browser icon
Używasz niezabezpieczonej wersji przeglądarki internetowej . Należy zaktualizować przeglądarkę!
Korzystanie z przestarzałej przeglądarki sprawia, że komputer nie jest zabezpieczony. Proszę zaktualizować przeglądarkę lub zainstaluj nowszą przeglądarkę.

Wina, octy i ryby

do albumu zdjęć

Patricius

Poranek poświęciliśmy na spotkanie z naszym ulubionym przewodnikiem po tokajskich smakach: Adamem Geri w Patriciusie, przy czym słowo „poświęcić” jest tu znaczącym nadużyciem, gdyż jak zwykle były to ponad dwie godziny przyjemności. Katinka radowała podniebienia, a kolejne Aszú rozgrzewały serca. Mieliśmy także okazję zobaczyć parę witryn z winami, które uzyskały co najmniej dwa medale na wystawach. Akurat ta winnica ma się, w tej kwestii, czym pochwalić. Siłą rzeczy rozmowa zeszła na efekty pandemii na rynku winiarskim – niestety ucierpiał, podobnie jak inne dziedziny gospodarki. Na szczęście nasza ulubiona piwnica przeżyła, a nawet rodzą się w niej ciekawe plany na przyszłość. Pożyjemy, zobaczymy i mamy nadzieję, że uda się je zrealizować. Z przyjemnością pomożemy, na miarę naszych możliwości.
{Opis win z degustacji}
(wychodząc z degustacji W. miał znowu 0,000 na alkomacie – Cyborg)
W ramach rozmowy dowiedzieliśmy się, że na bazie win tokajskich tworzone są również octy winne i kosmetyki. Kosmetykami/perfumami zajmiemy się może kiedy indziej,
do albumu zdjęć

Borecet

ale temat octów winnych bardzo Erynię zainteresował, więc po opuszczeniu Patriciusa wstąpiliśmy do Borecet Művek. A tam dwie śliczne dziewczyny zrobiły nam drobną degustację octów (furmint – o zapachu furmintu, muskatel – niestety zapach już „nie ten” i Aszú – z bardzo intensywnym zapachem, szczególnie że przygotowywany był z niefiltrowanego moszczu). Przy sklepie, a właściwie w jego piwnicach, zorganizowano minimuzeum, w którym, na filmie, pokazano historię produkcji octu winnego – od Egiptu przez Grecję i Rzym po czasy współczesne, niestety nie zauważono Gruzji, a tam wina były równie dawno, a może i dawniej niż w Egipcie, a zapewne niektóre również octowiały. Oprócz filmu była tam też wystawa fiolek ze wszystkimi, historycznie rzecz ujmując, produkowanymi octami oraz piwniczka z beczkami, w których octy dojrzewały przez co najmniej rok czy dwa.
Te dwa, jakże ciekawe miejsca, zajęły nam tyle czasu, że naturalnym stało się zjedzenie obiadu w Lebuju – naszej ulubionej restauracji. Tym razem, ze względu na upalną pogodę, jedliśmy raczej dla przyjemności niż z chęci zaspokojenia głodu, ale halászle i tak nas nie zawiodło.
Nie zapomnieliśmy też o uzupełnieniu zapasów win „zapachowych” – lawenda, czarny bez, malwa – które można kupić w piwniczce przy restauracji. W. kupił jeszcze, w miarę tani, Aszú 6 put. z 1999 r. z winnicy Tokajbor-Bene. Według niego Aszú się nie starzeje, tylko nabiera wartości. Nie wszyscy (czytaj: winiarze) się z nim zgadzają, twierdząc że nadal pozostaje dobrym (czytaj: pijalnym) winem lecz z wiekiem (a konkretnie po 15 latach) traci specyfikę Aszú. W. jak zwykle wie lepiej. Z ciekawostek znalezionych w internecie, winnica ta (chyba) produkuje wina w Kvevri/Qvevri – trzeba będzie sprawdzić.
poprzedni
następny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.