Na przełomie roku mieliśmy przyjemność odwiedzić region Baranya. Wcześniejsze wrażenia można znaleźć na końcu opisu roku 2014.
Ponieważ 1 stycznia prawie wszystko jest zamknięte postanowiliśmy tego dnia przeważyć szalę doznań estetycznych na stronę winną.
A poza tym dobrze jest dobrze rozpocząć rok…
I znowu – tak dla równowagi – szalę wrażeń postanowiliśmy obciążyć ciekawą architekturą w pobliskim chorwackim Osijeku.
Ponieważ 1 stycznia prawie wszystko jest zamknięte postanowiliśmy tego dnia przeważyć szalę doznań estetycznych na stronę winną.
A poza tym dobrze jest dobrze rozpocząć rok…
I znowu – tak dla równowagi – szalę wrażeń postanowiliśmy obciążyć ciekawą architekturą w pobliskim chorwackim Osijeku.
Równowaga chyba jednak nam się zachwiała w kierunku architektury zabytkowej i użytkowej gdy na koniec pobytu zwiedziliśmy leżące w rejonie Villány miejscowości: historyczną – Siklós – i użytkową – Harkány.
Ledwo wróciliśmy, i trochę odpoczęliśmy, Erynia zaczęła się zastanawiać nad długim weekendem majowym. To może tu? A może tu? W. słuchał i słuchał i w końcu rzucił z głupia frant „A może delta Dunaju?”. Wtedy zobaczył w oczach Erynii ten błysk, w efekcie którego pod koniec kwietnia ruszyliśmy do Rumunii.
W dwadzieścia parę godzin dotarliśmy do Murfatlar, będący centrum winiarskim, które postanowiliśmy wykorzystać jako bazę wypadową do zwiedzania okolicy: Konstancy, Adamclisi i Mangalii.
Po obejrzeniu tego na co nam czas i możliwości pozwoliły ruszyliśmy trasą nadmorską do Tulczy zwiedzając, przy okazji: Histrię, wieś Jurilovca i twierdzę Enisala. Tulczę zwiedziliśmy głównie patrząc na nią jako na wrota do Delty,
nie zapominając obejrzeć jej okolic „z brzegu”, by dnia następnego móc popłynąć zwiedzić Deltę.
Wracając postanowiliśmy zwiedzić wąwóz Bicaz, jeden z najgłębszych w Europie, oraz oczywiście odwiedzić okolice Tokaju, tym razem Ratkę.
(3000km/1360zdj)
Aby tak zupełnie nie zapomnieć o Polsce, jak tylko zdarzyła się taka sposobność, odwiedziliśmy Kaszuby. Naszym centrum wypadowym była Parszczenica, a w okolicy były i Swornegacie, i skansen we Wdzydzach Kiszewskich.
Oczywiście nie usiedzieliśmy długo na miejscu i zwiedziliśmy również: akwedukt w Fojutowie, fabrykę porcelany „Lubiana” i zamek krzyżacki w Bytowie. Jedliśmy też pstrągi przy zaporze Mylof.
Nie mieliśmy zbyt wiele czasu więc już wracając odwiedziliśmy jeszcze skansen pszczelarsko-artystyczny Józefa Chełmowskiego oraz Muzeum Archeologiczne w Biskupinie.
Letnią porą najlepszy jest czas na zakupy zimowych strojów więc gdy Erynia zażyczyła sobie góralskich papci W. nie pozostało nic innego jak znaleźć targowisko i… przy okazji obejrzeć coś „po drodze”.
Kolejny wyjazd poprowadził nas najpierw do cerkwi w Brunarach, a po noclegu w Wysowej, do Karpackiej Troi i dalej…
do Zamościa i na Roztocze.
Wracając zahaczyliśmy jeszcze o Szczebrzeszyn i Pałac Ordynacji Zamoyskiej w Klemensowie.
Wszystko zaczęło się od zdjęcia. Pewnego dnia koleżanka Erynii wrzuciła na FB zdjęcie kolorowych łódek „z oczami”. Te oczy urzekły Erynię – chciała zobaczyć to miejsce w naturze. Tym to sposobem Malta znalazła się na liście miejsc do zobaczenia.
(Tym razem zmieniliśmy trochę podejście do opisu wakacji, opisując nie trasy lecz rejony, czasami odwiedzane wielokrotnie w okresie od 2105-08-29 do 2015-09-10).)
Rozpoczniemy od regionów większej z wysp – Malty.
Następnie spojrzenie na Gozo – mniejszą z wysp.
A na koniec Malta – strona praktyczna.
W ramach zwiedzania okolic domu „przy okazji” pobytu w Krakowie postanowiliśmy zwiedzić Bochnię.
Od dłuższego już czasu myśli nasze krążyły wokół Łodzi. Raz, że ciekawe miasto, dwa, że mamy tam przyjaciół z Gruzji – Annę i Artura. Trzeba więc było tam pojechać.
Koniec roku postanowiliśmy spędzić nad „trzecim” morzem – Bałtyckim. Jakoś dotychczas Pomorze Zachodnie udało się nam omijać, postanowiliśmy to nadrobić. Rozpoczęliśmy od Wolina i Międzyzdrojów.
Kontynuowaliśmy trasę nadmorską podążając od Kamienia Pomorskiego poprzez Trzęsacz do Niechorza. A wróciliśmy, jak zazwyczaj z W., inną trasą.
W końcu przyszedł czas na Szczecin, centralne miejsce naszej wycieczki. W jego okolicach obejrzeliśmy Krzywy Las, a w samym Szczecinie stare miasto.
Wieczór sylwestrowy zakończył się szampanem w pokoju hotelowym i balem na białej sali.
Kontynuacja opisu tego wyjazdu na stronie roku 2016.