Miła odmiana po Muzeum Archeologicznym w Stambule, gdzie zabytki po grecko-bizantyjskim okresie poupychane były wstydliwie w korytarzyku wiodącym do toalet. W innych miejscach znajdują się jeszcze odkrywki mozaik czekających na swoją kolej na zabezpieczenie i osłonięcie od warunków atmosferycznych, zanim zostaną udostępnione turystom. Zresztą sporo było miejsc, na pierwszy rzut oka odkopanych i ponownie zakrytych przez archeologów. Jeszcze więcej miejsc czeka na odkrycie.
Roboty starczy spokojnie na kilkadziesiąt lat.
Perga tak nas pochłonęła, że w Antalyi znaleźliśmy się dopiero po 14., przedarłszy się wpierw przez miasto zamieszkałe przez ponad milion mieszkańców, w godzinach szczytu. Bardzo mądrze!
Dobrze że to chociaż nie sezon turystyczny. Sezon czy nie, ale miejsc na parkingach przy Akwarium nie znaleźliśmy, w efekcie czego zaparkowaliśmy auto kawałek dalej, po drugiej stronie parku. Idąc przez park W. zachwycał się gorzkimi pomarańczami (grejpfrutami?) opadłymi drzew (parkowych) i zaścielających ścieżki i trawniki. Oczywiście nie byłby sobą gdyby paru ich nie zjadł!
Gdy w końcu dotarliśmy na do budynku Akwarium, zobaczyliśmy sporą kolejkę do jednego okienka z biletami, zaś drugie okienko puste. Niestety, pan z obsługi kazał nam iść na koniec kolejki, a zapytany o cenę wyżej wzmiankowanej atrakcji, odpowiedział, że 40 $. (Niestety, w międzyczasie, zniknęła strona WWW z cenami).
Po takiej informacji, popatrzyliśmy na kolejkę, na siebie, na zegarki i machnęliśmy ręką na Akwarium, na muzeum archeologiczne
do albumu zdjęć

Antalya

też i pojechaliśmy bezpośrednio do dzielnicy Kaleiçi, w której za murami znajduje się stare miasto, pamiętające czasy antyczne. Jedną z pozostałości z tamtych czasów jest piękna brama Hadriana. Ponieważ zaparkowaliśmy na płatnym parkingu (innych tam nie ma) przy marinie, to musieliśmy przejść do bramy i z powrotem przez prawie całą starówkę.
Przed spacerem po mieście obeszliśmy port dookoła, uśmiechając się na widok jednostek wycieczkowych, w większości stylizowanych, wedle wyobrażeń tureckich, na statki pirackie. Niektóre wyobrażenia były dosyć zabawne…
Następnie weszliśmy na schodami na górę, gdzie przeciskaliśmy się wśród grup turystów, głownie rosyjskich, niestety. Zabudowa starówki składa się głównie z domów w stylu osmańskim, w większości ładnie odnowionych, bądź postawionych na nowo w tradycyjnym stylu, poprzerabianych na butikowe hotele czy pensjonaty, restauracje, puby czy sklepiki z pamiątkami. Turystyczny standard. W drodze zaliczyliśmy jeszcze meczet ewidentnie „umieszczony” w murach dawnej bazyliki prawosławnej. Co ciekawe, część posadzek meczetu nie jest pokryta miękkim dywanem, a szybą, tak że można obserwować przez to fundamenty dawnego budynku. Tu kontemplację przerwała nam pani Rosjanka, w meczecie zawzięcie dyskutująca o czymś przez komórkę. „Культурная нация”. Zakończyliśmy nasz pobyt na starówce przy wieży strażniczej (Hıdırlık Kulesi), której otoczenie remontowano, podziwialiśmy ją zatem jedynie z oddali, z platformy widokowej.
Ostatnim punktem programu na ten dzień był dolny wodospad na rzece Düden, ten którym rzeka,
do albumu zdjęć

wodospad Düden

spadając z 40 m klifu, kończy swój bieg w Morzu Śródziemnym. Dookoła rzeczki, o całkiem rwącym nurcie zorganizowany był park z restauracjami, placem zabaw, możliwością raftingu (już nie w listopadzie), kilkudziesięciotmetrowa tyrolka, a przede wszystkim platformy widokowe, z których można było podziwiać mokry spektakl natury. A było co oglądać, mimo szarzyzny zapadającego zmroku.
Z Antalyi wyjechaliśmy z uczuciem niedosytu (zwłaszcza muzealnym). Może za kilka lat dooglądamy.
 
 

Podkład muzyczny: nagranie własne na jednej z ulic Antalyi..

poprzedni
następny

4 odpowiedzi na Perge i Antalya

  1. Pudelek

    Obskoczyć wykopaliska pewnie by się dało w godzinkę, gdyby tylko wypożyczali rowery 😉

    Antalya w ogóle nadal do mnie nie przemawia. Nie rozumiem zachwytów nad tym miastem u niektórych.

    • w.

      Obskoczyć pewnie by się w godzinkę dało, ale:
      – wątpię;
      – nic by się nie zobaczyło;
      – nie wiem czy rower to jest najlepszy środek przy zwiedzaniu – oczywiście jest wyśmienity do rekreacji (jak ktoś to lubi).
      Co do Antalyi – to jak każdy duże miasto jest dla mnie ciężkostrawne.
      Chociaż nie przeczę, że ma swoja urodę.

      • Pudelek

        W sumie jeszcze nigdy nie zwiedzałem terenu archeologicznego na rowerze, mogłoby to być ciekawe przeżycie 😉

        • Erynia

          W Perge byłoby to jeszcze możliwe, ale w Lyrbe czy Syllion już nie bardzo. Antalya ma swoje urokliwe miejsca (starówka, parki, wodospady) ale poza tym to duże miasto ze wszystkimi jego wadami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.