Również nad rzeką Soczą, znajduje się urokliwe miasteczko Gradisca d’Isonzo, zaliczane do najpiękniejszych włoskich miasteczek, o historii udokumentowanej już od XII w. Miasteczko należało do patriarchów Akwilei, następnie przewinęła się Serenissima (Wenecja), później Habsburgowie. Te wszystkie zmiany odbiły się na zamku, początkowo budowanym przez Wenecjan, z udziałem Leonarda da Vinci, a następnie przebudowanego przez Habsburgów. Obiekt był zamknięty i to nie z powodu sjesty. W ogóle mieliśmy wrażenie, że wjechaliśmy do miasta wymarłego. Godziny sjesty sprawiły, że ulice były opustoszałe, IT w magistracie zamknięte, większość sklepów i restauracji zamknięta. Cudem udało nam się trafić do pizzerii Leon d’Oro, gdzie jeszcze załapaliśmy się na pizzę. Przypuszczalnie zawdzięczamy to brytyjskim cyklistom, którzy w liczbie ponad dwudziestu okupowali ogródek, zamawiając kolejne piwa i pizze. Najwyraźniej właścicielka przekalkulowała sobie co się bardziej opłaci, i ku naszej uldze nagięła święte godziny włoskiego odpoczynku. Przed posiłkiem udało nam się obejrzeć jeszcze kilka całkiem malowniczych bastionów oraz uliczek wewnątrz murów, plac z teatrem i statuą lwa oraz pobliski kościół (Chiesa Della Beata Vergine Addolorata). Po posiłku i kawie pojechaliśmy dalej, cały czas trzymając się doliny rzeki Soczy.
Tuż za granicą słoweńską, trafiliśmy na winiarnię (Konvin Wine Bar) z pięknymi panoramami, gdzie troszkę podegustowaliśmy (W. w ilościach raczej homeopatycznych, używając bardziej nosa niż kubków smakowych) i trochę kupiliśmy. Co do widoków, panorama na tarasowo ułożone rzędy winorośli i gaje oliwne na pierwszym planie, a górki i pagórki na dalszym, przywodziły nam na myśl Toskanię, ze szczególnym uwzględnieniem Val d’Orcia. Na jednej z górek znajdowały się jakieś zabudowania z wieżą, których za bardzo nie umieliśmy zidentyfikować. Gdy okazało się, że przejeżdżamy tuż obok, W. natychmiast skręcił na parking. Okazało się, że chodzi o coś w rodzaju ufortyfikowanej (otoczonej murami) wioski Šmartno, z kościołem z dzwonnicą w kształcie wieży z blankami. Całość w większości odnowiona, przekształcona w pensjonaty, mieszkania na wynajem wakacyjny, restauracje, sklepiki w pamiątkami oraz winiarnię. Żeby nie było paru mieszkańców też spotkaliśmy (a nawet wygłaskaliśmy kota!). To tu, spróbowawszy aromatycznej malwazji postanowiliśmy, że zamieniamy doroczne wypady na Węgry na wypady do Słowenii.
Ostatnim punktem wycieczki okazało się miasteczko Kanal, leżące malowniczo – a jakże – nad Soczą. Za wiele tu nie zdziałaliśmy, gdyż wreszcie dopadła nas ściana deszczu i trochę nas przemoczyła, uniemożliwiając jednocześnie robienie jakichkolwiek zdjęć.
PS. Dopiero po powrocie zorientowaliśmy się, że trafiliśmy to sztandarowej, usianej pagórkami, winiarskiej krainy Słowenii, o wdzięcznej nazwie: Goriška Brda (wł. Collio Goriziano). My tam jeszcze wrócimy – w równym stopniu dooglądać, co dopić…
Nad Soczą
Wpisany pod 2022, fortyfikacje, Friuli-Wenecja Julijska, Słowenia, świątynie, wina, Włochy
Brak komentarzy do Nad Soczą
Brak komentarzy do Nad Soczą
Szukaj
Kategorie
Lata
…komentarze.
- Erynia - Alvernia Planet
- Alicja - Alvernia Planet
- w. - Wilamowice i Stara Wieś
- Pudelek - Wilamowice i Stara Wieś
- Erynia - Muzeum pożarnictwa w Alwerni
- Krystyna - Muzeum pożarnictwa w Alwerni
- w. - Wilamowice i Stara Wieś
- Alicja - Wilamowice i Stara Wieś
- w. - Muzeum Wilamowskie
- Pudelek - Muzeum Wilamowskie
- Erynia - Muzeum Wilamowskie
- w. - Muzeum Wilamowskie
Galeria albumów
ogólne…
RODO
Przydasie
-
Nasze miejsca:
- Alvernia Planet
- Muzeum pożarnictwa w Alwerni
- Wilamowice i Stara Wieś
- Muzeum Wilamowskie
- Alanya
- Altınbeşik i dwie wioski
- W górach Taurus
- Perge i Antalya
- Aspendos i Sillyon
- Side
- Wielkie żarcie
- Sanktuaria i kolej
- Dwa kościerskie muzea
- Płotowo i Lipusz
- Kozie sery i lenistwo
- Do Parszczenicy
- Brno – kości i piwo
- Špilberk
- Brno – muzeum i katedra
- Brno – spacer
- Do Brna
- Urodzinowa niespodzianka
- Winiarnia Begala
- Winiarnia Hornik
- Wisząca kładka i Zamek
- Winiarnia Macik
- Malá Tŕňa II
- Będzin – miasto i Żydzi
- Będzin – nerka i pałac
- Będzin – kirkut i zamek
- Dolní Kounice [2] i Veveří
- Dolní Kounice [1]
- Velké Pavlovice [3]
- Velké Pavlovice [2]
- Velké Pavlovice [1]
- Safranbolu i Hadrianopolis
- Divriği
- Karahan Tepe i Göbekli Tepe
- Herbata i Dara
- Most w Malabadi i Zerzevan Kalesi
- Koty i Ahtamar
- Van – muzeum i twierdza
- Pałac Ishaka Paszy i wodospad
- Śniadanie z kotem… i Kars
- Ardahan, Kars i Katerina
- Przez Goderdzi do Turcji
- Dom rodzinny i winiarnia
- Most i wodospad Machunceti
- Bazar, plaża i ogród botaniczny
- Park dendrologiczny
- Sameba
- W Batumi… deszcz
- Batumi po latach
- Poranek u Daro
- „Przejście/a” graniczne
- Do Sarpi, po latach
- Marina i dwa muzea
- Fort i muzeum fotografii
- Monte i dwa ogrody
- Klasztor i ciastka
starsze w archiwum