browser icon
Używasz niezabezpieczonej wersji przeglądarki internetowej . Należy zaktualizować przeglądarkę!
Korzystanie z przestarzałej przeglądarki sprawia, że komputer nie jest zabezpieczony. Proszę zaktualizować przeglądarkę lub zainstaluj nowszą przeglądarkę.

Etruskowie i okolica

 
Erynii coś świtało, że Toskania ma wiele wspólnego z Etruskami, czyli z tymi, co poprzedzali Rzymian, a następnie zostali przez nich wchłonięci. Nie do końca wiadomo skąd się wzięli – mogli być lokalnym szczepem, mogli też przybyć z Azji Mniejszej, wcześniej trochę korsarząc po morzu śródziemnym. Opinie naukowców są podzielone.
do albumu zdjęć Etruska waza - większy obraz

waza

Chiusi - muzeum

W. te niejasności nie przeszkadzały, za to na tę informację natychmiast zapaliła mu się lampka niedoszłego archeologa i siłą rzeczy pojechaliśmy pod granicę z Umbrią – do małego miasteczka Chiusi, do muzeum etruskiego. Na miejscu, zaparkowaliśmy pod murami miasta, na parkingu darmowym (jakimś fuksem były wolne miejsca) i schodkami weszliśmy do historycznego centrum, które było jednocześnie strefą ograniczonego ruchu, z parkingami płatnymi. Czasami dobrze, gdy się GPSa nie posłucha. W samym muzeum, W. dostał fotograficznego amoku, a było co fotografować. Chyba największe wrażenie zrobiły na nas głowy postaci zarówno z urn lub nagrobków rzeźbionych w marmurze, a także ceramika.
do albumu zdjęć

Chiusi - miasto


Poniedziałek sprawił, że wszystkie pozostałe muzea i większość kościołów było zamknięte, tak że został nam jedynie spacer po starym mieście, podziwianie starych budynków oraz toskańskiej panoramy z belwederu (miejsca widokowego), a jest co podziwiać. Jedynym otwartym był kościół św.Franciszka zbudowany w XIII w. oczywiście na miejscu dawnej świątyni etruskiej.
Kolejnym niespodziewanym i nieplanowanym punktem programu stał się miejscowy cmentarz, składający się z rodowych kaplic na trumny oraz ze ścian zbudowanych z, postawionych jedna na drugiej, wnęk na trumny.
do albumu zdjęć

Chiusi - cmentarz

Myśleliśmy, że to współczesny wymyślił, ale nie. Zeszliśmy do piwnic dość wiekowej (na oko) kaplicy cmentarnej, spodziewając się spalarni, a tam kolejne wnęki wypełnione grobami wmurowanymi w ściany pochodzące z końca XIX i początku XX w. Ciekawostką było to, że na starych płytach nagrobnych datę urodzin i śmierci określano literami greckimi „Alfa” i „Omega”, co w sumie było logiczne.
Kolejnym, nie do końca zaplanowanym, punktem programu miało być Lago di Chiusi (jezioro w okolicy Chiusi),
do albumu zdjęć

Lago di Chiusi

ale choć W. bardzo się starał, droga prowadziła nas dokoła, a jak jeszcze zaczął padać deszcz, to odpuściliśmy sobie robienie zdjęć malowniczym okolicznościom przyrody, zaczęliśmy rozglądać się za jedzeniem. Niestety, znowu przegapiliśmy porę sjesty, przez co wylądowaliśmy w Autogrilu na stacji benzynowej, i zaliczyliśmy kolejne panini ze spremutą. Najwyraźniej nie mamy szczęścia do kuchni toskańskiej. Szczęście za to uśmiechnęło się do nas gdy wjechaliśmy do kolejnego z wielu zabytkowych lokalnych miasteczek – Montepulciano,
do albumu zdjęć

Montepulciano

tu bowiem deszcz przestał padać. Stare miasto tradycyjnie objęte jest strefą ograniczonego ruchu, tak więc zaparkowaliśmy na pierwszym (P1) z 10 parkingów otaczających zabytkowe centrum. Tuż przy nim znajdowała się IT, gdzie przemiła pani nie dość że dała nam mapkę miasta, to jeszcze doinformowała o lokalnych belwederach czyli punktach widokowych. Będzie na jutro. Zaś samo Montepulciano jest urokliwie położonym miasteczkiem z głównie renesansową architekturą, z masą sklepików z lokalną żywnością, oraz z cantinami, czyli piwniczkami, w których można skosztować (w niektórych za darmo wina) i kupić butelczynę lub więcej ulubionego trunku. Tę przyjemność zostawiliśmy sobie jednak na koniec. Wcześniej drogą główną i zaułkami doszliśmy do Piazza Grande, gdzie obejrzeliśmy Duomo (Cattedrale di Santa Maria Assunta), następnie odżałowaliśmy po 5€ na wieżę z tarasem, i mogliśmy się rozkoszować widokami zarówno na toskańskie wzgórza jak i na ceramiczne dachy pobliskich budynków. W końcu wylądowaliśmy w Fortezzy gdzie ugościła nas Enoliteca Consorzio Vino Nobile, a Montepulciano z win słynie. Tam, za drobną opłatą, można było skosztować wszystkich lokalnych win. Bardzo zaciekawił nas sposób degustacji. Wokół sali stały szafy z winami i dawkownikami. Wsuwało się w czytnik kartę pobraną u barmana i wybierało się takie wina jak się chciało podkładając kielich. Przy zwrocie karty barman kasował opłatę za całość. Oczywiście win słodkich nie było – W. był niepocieszony!
{Opis win z degustacji}
Na koniec wylądowaliśmy jeszcze w jednej z piwniczek Cantine Ercolani, która, oprócz degustacji, zapraszała do obejrzenia wielopoziomowych piwnic, gustownie urządzonych i bogato wyposażonych (nie tylko w beczki wszelakie). Ponoć podziemia pamiętały jeszcze Etrusków. Tym razem to Erynia podegustowała i zadecydowała o kolejnym zakupie win Nobile di Montepulciano. W. nie bije się o wina do jedzenia (wytrawne), walczy (i wybiera) wina do picia(!) – słodkie.
Kolacja wypadła nam przypadkiem, gdy W. przy drodze zoczył czynną restaurację al Botteghino z lokalną kuchnią toskańską.
bistecca al vitello

bistecca al vitello

Nam takich rzeczy dwa razy nie trzeba powtarzać. Dla W. skończyło się na bistecca al vitello (stek cielęcy), w wersji al sangue (krwisty). Kelner zmartwił się, czy aby W. wie co wybiera, ale Erynia uspokoiła go, że trafił na miłośnika tatara, więc odrobina krwi z równowagi go nie wyprowadzi. Kelner (może właściciel) był zachwycony. W. też – mięso było wyśmienite, ponoć z okolic Arezzo (30 km dalej). Jadąc do Sieny porównywaliśmy atmosferę w tej restauracji do podejścia kelnerów do klientów w Osteria del Gatto (gatto to po włosku kot) w Sienie. I tak samo z siebie, w reakcji na brak poszanowania klienta w sieneńskiej osterii, pojawiło się określenie Pieprzyć kota!”. Jak nas gdzieś nie chcą to nie (Pieprzyć kota!).

PS. Koty uwielbiamy!
poprzedni
następny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.