muzea
Muzeum pożarnictwa w Alwerni
Wszystkiemu jest winna Erynia. Zachwycona muzeum w Wilamowicach zaczęła poszukiwać nowych „starych” miejsc i znalazła Muzeum pożarnictwa w Alwerni. Gdy byliśmy tutaj poprzednio – w 2012 r. – był to jeden, taki trochę większy garaż, z miejscem na dwa samochody i… spóźniliśmy się odrobinę, by je obejrzeć. Tym razem wybraliśmy się do Muzeum specjalnie. Przeczytaliśmy wcześniej, że jest jednocześnie … Kontynuuj czytanie
Muzeum Wilamowskie
Jedna z alternatywnych dróg powrotnych W. z pracy wiedzie przez Wilamowice ponieważ znalazł tam, parę lat temu, małą rodzinną wędzarnię ze sklepem – produkują wyśmienite wędzone wędliny. Przy okazji tych jazd, W. oglądał powstawanie budynku o dosyć dużej kubaturze i wdzięcznym wyglądzie. Budowla okazała się ostatecznie budynkiem Muzeum Kultury Wilamowskiej. Muzeum? – zaczęło go kusić by tam zajrzeć. Gdy … Kontynuuj czytanie
Altınbeşik i dwie wioski
Po wielu zakrętach i przekroczeniu 1000 m n.p.m. dotarliśmy w końcu do jaskini Altınbeşik w parku narodowym, który przyjął od niej nazwę. I nie tylko przyjął, ale również umożliwił postawienie, 3 km przed jaskinią, budki, w której trzeba było kupić bilet uprawniający do wjazdu samochodu na teren tego parku – no dobrze, to Pan z budki podszedł do samochodu i zasugerował bilet za 100 TRL. … Kontynuuj czytanie
Dwa kościerskie muzea
Po kolejnym „dniu lenia”, w którym to obżeraliśmy się na przemian kaniami i pstrągami, w przerwach popijając wyśmienitą ratafię z winnicy Celtica – w końcu przyjechaliśmy tutaj odpocząć – przyszedł czas na drobne zwiedzanie okolicy. Tym razem była to okolica trochę dalsza – miasto Kościerzyna. Dojazd był w miarę szybki, szczególnie że Erynia zabroniła jakichkolwiek postojów „grzybkowych”, a i W. zapomniał zabrać … Kontynuuj czytanie
Płotowo i Lipusz
Kolejnego dnia mieliśmy w planach wizytę w Kościerzynie, ale padał deszcz i zapowiadało się, że ten stan rzeczy potrwa w okolicy do 14:00. Machnęliśmy ręką na zwiedzanie i postanowiliśmy zrobić tylko zakupy w wędzarni u Mańka, w drodze powrotnej rozglądając się za grzybami. Plan nam się ciut skomplikował, gdy zobaczyliśmy drogowskaz na muzeum szkoły polskiej w Płotowie koło Rekowa. W 2021 r. pocałowaliśmy klamkę z powodu Covida, … Kontynuuj czytanie
Špilberk
Wczoraj w IT zapytaliśmy o możliwość podjechania komunikacją miejską z przystanku pod dworcem kolejowym (blisko naszej kwatery) pod zamek Špilberk. Odpowiedź była negatywa. Wedle pań, nic tam nie podjeżdża. Rozumiemy, że na górę zamkową nic nie jeździ, to ten brak transportu w okolicach wydał nam się dziwny. Rano Erynia sprawdziła tę kwestię w Internecie. Oczywiście, że spod dworca odjeżdża tam … Kontynuuj czytanie
Brno – muzeum i katedra
I tak klucząc wśród ciekawostek dotarliśmy na Náměstí Svobody otoczonego bogatymi w ornamenty wszelakiego typu budowlami. Niestety, deszcz mżył coraz mocniej. Erynia przypomniała sobie, że gdzieś w pobliżu jest Informacja Turystyczna. Była, ale niewiele (tym razem) uzyskaliśmy tu informacji, bo parę osób było przed nami. Ruszyliśmy więc w kierunku Moravskégo zemskégo muzeum. I tutaj to już był szał… W. dostał … Kontynuuj czytanie
Będzin – kirkut i zamek
Portale społecznościowe są strasznym pożeraczem czasu, niekiedy jednak bywają przydatne. Właśnie dzięki FB Erynia odnalazła koleżankę, z którą ostatni raz widziała się ponad 20 lat temu. Od znalezienia trochę czasu upłynęło, zanim udało nam się spotkać. W końcu jednak do tego doszło, i to w najmniej turystycznym miejscu z naszych tras, czyli w… Będzinie. Skąd ta decyzja? Irena tam się … Kontynuuj czytanie
Van – muzeum i twierdza
Jeszcze wieczorem poprosiliśmy w recepcji o mapkę z zaznaczonymi atrakcjami Van. Mapka była, poglądowa (patrz: Wyspy Książęce), z zaznaczonymi głównie hotelami. Recepcjonista był w stanie znaleźć nasz hotel i twierdzę. Rano Erynia zasiadła do internetu i doszukała się Muzeum Archeologiczno-Etnograficznego, oraz paru innych miejsc w okolicy. Rano przedłużyliśmy więc o dobę pobyt w hotelu. Śniadanie było typowo tureckie i wyśmienite, mnogość rodzajów pieczywa (płaskie chlebki, simity, … Kontynuuj czytanie
Marina i dwa muzea
W ostatni dzień postanowiliśmy obejrzeć miejsca niedooglądane. Niebo co prawda trochę siąpiło, ale za to po wyjściu z hotelu przywitała nas tęcza. Bulwarem nadmorskim przeszliśmy do mariny, gdzie oprócz standardowych jachtów czy katamaranów trafiliśmy na zacumowaną replikę Kolumbowej Santa Marii, oraz na dużo bardziej interesujący trójmasztowiec, niestety ze zwiniętymi żaglami – jak to w porcie. Nie … Kontynuuj czytanie
