– Putování vinicemi za víny VOC
W dzień dziecka lokalni Czesi wymyślili bardzo zacną rozrywkę dla dorosłych: Putování vinicemi za víny VOC, czyli w dowolnym tłumaczeniu: spacer winnicami z winami VOC. Skrót VOC miałby tu oznaczać kontrolowane pochodzenie wina, czyli w pewnym sensie odpowiednik francuskiego AOC. Dla nas to nie pierwszy taki dzień dziecka, ale doceniamy pomysł, szczególnie że dostępny jest wielu „dzieciom” w różnym wieku.Impreza rozpoczynała się o godzinie 10:00, gdzie w budce na skraju miasta i winnic za 990 Kč dostawało się opaskę na rękę oraz niezbędnik w postaci: saszetki zakładanej na szyję, zawierającej: mapkę z zaznaczonymi 10 punktami degustacyjnymi, długopis oraz kieliszek z logo VOC Velké Pavlovice.
Do tego mapka zawierała 3 kupony po 100 Kč ważnych dwa dni, na zakup win w wyżej wzmiankowanych winnicach. Czesi to racjonalna nacja. Pomysł był przedni. Do 16:00 opaskowani delikwenci chodzili trasą wyznaczoną wśród winnic, od stoiska do stoika kolejnych lokalnych firm biorących udział w imprezie, gdzie do woli mogli degustować wina tychże producentów. Przy stoiskach były też ławeczki, albo i stoły z ławami, czy nawet leżaki, dające możliwość dłuższego delektowania się trunkami, gdzieniegdzie z możliwością przekąski za dodatkową opłatą, czy sklepem ze spożywczymi wyrobami regionalnymi (kiełbasy, pieczywo, czosnek – W. nie omieszkał zrobić „drobnych” zakupów). Stoiska te były oddalone od siebie o kilkaset metrów, dając możliwość lekkiego wytrzeźwienia, w drodze do kolejnego winopoju. Rzecz jasna, na trasie były też ustawione toi-toi, z których można było skorzystać w razie potrzeby. W drodze spotkaliśmy dziewczyny z wczorajszej degustacji u Michny. Szeroko uśmiechnęliśmy się na swój widok. Przeszliśmy 9 punktów z 10, mijając gdzieś na początku punkt nr 1, winnicę Helena – widocznie nie była nam pisana (dopiliśmy później – za dodatkową opłatą). Na trasie mieliśmy okazję pogadać zarówno z właścicielami winnic, innymi turystami z Czech, przybyłymi specjalnie na tę okazję, jak i z zawodowym fotografem Oldřichem Otáhalem, który po usłyszeniu naszej historii (historii powstania naszego bloga) szedł przed nami do kolejnych stoisk i nas zapowiadał: „Bo tu zaraz będą tacy Polacy, którzy…”. Widać, jeszcze wielu Polaków tu nie mają, ale jest szansa, że to się zmieni, bo wina mają zacne. Przy czym, pisząc o szansie, mamy mieszane odczucia, gdyż Czesi potrafią pić, nie upijając się. A jest to sztuka nieznana jeszcze wielu Polakom. Tymczasem my mieliśmy okazję posmakować win:
Ewo, Twoje morawskie opowieści są bardzo inspirujące. Zaczęłam się zastanawiać na wyjazdem w te rejony pod koniec lata i już nawet przeczytałam, że w Mikulovie jest Święto Wina 6-8 września. My oprócz wina potrzebujemy jeszcze trochę wody 😉 by Osobisty Wędkarz miał, gdzie zarzucić swoją wędkę.
Z mapy wynika, że spore jezioro jest calkiem niedaleko. Może mielibyście jakieś podpowiedzi w tej kwestii? Dzięki i pozdrawiam serdecznie Ciebie i Witka 😍
Danuśko,
Wygląda na to, że mam: https://www.mikulov.cz/en/tourist/fishing
Oprócz tego, możecie się skontaktować z Filipem Hlavinką: filip@grono-tour.pl, który na pewno będzie wiedział więcej na ten temat. 😉
Ewo, jest niezrównana! Bardzo dziękujemy 🙂 🙂 🙂
Danuśko, cała przyjemność po mojej stronie!