Pierwszy raz w tym roku zaliczyliśmy wakacyjny dzień lenia. Objawił się on tym, że W. po porannym wyjściu na słońce (a hica przednia była), czym prędzej wycofał się na z góry upatrzoną pozycję (czyli kanapę), i zasnął. Nie był to na szczęście sen wieczny, bo o 13:30 otwierały się podwoje piwnicy w Tokaj & Co. A były to podwoje nie byle jakie, gdyż chodziło o najstarszą (XIV w.) i najdłuższą piwnicę (2,5km) w całej Słowacji. Zawartość również koiła zmysły, gdyż 1500 beczek robi wrażenie, w tym część „archiwum” z dobrymi, już zabutelkowanymi, rocznikami za kratami.
Oprowadzająca potwierdziła, że początkowo piwnice wykopywano by ukryć siebie oraz swoje dobra ruchome przed Turkami, następnie ktoś wpadł na to, że winom dobrze taki pobyt w stałym chłodzie (10-12°C) robi i dalej już poszło. W czasach już bardziej współczesnych, czasach Czechosłowacji, od lat 60′ funkcjonowała tu państwowa firma Tokaj ze Slovenskégo Novégo Mesta. Gdy w 1998 r. państwowa firma upadła pozostałości po niej sprywatyzowano i obecna firma Tokaj & Co. podjęła się kontynuacji zaszczytnej produkcji Tokaju na Słowacji – nie chcemy wnikać w zależności finansowo-własnościowe, ale mają certyfikat pozwalający sprzedawać wina pod marką Tokaj. W prywatnych rękach firma się rozwija, tak że dwa lata temu postawiono nową halę produkcyjną obok starej piwniczki. Po odczekaniu do 13:30 – kiedy to w sezonie, w dni robocze i soboty, odbywają się degustacje (kto przyjdzie jest mile witany) załapaliśmy się na degustację podstawową, na którą można wejść bez rezerwacji (szybkie oprowadzanie + 2 wina), choć na naszą prośbę pani dolała nam kilka kieliszków więcej, co znalazło odzwierciedlenie w cenie końcowej, każdy z kieliszków był jednak tego wart. Dopiero po powrocie doczytaliśmy, że jest jeszcze opcja „Poznaj Tokaj” z 9 kieliszkami i zimną płytą oraz „Wszystko, co mamy”, gdzie kieliszków jest 15. Trzeba będzie przetestować tę opcję w przyszłym roku. Jako że nam przypadło ledwie 5 kieliszków, a i dzbanek do wylewania był w gotowości, zupełnie prostym krokiem poszliśmy do ulubionej już restauracji w Kolonii, gdzie zamówiliśmy kociołek mięs (nazywał się inaczej, ale wyglądał jak kociołek do którego włożono upieczone „wszystko najlepsze co mamy” i jeszcze raz podpieczono) Znowu nie szło tego wszystkiego przejeść, choć bardzo się staraliśmy, zapijając litrem Kofoli – każde.
„Dolce far niente” po słowacku!
{Opis win z degustacji}
Tokaj & Co
Szukaj
Kategorie
Lata
…komentarze.
Galeria albumów
ogólne…
RODO
Przydasie
-
Nasze miejsca:
- Tokaj & Co
- Piwnica u Begalów
- Najniżej i wyżej
- Malá Tŕňa
- Do słowackiego Tokaju
- Lanckorona po latach
- Pałacyki „a bo to moje”
- Winnica Celtica
- Włodarz i Riese-Mölke
- Sobótka i Ślęża
- Karkówka w Darłowie
- Kraina w Kratę
- Megality nad Łupawą
- Lanzarote praktycznie
- Lanzarote – koniec
- Wulkan, „Płodność”, wyrobisko i plaża
- Dwie rezydencje i widoki
- Wulkan, wąwozy i wino
- César Manrique
- Sól, oliwiny i wino
- Lanzarote – początek
- Grzyby, Chata, kręgi i zamek
- Ptuj – zamek
- Ptuj – miasto
- Grad Vurberk
- Region Jeruzalem
- Maribor
- Celje i Kaloh
- Lublana
- Trzy zamki i jezioro
- Tržič
- Postojna i do Lublany
- Nad Soczą
- Castello di Duino i Monte San Michele
- Izola i Piran
- Miramare
- Grotta Gigante
- Koper i Socerb
- Muggia
- Triest – San Giusto
- Triest – port
- Palmanova
- Turbo „start”
- Skansen Pribylina
- Skansen i jaskinia
- Huta, kościół i skansen z „vlakom”
- Kapliczki, Baza i Pies
- Beskid w drewnie
- Niesmak i Dziura
- Frýdlant – pałac, zamek i browar
- Domy Przysłupowe
- Kot w skansenie i inne
- Kościół, wieża i obiad
- Pałac Książęcy w Żaganiu
- Winnica Saganum
- Żagań – miasto
- Śmietnik w Ośle
- Opactwo Lubiąż
- Zamki i kamienie
- Korfu praktycznie
starsze w archiwum