Fort i muzeum fotografii
Po zaspokojeniu Monte-fobii można już było z Erynią rozmawiać o innych spacerkach po Funchal. Nie było więc większego problemu ze skierowaniem jej uwagi na Fort św. Jana Chrzciciela (Fortaleza de São João Baptista do Pico), szczególnie że pamiętała z przed paru dni, że po drodze było też co oglądać. Na początek zobaczyliśmy, totalnie zdziwieni, że praktycznie nie było oczekujących … Kontynuuj czytanie
Muzeum i kościół São Pedro
Po winie i rozmowie przyszedł czas na drobny spacerek – szczególnie, że parę kroków za winiarnią jest Ogród Miejski (Jardim Municipal do Funchal). W. dostał jobla na punkcie kwiatków (jak zwykle), aż ciężko go było z tego ogrodu wyciągnąć. Znalazł tam nawet drzewo kapokowe siejące woków skorupami i puchem. Wyjście z parku zaowocowało niewielką zmianą – W. znalazł … Kontynuuj czytanie
Spacer… i owocki
W. rano wyszedł na balkon i prawie zaklął: w porcie stały dwa wycieczkowce. No to będą tłumy w mieście. Wrócił do pokoju i zobaczył Erynię zapatrzoną w siebie – w swój własny, osobisty i porażający ból głowy, na który nie ma lekarstwa (Erynia z zasady unika środków przeciwbólowych). Nawet śniadanie nie zmniejszyło bólu. No to po jakimś czasie, W. zaproponował drobny spacer. Pomysł … Kontynuuj czytanie
Spacer po Funchal
Jak to w sanatorium, poranki są najgorsze, bo trzeba się zwlec z łóżka. Ponieważ jest to jednak Madera, to i poranki są również milsze. Nie dało się wprost nie zauważyć dwóch rzeczy, od których odwykliśmy w codziennym życiu: ciszy i czarnych nocy. Obawialiśmy się trochę odgłosów hotelowych, bo nasz pokój położony był naprzeciw windy, przy przejściu do restauracji, ale cisza … Kontynuuj czytanie
Galeria, osły, Kalawasos i Tochni
Ostatni dzień przeznaczyliśmy na relaks i spacer po Kalawasos, Tochni i okolicy. Zaczęliśmy od Kalawasos gdzie po drobnym spacerze w końcu dotarliśmy do ostatnich tradycyjnych domków i wreszcie mieliśmy okazję zobaczyć basen – z którego przez cały pobyt nie skorzystaliśmy, choć mogliśmy. Pora była dopołudniowa, ludzie w pracy, dzieci w szkole, na ulicy pustki. Skusiła nas brama otwarta na kolorowy ogród z napisem Art … Kontynuuj czytanie
Kirenia
Jako że wykupione OC na Północny Cypr było ważne 3 dni, aż szkoda byłoby go nie wykorzystać. Tym razem wybraliśmy się na faktyczną północ wyspy, do Kirenii (tr. Girne) i w jej okolice. Skorzystaliśmy z przejścia granicznego na obrzeżach Nikozji, wpadając od razu w turecki ruch uliczny, czyli coś, co W. uwielbia. Cieszyłby się tym znacznie bardziej, gdyby nie fakt, że … Kontynuuj czytanie
Larnaka
Dzień rozpoczął się nam mokro – po zejściu do kuchni zauważyliśmy, że połowa jej jest pod wodą. Szybki przegląd wykluczył lodówkę (działała i była zimna wewnątrz) oraz jej wnętrze (wszystkie butelki wody były zakręcone i ani śladu wody na dolnej półce). To zadzwoniliśmy do recepcji i zabraliśmy się za śniadanie, uważając by nie wdepnąć… A woda sobie raz przybierała, raz … Kontynuuj czytanie
Port w Amathous i Limassol
Jak już odwiedziliśmy największe miasto Cypru (i W. nie umarł, ani się nie wściekł), to należało przetestować czy wytrzyma i drugie pod względem wielkości – Limassol. Leży ono dosyć niedaleko kwatery więc i obciążenie jakby mniejsze, chociaż… miasto wydaje się bardziej rozwlekłe. Cała trasa po bulwarze nadmorskim ciągnęła się i ciągnęła. Całe szczęście, że po drodze znaleźliśmy drobną rozrywkę – starożytne … Kontynuuj czytanie
Nikozja
W ramach oszczędzania nogi Erynii, W. zaplanował Nikozję. W sumie ludzki pan – znów mógł nas zabrać w góry. Opcja piaszczystej plaży nie wchodziła przecież w grę. Cóż było czynić, Erynia zapakowała kolano w opaskę i z cicha mamrocząc pod nosem inwektywy pod adresem własnego niesubordynowanego ciała, schodziła po schodach apartamentu starając się nie zabić siebie (ani innych). Jazda do Nikozji w niedzielę … Kontynuuj czytanie
Muzeum Morskie i morze
Zachwalano nam rejon Ajia Napa (Agia Napa, gr. Αγία Νάπα, tur. Aya Napa) jako miejsce kąpielowo-plażowe. Co prawda W. ma odrobinę zboczone spojrzenie na to co nadaje się do pływania, ale nie oznacza to, że nie należało sprawdzić czy inni nie mają jednak racji. Dla bezpieczeństwa, by nie zawieść się na w końcu stukilometrowej trasie, W. … Kontynuuj czytanie