wina
Wulkan, wąwozy i wino
Tym razem W. zagonił Erynię do mapy i poprosił by zrobiła listę miejsc, które jeszcze można by zobaczyć. Z tego postarał się wykroić sensowne trasy na resztę dni. Jako że naczytaliśmy się sporo o długich kolejkach do parkingu w Parku Narodowym Timanfaya, jak również dostępnym sposobie zwiedzania ograniczonym praktycznie do wycieczki grupowej w autokarze (guagua) i możliwości robienia zdjęć wyłącznie przez … Kontynuuj czytanie
Sól, oliwiny i wino
Tym razem trasę ustalał W., mając na względzie umówioną degustację win. Stąd ograniczyliśmy się do najbliższej okolicy. Zaczęliśmy od (salin de Janubio). Zaparkowaliśmy przy ulicy i poszliśmy spacerkiem w dół, w pobliże salin. Po drodze wszakże trochę zboczyliśmy, zoczywszy piękne acz niedojrzałe opuncje oraz przepust, po zbóju, pod lokalną drogą. Trochę dziwne to przy opadach rzędu 150mm/rok. Same … Kontynuuj czytanie
Lanzarote – początek
No i się porobiło. Tym razem to Erynii odbiło i na tygodniowy, wiosenny urlop wybrała Lanzarote najbardziej na północ położoną dużą wyspę archipelagu Wysp Kanaryjskich. W. nawet nie starał się zrozumieć jej motywów, stwierdził „ja tu robię za kierowcę” i… wylądowaliśmy na tej powulkanicznej rudej wyspie. Przygotowaliśmy się oczywiście wcześniej, zarówno od strony informacyjnej (Przydasie) jak i technicznej: … Kontynuuj czytanie
Ptuj – miasto
Około 10 kilometrów dalej było już miasto Ptuj, które przez jakiś czas było nawet właścicielem grodu Vurberk. Co prawda już na samym wstępie Ptuj próbowało zmusić W. by je znielubił (parkingi albo zajęte, albo płatne, albo i jedno, i drugie), ale jakoś mu (miastu) się to nie udało. Zbyt jest ładne i mimo wszystko małe. Po odwiedzeniu informacji … Kontynuuj czytanie
Region Jeruzalem
Dobrze rozpoczęte doświadczenia winne nastroiły W. pozytywnie do dalszych odkryć. Skierował nas więc w stronę sąsiedniego (pod)regionu winnego: Jeruzalem. Po drodze, wstąpiliśmy do miasteczka Ljutomer – małe, kompaktowe, ale z przeszłością – już od okresu kultury halsztackiej – w końcu leżała na szlaku łączącym Rzym z Kotliną Panońską. Sama starówka miasteczka ograniczała się właściwie do Rynku (Glavni Trg), kilku uliczek oraz kościoła(cerkwi) … Kontynuuj czytanie
Maribor
Ponieważ na ten dzień mieliśmy wyznaczoną degustację w Kaloh to odpuściliśmy obie dalekie wycieczki i podjechaliśmy do odległego o niecałe 5 km Mariboru. Z reklamowej, uproszczonej mapki miasta wynikało, że jego część historyczna to raptem parę uliczek. Stanęliśmy (oszczędny/skąpy W.) na parkingu centrum handlowego i przez most przeszliśmy na stare miasto. Słonko świeciło, chmurki gdzieś tam wysoko i daleko, jednym słowem pogoda … Kontynuuj czytanie
Nad Soczą
Również nad rzeką Soczą, znajduje się urokliwe miasteczko Gradisca d’Isonzo, zaliczane do najpiękniejszych włoskich miasteczek, o historii udokumentowanej już od XII w. Miasteczko należało do patriarchów Akwilei, następnie przewinęła się Serenissima (Wenecja), później Habsburgowie. Te wszystkie zmiany odbiły się na zamku, początkowo budowanym przez Wenecjan, z udziałem Leonarda da Vinci, a następnie przebudowanego przez Habsburgów. Obiekt był zamknięty i to … Kontynuuj czytanie
Winnica Saganum
Przeszliśmy się na piechotę z Żagania do sąsiedniego Bożnowa, po drodze odnotowując piękny gmach szkoły muzycznej, a dawny szpital, którego wnętrza przewyższają ponoć urodą nawet wnętrza Pałacu Książęcego. Niestety, podziwiać je mogą wyłącznie uczniowie i ich rodzice oraz grono pedagogiczne. Co prawda, dyrekcja jest namawiana do zorganizowania dni otwartych, ale na razie nie wiadomo jak i kiedy miałyby się … Kontynuuj czytanie
Opactwo Lubiąż
Kolejne warsztaty winiarskie zaprowadziły nas znowu do Wrocławia. Według W. ciężka choroba sommelierów i sprzedawców każe im niestety promować tylko wina wytrawne i wytrawne z bąbelkami [W.: „w większości nie nadających się do picia – bo wytrawne”]. I jest to nawet zrozumiałe – łatwiej stworzyć duży popyt na byle co, nadające się tylko jako dodatek do jedzenia (i to też nie zawsze), … Kontynuuj czytanie
Zamki i kamienie
Tak nam jakoś Orle Gniazda idą z długimi przerwami. W. postanowił zmotywować siebie i Erynię i kontynuować zwiedzanie, znowu od najdalszych miejsc od domu. Zaprosił na wycieczkę przyjaciela M., ustawił trasę i rankiem ruszyliśmy do Siewierza. Jest w nim bowiem zamek biskupi. Co prawda początkowo był zamkiem książęcym, ale jednak i tak nie wiadomo dokładnie, kiedy go posadowiono, to najlepiej było … Kontynuuj czytanie
