Armenia
Noratus i północne monastery
GPS zrobił nam psikusa i W. tłukł się po nocy po wiejskich, dziurawych drogach gruntowych, aż zrezygnował z jazdy przy XIX w. kościółku. Tymczasem do interesującego nas cmentarza wiodła piękna droga asfaltowa… Nic to – za to spaliśmy spokojnie aż do momentu gdy obudziły nas wychodzące na popas krowy. Z siedzeń zwlekaliśmy się powoli bo również po raz pierwszy w Armenii … Kontynuuj czytanie
…na południe i nad Sewan
Tym razem wstaliśmy wcześniej, gdyż śniadanie zamówiliśmy na siódmą. Do wyboru była jajecznica, parówki, makaron z sosem i kotlet z ziemniakami. Do tego pomidory, ogórki, oliwki, ser, pieczywo i herbata. Bardzo ciekawy zestaw jak na śniadanie. Erynia poprzestała na jajecznicy, a W. na kotlecie bez ziemniaków. Rzeczywistość jak zwykle różniła się nieco od zamówienia, gdyż kotlet okazał się mielonym, a jajecznica … Kontynuuj czytanie
Erywań
Po doznaniach estetyczno-duchowych przyszedł czas na poszukanie noclegu. Dotarliśmy do Erywania i zaczęliśmy szukać. Mieliśmy co prawda wytypowanych parę hosteli w centrum, ale żaden nie chciał zapewnić nam miejsca do spania (jeden „od jutra” inny „na 5 piętrze bez windy” jeszcze inny „z przesiadkami z pokoju do pokoju”, a jednego nawet nie udało się znaleźć). Wkurzony W. (nienawidzi wielkich … Kontynuuj czytanie
Armenia, do Erywania
W końcu dotarliśmy do granicy. Erynia miała okazję przeżyć przekraczanie granicy „w starym, dobrym, komusim stylu”. Prawie jak podczas wypadu na Krym, ale „prawie” czyni różnicę. Na początek typowa kontrola paszportowa i papierów samochodu, potem kazano nam zatrzymać się przed szlabanem i przejść do budynku gdzie urzędowali celnicy. Tu zaczął się mały cyrk. Celnik chciał wprowadzić dane … Kontynuuj czytanie