browser icon
Używasz niezabezpieczonej wersji przeglądarki internetowej . Należy zaktualizować przeglądarkę!
Korzystanie z przestarzałej przeglądarki sprawia, że komputer nie jest zabezpieczony. Proszę zaktualizować przeglądarkę lub zainstaluj nowszą przeglądarkę.

Maribor

do albumu zdjęć

Maribor

Ponieważ na ten dzień mieliśmy wyznaczoną degustację w Kaloh to odpuściliśmy obie dalekie wycieczki i podjechaliśmy do odległego o niecałe 5 km Mariboru. Z reklamowej, uproszczonej mapki miasta wynikało, że jego część historyczna to raptem parę uliczek. Stanęliśmy (oszczędny/skąpy W.) na parkingu centrum handlowego i przez most przeszliśmy na stare miasto. Słonko świeciło, chmurki gdzieś tam wysoko i daleko, jednym słowem pogoda jak marzenie. Po paru zakrętach, bramach i podwórkach weszliśmy na ulicę przy której widać było (też) starą architekturę. I zaczęliśmy się włóczyć tam i nazad po uliczkach i podwórkach sprawdzając czasami na mapce gdzie to jesteśmy i co by tu jeszcze móc zobaczyć.
księga Guinnesa

księga Guinnesa

Tym to sposobem zeszliśmy nad rzekę, gdzie na jednym z budynków rozpostarto Starą Trtę czyli najstarszą winorośl na świecie (ponad 400 lat) oraz dwoje jej dzieci. Jest z nich ciągle jeszcze robione wino, lecz o ile wino zrobione z gron z dzieci „staruszki” można kupić (jedynie w sklepie przy winorośli za jedyne 34,9€), to wino z winogron najstarszej winorośli jest wytwarzane jedynie na prezenty dyplomatyczne.
wino ze staruszki

wino ze staruszki

Jedna z takich butelek stała w gablocie. W. zastanawiał się co prawda nad zakupem tego wina (z „dzieci”), ale gdy się dowiedział, że jest wytrawne to kręcąc nosem stwierdził „nie warto!”. Idąc kawałek dalej nabrzeżem natknęliśmy się na wieżę sądową (lub inaczej baryłkową) – od sposobu jej używania w dawnych czasach. Obecnie jest ona wykorzystywana przez artystów (wystawy tematyczne i/lub występy muzyczne). I to już był właściwie koniec starego miasta, ruszyliśmy więc pod górę, gdzie na zamykającym się już targowisku W. kupił winogrona i zanotował sobie w pamięci ciekawe miejsce z jedzeniem. Było dosyć wcześnie więc postanowił obejrzeć jeszcze parę uliczek, budynek uniwersytetu i synagogę, a dopiero po tym, na koniec wstąpić tutaj coś zjeść. I prawie mu się udało, tylko że przez punktem „synagoga” zrobiła się ulewa z piorunami. Wstąpiliśmy więc do najbliższej kawiarni przeczekać krótkotrwałą ulewę. Gdy znów wyszło słońce, najpierw znaleźliśmy synagogę (zamkniętą), a następnie poszliśmy coś zjeść pod Złotego Lwa. Dania były smaczne, chociaż nietypowe. Zupa czosnkowa, była tak zabielana, że aż gęsta jak krem, zupa rybna, bardzo smaczna, nie miała w sobie nic z ryby, za to dużo z małży. Co do drugich dań nie mamy już takich uwag, smaczne były i sałatka makaronowo-kurza (Erynia) i cevapcici królewskie (W.). Pojedzeni ruszyliśmy do samochodu w drobnym deszczyku. Nie lało lecz jedynie kropiło więc W. stwierdził „przecież to tylko woda” i po kilkunastu minutach byliśmy już w samochodzie, a po dalszych kilku wygłaskiwaliśmy psa i kota pod kwaterą.
Wieczorna degustacja przebiegła bardzo miłej atmosferze. Mieliśmy przyjemność przetestowania 12 win w tym połowa słodkich (mniej lub bardziej). Wszystkie były pijalne, a większość albo interesująca, albo dobra. Kupiliśmy „parę” butelek, o równowartości dwóch noclegów! Warto było tu przyjechać, bo może i kwatera nie była najlepsza, ale wina znacząco podbiły wartość naszego tu pobytu. {Opis win z degustacji}
poprzedni
następny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.