browser icon
Używasz niezabezpieczonej wersji przeglądarki internetowej . Należy zaktualizować przeglądarkę!
Korzystanie z przestarzałej przeglądarki sprawia, że komputer nie jest zabezpieczony. Proszę zaktualizować przeglądarkę lub zainstaluj nowszą przeglądarkę.

Rumszyszki (Rumšiškės)

Ponieważ W. kręcił nosem na litewskie „duże” miasta, Erynia zaczęła poszukiwać atrakcji niekoniecznie związanych z miastami. Pierwszym miejscem, na które zwróciła uwagę, już choćby z powodu nazwy, był skansen w Rumszyszkach (czyż nie piękna nazwa?). Tak naprawdę to jest to Litewskie Muzeum Ludowego Gospodarstwa Domowego – 195 ha terenu z parkingiem (płatnym, ale tanim), częścią muzealną nad bramą z kasami, przystanią (dostęp z informacją o konieczności zakupu biletu i kod QR) i swobodą hasania po całym terenie. Co prawda zamykają wszystko po godzinie 18., ale Pani z obsługi powiedziała nam, że spacerować możemy do wieczora. Sama obsługa porusza się po terenie samochodami (na szczęście turyści nie). A odległości są niespotykane w innych tego typ obiektach. Mapka, wręczona nam wraz z biletem, pokazuje również długości poszczególnych dróg i te 200/300/400 metrów składają się na całkiem przyzwoite długości. No dobrze – jedna długość jest zupełnie nieprzyzwoita. Dwór ustawiono zgodnie z zasadą „wiorsta ode wsi” i ten kilometr (z groszami) trzeba było przejść – zresztą zupełnie bez sensu, dwór był ciekawy architektonicznie jedynie od zewnątrz. W środku wyposażenie było raczej współczesne, a na ścianach architektoniczne wizje domów, a nawet całych centrów handlowych czy biurowych, wkomponowanych w środowisko poprzez wkopanie ich pod ziemię. Coś podobnego oglądaliśmy ostatnio w Lublinie.
do albumu zdjęć

Skansen w Rumszyszkach


Cały skansen podzielony jest na parę sektorów odpowiadających poszczególnym regionom Litwy: Auksztota, Żmudź, Dzukija, Mała Litwa i Suwalszczyzna. Dodatkowym, szóstym miejscem jest miasteczko z rynkiem przy którym stoi kościół i domy wszystkich potrzebnych w mieście rzemieślników i sklepikarzy. Był nawet jeden działający warsztat rzemieślniczy – rzemieślnik wykonywał w nim, od 33 lat, wyroby z bursztynu i błogosławił ludziom dobrym, bo sam wezwany został przez Boga do walki ze „złym”. Nie wiemy dlaczego trafiają nam się spotkania z takimi ludźmi (Erynia twierdzi, że to W. się one przytrafiają), ale z przyjemnością, i szacunkiem dla jego wiary, wsłuchaliśmy słów starszego Pana.
Spacerując po rozległym terenie skansenu zauważyliśmy parę ciekawostek, w końcu nie był to nasz pierwszy skansen.
Przede wszystkim, kryte strzechą, wiejskie domy i zabudowania gospodarcze sprawiały wrażenie bardzo podobnych bez względu na region z którego pochodziły. Można powiedzieć, że różniły się jedynie kształtem i wykonaniem drzwi i okien, ale i to mogło wynikać bardziej z poziomu zamożności właścicieli i różnicy w wieku poszczególnych domostw niż regionów. Może są jakieś różnice – dostrzegane przez fachowców.
Kolejną ciekawostką był brak w obejściach, częstych w polskich skansenach stodół, obór, stajni i chlewów. Niby w obejściach znajdowały się domy dla służby (płci obojga), a nawet zabudowania gospodarcze, ale żaden przyzwoity koń by się w nich nie zmieścił nie mówiąc już o wozie pełnym skoszonego zboża.
Generalne odczucia co do zabudowań wiejskich to wrażenie biedy w porównaniu ze wsiami polskimi, węgierskimi, a nawet rumuńskimi, czy ukraińskimi. A przecież wszystkie pochodziły z podobnego okresu.
Do ciekawostek „domowych”, nieczęsto obserwowanych innych skansenach, można zaliczyć otwarte paleniska w kuchniach, lub specjalnych pomieszczeniach z otwartym wylotem dymu przez murowany otwór w dachu, z kociołkami wiszących na regulowanych zawiesiach – nawet parometrowych.
W jednym z budynków gospodarczych zadziwił nas wielki kamień do wytłaczania oleju – dotychczas oglądaliśmy takie jedynie na południu Europy. I były one znacznie mniejsze. Akurat to żarno służyło do wyciskania oleju z nasion lnu.
W innym budynku zgromadzono laski, krzyże i kolekcję masek zapustowych.
Przy poszukiwaniu ich opisu natrafiliśmy na ciekawą stronę:
„Przyczynki do etnografji Litwy”.
W., ze względu na wykonywany zawód, oczarowały rysunki techniczne sprzętów gospodarczych, które znalazł w jednym z pomieszczeń „bardziej muzealnym”. Może nie odpowiadają one dzisiejszym standardom rysunku technicznego, ale ich precyzyjne wykonanie dobrze świadczy o konstruktorach.
W skansenie są, i owszem, zwierzęta gospodarcze, ale zebrane w jednym miejscu (w drugim, pod dworem są konie i krowa) co sprawia wrażenie martwych wsi. Obejścia są co prawda czyste i miejscami z rabatkami kwiatowymi, pod jednym z domów jest nawet ogródek ziołowy z opisem roślin, ale to wszystko jest sterylnie sztuczne, bez choćby kur pałętających się wokół domu.
Te drobne minusy nie zmieniają jednak naszego głębokiego przeświadczenia, że skansen ten jest wart obejrzenia i to może nawet kilkukrotnych odwiedzin, bo mimo że wiele domów nie było jeszcze otwartych, to i tak mieliśmy wrażenie, że nie wszystko zobaczyliśmy, a trzeba się było zbierać do powrotu.
A powrót był raczej smutny. Nie dość, że co kawałek ograniczenia prędkości i radary to jeszcze nie udało się W. znaleźć satysfakcjonującego go miejsca obiadowego (kolacyjnego) i przez to zmuszeni byliśmy na kwaterze zadowolić się jedynie suchym prowiantem.
 

PS Na stronie skansenu, między innymi ciekawymi podstronami, jest też wyśmienicie opracowana strona podglądu 3D.
poprzedni
następny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.