Wino i oliwa
W. jest upartą bestią – czego nie dało się zrobić wczoraj, należało dokończyć dzisiaj. Rano Erynia posiedziała w hotelowym lobby (tylko tam działa wi-fi) i wyszukała koordynaty pozostałych miejsc, których nie dało się W. zlokalizować na GPS-ie. W efekcie czego, parę punktów na południu nam doszło… Najwyraźniej dzień bez wina jest dniem straconym, gdyż dziwnym trafem jako pierwsza na … Kontynuuj czytanie
Etruskowie i okolica
Erynii coś świtało, że Toskania ma wiele wspólnego z Etruskami, czyli z tymi, co poprzedzali Rzymian, a następnie zostali przez nich wchłonięci. Nie do końca wiadomo skąd się wzięli – mogli być lokalnym szczepem, mogli też przybyć z Azji Mniejszej, wcześniej trochę korsarząc po morzu śródziemnym. Opinie naukowców są podzielone. W. te niejasności nie przeszkadzały, za to na tę … Kontynuuj czytanie
Toskańskie termy i wina
Biorąc pod uwagę zmieniające się co kilka tygodni zezwolenia i zakazy, zamykające i otwierające się granice, czekaliśmy prawie do ostatniego momentu z wyborem kierunku wakacji. Bardzo pomocną, w takiej sytuacji, okazała się przemiła pani Agnieszka z ulubionego Kiosku z Wakacjami, która zaproponowała nam Włochy i w szybkim tempie wyszukała nam dostępne hotele. Gdy rzuciliśmy okiem na propozycje aż zacytowaliśmy dwa filmy: – „Marian, … Kontynuuj czytanie
Jaskinia neandertalczyków
Wyjechaliśmy rankiem po drobnych zakupach winnych i pożegnaniu Osi. Chętnie pozostalibyśmy dłużej w Mád, ale zdecydowaliśmy o wyjeździe na Węgry w ostatniej chwili i udało nam się zarezerwować kwaterę, w tym terminie, jedynie na dwie noce. W efekcie na kolejne dwie noce przejechaliśmy w okolice Egeru do Mezokovesd-Zsory. Ta miejscowość słynie z, zazwyczaj okupowanych przez Polaków, term, teraz jednak praktycznie polskiej mowy na … Kontynuuj czytanie
Malarze i wina
Po powrocie do pokoju tym razem padła Erynia, a W. poszedł pooglądać ciekawostki architektury. Przy okazji trafił na grupę malarską, (Ózdi Képzömüvészeti Egyesület), która w jednym z budynków zorganizowała sobie plener i pracowała ciężko nad przeniesieniem uczuć na płótno. Nie jesteśmy znawcami malarstwa, ale wydaje się, że uczucia jakimi obdarza nas Tokaj niełatwo jest zatrzymać „na płaskim”. My próbujemy to … Kontynuuj czytanie
Wina, octy i ryby
Poranek poświęciliśmy na spotkanie z naszym ulubionym przewodnikiem po tokajskich smakach: Adamem Geri w Patriciusie, przy czym słowo „poświęcić” jest tu znaczącym nadużyciem, gdyż jak zwykle były to ponad dwie godziny przyjemności. Katinka radowała podniebienia, a kolejne Aszú rozgrzewały serca. Mieliśmy także okazję zobaczyć parę witryn z winami, które uzyskały co najmniej dwa medale na wystawach. Akurat ta winnica … Kontynuuj czytanie
Mád – wieczorem
To co potrafi zrobić nawigacja z prostą trasą z Chrzanowa do Mád to się w głowie nie mieści. Nie wiemy jak żeśmy jechali, może uda się to odtworzyć, ale już w Polsce W. miał okazję przypomnieć sobie drogę, którą, zamiast obwodnicy, ostatnim razem (w 2014 r.) pokonywał po lodzie z duszą na ramieniu. Tym razem nie było lodu. Na Słowacji GPS, … Kontynuuj czytanie
Krapkowice i Rogów Opolski
Erynia potrzebowała obuwia wakacyjnego, wygodnego i z podeszwą antypoślizgową. Udało nam się znaleźć firmę produkującą takowe w Krapkowicach. Należało tam tylko pojechać. Same buty to jednak dla nas trochę za mało. Trzeba było naleźć coś więcej, coś ciekawego do zobaczenia. No to i znaleźliśmy. Ponieważ jednak do oglądania trzeba pogody, chociaż przyzwoitej, to planowany wcześniej wyjazd możliwym stał się … Kontynuuj czytanie
Wina i muzyka u Patriciusa
W kolejnym dniu to pogoda rozdawała karty. Trzy burze w nocy i regularna ulewa w dzień sprawiły, że nasze plany ograniczyły się do wizyty u Patriciusa. Przywitał nas Peter Molnar, trochę zdziwiony entuzjazmem rzucającej się do niego Erynii, a zaraz potem nadszedł Adam (chyba trochę Peterowi o nas opowiedział, bo zdziwienie znikło, a sympatia pozostała). Tym razem, ze względu na M., przed … Kontynuuj czytanie
Szerencs, Eger i Jozsef Simon
W. znalazł w internecie informację, że w Szerencs oprócz bramy i kościoła zaprojektowanego przez Imre Makowecza, które obejrzeliśmy już kiedyś, jest i zamek Rakoczego, postanowił więc go odwiedzić. Zamek obejrzeć mogliśmy jedynie powierzchownie, choć dało się przejść przez dziedziniec zamkowo-hotelowy, a nawet obejrzeć minimuzeum składające się z paru sal, pokazujące drobny zarys dawnej poczty, oraz całkiem przyzwoity urywek ze zbiorów pocztówek. … Kontynuuj czytanie

