wina
Obszar Lednicko-Valticki
Już w czwartek wieczorem Erynia zaczęła szukać miejsc, które można by jeszcze zobaczyć. Postanowiła (za sugestią W.) nie uwzględniać miejsc z płatnymi parkingami i spacerami – jak część parkowa Pałacu w Lednicach (ta z przodu, tył obejrzeliśmy wczoraj). A i tak wyszło jej siedem punktów w Obszarze Lednicko-Valtickim – wpisanym na listę UNESCO. No to po śniadaniu – tym razem niespecjalnie udanym – … Kontynuuj czytanie
Lednice i Salon Win
Poranek obudził nas mglisty, a gdy po śniadaniu W. poszedł obejrzeć tutejszy sklep mięsny na rynku przenikliwy wilgotny chłodek miał wybitnie negatywny wpływ na jego chęć kolejnego wychodzenia z apartamentu. Dodatkowym czynnikiem był fakt, że W. miał przemoczone adidasy, a nie wziął innych butów na zmianę (wziął, wziął, ale się „zapodziały” po przyniesieniu do pokoju). Na kwaterze mamy … Kontynuuj czytanie
Dzień św. Marcina
Nadszedł wiekopomny dzień św. Marcina, czyli święto wina. Uroczystości na Rynku (náměstí) rozpoczęły się o 10:00 rano, i były dość ograniczone w stosunku do tych, które zobaczyliśmy w Mikulovie. Raptem jedno stoisko winne (z winami Kovacsa, Château Valtice oraz Hraničnego zámečku), jedno stoisko gastronomiczne z lokšami na słodko i słono oraz bramborákami (plackami ziemniaczanymi), jak również stoisko z czapkami w kotki i inne postacie bajkowe, … Kontynuuj czytanie
Spacer z winami
Śniadanie umówione na 8:30 było standardowe, acz w górnym poziomie stanów średnich. Jedliśmy już gorsze w 4 gwiazdkowym hotelu (na Sycylii), a biorąc pod uwagę, że śniadania przygotowywane były dla 6 osób to i jakość, i wybór były bardzo dobre. Po śniadaniu W. poszedł do bankomatu i testując sposób rozliczeń dał się orżnąć bankowcom na jakieś 150 PLN (różnica pomiędzy wymianą 10000 Kč z konwersją i bez). … Kontynuuj czytanie
Bankomat i degustacja
Jeszcze wczoraj zaczęliśmy rozpytywać o bankomat, wiedząc że lokalni winiarze / sprzedawcy preferują gotówkę. Otóż najbliższe bankomaty znajdują się w Trebiszowie (Trebisov) lub w Stredzie nad Bodrogiem. Wybraliśmy tę ostatnią wieś, bo było bliżej. Po drodze, przejeżdżając przez Malą Tŕňę, wciąż nie mogliśmy się nadziwić ile jeszcze domów (z czego spora część zamieszkałych) kryta jest eternitem. Tak się zastanawiamy … Kontynuuj czytanie
Malá Tŕňa i Veľká Tŕňa
Długie „łikendy” przez Erynię nie bywają pogardzane. A jeżeli tylko wpadnie na pomysł wyboru, albo wyjazd, albo sprzątanie to i W. nie trzeba wiele, by wybrać wyjazd. Tym razem co prawda nie było żadnej rozmowy o sprzątaniu (ani pracach w ogródku), ale oboje zgodziliśmy się na wyjazd do Veľkej Tŕňy. Niestety w terminie przez nas preferowanym w Veľkej Tŕňe organizowany był … Kontynuuj czytanie
Cefalù – hotel i spacer
Spokojnie dojechaliśmy do hotelu Santa Lucia Le Sabbie d’Oro, parkując z trudem i prawie przy ulicy, gdyż miejsc parkingowych było za mało. Niestety pokoje jeszcze nie były dostępne, a że były to godziny poranne (6:30), poszliśmy zapytać o możliwość wykupienia śniadania. Kelnerzy usłyszawszy o rezerwacji od dzisiaj wpuścili nas na salę bez płacenia. I w sumie była to jedyna zaleta tego śniadania. … Kontynuuj czytanie
Winiarnia Begala
Umówiona godzina (13.) ostatniej degustacji u Mariana Begali sprawiła, że zdecydowaliśmy się na dzień lenia. Późne śniadanie, p. Hornik podrzucił zakontraktowany wczoraj kartonik, chłopcy rozegrali kilka partyjek w rzutki (starsze pokolenie górą) i pomału zebraliśmy się do piwniczki. Już na miejscu okazało się, że dołączy do nas polska rodzina, która właśnie wracała z urlopu w Egerze i Tokaju, i zupełnym przypadkiem przejeżdżali … Kontynuuj czytanie
Winiarnia Hornik
Odpocząwszy chwil parę ruszyliśmy do Veľkej Tŕňy na degustację w piwnicy Štefana Hornika. W. zadecydował, że podjedziemy samochodem i jeżeli po degustacji alkomat pokaże mu promile to zostawi auto, wrócimy na piechotę, a samochód odbierze następnego dnia (po drobnym spacerku porannym). Dotarliśmy przez to parę minut przed umówioną godziną, ale okolica był bardzo malownicza, pod piwniczkami ustawiona była … Kontynuuj czytanie
Winiarnia Macik
O czasie uzgodnionym stawiliśmy się w piwnicy Tokaj Macik, gdzie oprócz nas było już ponad 30 gości – w ciągu jednego dnia urosło trzykrotnie. Za to degustacja, zgodnie z planem, odbyła się w piwnicy (a nie w części „nadziemnej”), po drobnym spacerze po korytarzach piwnicznych, gdzie mieliśmy okazję pooglądać pokryte pleśnią butelki w zakratowanych wnękach. Były to wina inwestycyjne, kupione przez … Kontynuuj czytanie
Malá Tŕňa II
Rok bez Tokaju jest rokiem straconym, więc wiadomo było, że choćby i na parę dni musimy wyskoczyć w te okolice. W naszym przypadku oznaczało to długi weekend sierpniowy oraz ponownie Malą Trnię i apartament Lipovina u Mariana Begali, tym razem w towarzystwie przyjaciela M. i jego syna P. Kto raz załapał bakcyla winnego, temu trudno się oduzależnić… Tradycyjnie wyjechaliśmy w środę po pracy, … Kontynuuj czytanie
Velké Pavlovice [3]
– Putování vinicemi za víny VOC W dzień dziecka lokalni Czesi wymyślili bardzo zacną rozrywkę dla dorosłych: Putování vinicemi za víny VOC, czyli w dowolnym tłumaczeniu: spacer winnicami z winami VOC. Skrót VOC miałby tu oznaczać kontrolowane pochodzenie wina, czyli w pewnym sensie odpowiednik francuskiego AOC. Dla nas to nie pierwszy taki dzień dziecka, ale doceniamy pomysł, szczególnie … Kontynuuj czytanie
Velké Pavlovice [2]
– sklep, róże i degustacje Poranek przywitał nas zachmurzonym niebem, tak że niespecjalnie chciało nam się opuszczać ciepłe pielesze. Motywem głównym podniesienia odwłoków (przynajmniej jednego) były braki kuchenne – pustki w lodówce. Cóż było robić… W. ruszył na polowanie. Daleko nie miał więc i szybko wrócił rozanielony. „Tutaj ludzie się do siebie uśmiechają. Kocham Morawy.” zakrzyknął do jeszcze … Kontynuuj czytanie
Dom rodzinny i winiarnia
Po tych przyjemnościach w końcu dojechaliśmy do centrum wsi Keda, gdzie zrobiliśmy krótki postój. Daro musiała przywitać znajome. W końcu długo tam żyła, chodziła do szkoły i pracowała zanim wyszła za mąż. W. skorzystał z bankomatu (tak, cywilizacja dotarła również na wieś). Za Kedą za GPS miała robić Daro, tam bowiem mieliśmy odbić z głównej drogi. Cóż, nie do końcu … Kontynuuj czytanie
Blandy’s Wine Lodge
Poranek był o tyle lepszy od poprzedniego, że Erynia zapanowała nad swoją głową – przynajmniej w zakresie bólowym. Ciągle jej się jednak po głowie wierciło Monte, Monte, Monte i Teleferico. Niestety, i tym razem, nie udało nam się zrealizować tej fobii. W porcie stał jeszcze drugi z wycieczkowców i widać to było po długości kolejki do kolejki linowej. W. nawet nie musiał … Kontynuuj czytanie
Tokaj & Co
Pierwszy raz w tym roku zaliczyliśmy wakacyjny dzień lenia. Objawił się on tym, że W. po porannym wyjściu na słońce (a hica przednia była), czym prędzej wycofał się na z góry upatrzoną pozycję (czyli kanapę), i zasnął. Nie był to na szczęście sen wieczny, bo o 13:30 otwierały się podwoje piwnicy w Tokaj & Co. A były to podwoje nie byle jakie, gdyż chodziło … Kontynuuj czytanie
Piwnica u Begalów
O 17., tak jak byliśmy umówieni, stawiliśmy się pod piwnicą rodziny Begalów na degustację. Gospodarz, pan Marian Begala, już na nas czekał i po paru chwilach mogliśmy już zejść w przepastne czeluście piwniczne. A w tych piwnicach było trochę ponad 20 oddzielnych piwniczek, podobnie jak te w dniu poprzednim, wykute w bok od głównego korytarza przygotowanego przez gminę. Historycznie rzecz biorąc, … Kontynuuj czytanie
Malá Tŕňa
Przed wyjazdem, gdy Erynia wspomniała bratu gdzie się wybieramy, ten się skrzywił i rzekł „Przecież tamto wino w ogóle wam nie smakowało!” Zaraz, o czym on mówił? Po krótkiej rozmowie wyszło, że kilka lat temu sam wybrał się w tamte tereny i przywiózł ze sobą kilka butelek, które nie znalazły wówczas naszego uznania. Ponoć tokaj od Macika „trącił myszami” (zdanie … Kontynuuj czytanie
Winnica Celtica
Najedzeni, doturlaliśmy się z powrotem do Sobótki, gdzie w budynku zabytkowej gazowni (w którym zresztą nocowaliśmy), mieliśmy przyjemność uczestniczyć w (prawie) degustacji 5 pięciu win z winnicy Celtica. Degustacje, takie duże, są bowiem organizowane zgodnie z kalendarzem, a akurat w dniach naszej tu obecności termin nie wypadał i mogliśmy jedynie kontentować się winami. A było to ciekawe doświadczenie rozłożone przy tym na dwa wieczory. … Kontynuuj czytanie
Dwie rezydencje i widoki
To chyba zaczyna być „nowa świecka tradycja”, bo i tego dnia W. oczekiwał przygotowania listy „punktów do odwiedzenia” by na ich podstawie stworzyć marszrutę w nawigacji. Doczekał się, więc stworzył. Na pierwszy ogień poszła rezydencja-muzeum LagOmar, dawnymi czasy projekt pokazowego dobytku brytyjskiego dewelopera stworzony przez Jesusa da Soto, później – przez parę dni – własność Omara Sharifa (W. natychmiast zacytował … Kontynuuj czytanie

