browser icon
Używasz niezabezpieczonej wersji przeglądarki internetowej . Należy zaktualizować przeglądarkę!
Korzystanie z przestarzałej przeglądarki sprawia, że komputer nie jest zabezpieczony. Proszę zaktualizować przeglądarkę lub zainstaluj nowszą przeglądarkę.

Blandy’s Wine Lodge

do albumu zdjęć

Blandy’s

Poranek był o tyle lepszy od poprzedniego, że Erynia zapanowała nad swoją głową – przynajmniej w zakresie bólowym. Ciągle jej się jednak po głowie wierciło Monte, Monte, Monte i Teleferico. Niestety, i tym razem, nie udało nam się zrealizować tej fobii. W porcie stał jeszcze drugi z wycieczkowców i widać to było po długości kolejki do kolejki linowej. W. nawet nie musiał szczególnie się starać – pokazał paluchem i wystarczyło. Przyszedł więc czas na równie interesującą aczkolwiek drugą z opcji – degustację win w Blandy’s Wine Lodge. Daleko nie było, zresztą w tym miasteczku do interesujących miejsc jest zawsze blisko, i po parunastu minutach zasiedliśmy (znaczy W.) do degustacji win 10 letnich (10 lat starzonych w beczkach). Trzeba przyznać, że wina były pełne ciała na swój, maderski specyficzny sposób. Degustacja obejmowała 4 wina z białych odmian (wytrawne – Sercial, półwytrawne – Verdelho, półsłodkie – Bual i słodkie – Malmsey czyli Malvasia) i można powiedzieć, że to podstawowe produkowane tutaj wina typu Madera. Mimo drobnych oporów Erynia delikatnie nosem i językiem uczestniczyła w degustacji, ale główny „ciężar” opróżniania kieliszków („takim winem się nie pluje!”) spadł na W. – sprostał zadaniu. {Opis win z degustacji}
Degustacja pozwoliła nam z przyjemnością spędzić czas czekając na rundę angielskojęzyczną wycieczki po winiarni. Po odczekaniu paru chwil ruszyliśmy na zwiedzanie w towarzystwie pary emerytowanych Brytyjczyków z Dorset, było zatem kameralnie, a zarówno opowiadanie przewodniczki, jak i drobna degustacja po zwiedzaniu odbyły się sprawnie. Oczywiście nie omieszkaliśmy później porozmawiać z Anglikami… nie tylko o winie.
Wracając do rzeczy, powiedzieć że Madera to wino wzmacniane, tak jak Porto, Malaga czy Sherry, to jak nic nie powiedzieć, bowiem diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach. Cofając się w czasie o kilkaset lat, należy przypomnieć, że Madera była centrum handlowym, zaopatrującym statki wybierające się w dalekie podróże zarówno do Ameryk, jak i do Azji dookoła Afryki (Kanału Sueskiego jeszcze nie przekopali). Zaopatrzenie obejmowało również lokalne wino w beczkach (woda zbyt szybko nie nadawała się do picia), znoszące dalekie podróże ze zmiennym szczęściem, a głównie to bez szczęścia (kwaśniało). Wedle legendy, pewnego razu, niewykorzystane wino po podróży do Indii zostało zwrócone do kupca, i ku zdumieniu wszystkich, okazało się, że smak „wina – wojażera”, był znacząco lepszy od oryginału. A beczułka miała przekroczyć równik aż cztery razy, ulegając wpływom tropikalnych temperatur. Sprytni kupcy latami wysyłali pełne beczki w podróż tam i z powrotem, chcąc nadać winu lepszy smak, co było dosyć kosztowną imprezą, aż wynaleziono metody, które pozwoliły na poprawę smaku na miejscu. A chodzi o canteiroestufagem. Ta ostatnia technika została wprowadzona w 1794 r., a chodzi o zwyczajne
kadzie do starzenia win

balseiro

podgrzewanie win w stalowych tankach do określonej temperatury. W Blandy’s stosowana jest wyłącznie dla win ze szczepu Tinta Negra, temperatura podgrzewania wynosi 45 stopni, proces trwa całe cztery miesiące, a następnie ostudzony trunek trafia, na minimum dwa lata starzenia, do drewnianej kadzi (balseiro).
Co ciekawe, nazwa szczepu tinta negra, dominującego zresztą w winnicach, dopiero od kilku lat może pojawiać się na etykietach win maderskich. W Blandy’s, dla trzyletnich tint, pozostawiono nazwy tradycyjne, a mianowicie: Duke of Sussex (serio!), Rainwater, Duke of Cumberland, Duke of Clarence. Tu Erynia nie wydzierżyła i zażartowała pytając: „Ale ten Duke of Sussex to chyba nie od księcia Harry’ego?”. Przewodniczka aż się zaperzyła, zaprzeczając. W końcu trzeba było mieć jakieś osiągnięcia w życiu i zasługi dla Zjednoczonego Królestwa, by trafić na etykiety Blandy’s. Taki Jerzy Plantagenet, Duke of Clarence, dla przykładu, wybrał piękną śmierć przez utopienie w beczce maderskiej malwazji. O zasługach dla samej Anglii nie będziemy tu dyskutować, ale skoro nawet Szekspir go uwiecznił w swych dziełach… Tymczasem, podczas całej tej tyrady, z tyłu dobiegał cichy chichot angielskiej pary…
Z kolei canteiro, jako wcześniejsza metoda naturalna i znacznie dłuższa, używana jest wyłącznie dla trunków szlachetniejszych, czyli wyżej wymienionych białych. A chodzi tu o przetrzymywanie win w beczkach w nagrzanych pomieszczeniach, czyli – w maderskich warunkach – na strychach. A że pełne beczułki swoje ważą, beleczki stropowe są imponujących rozmiarów. I tak, będąc w 500-letnim budynku, czuć było ten „ciężar” historii. Można więc stwierdzić, że jeżeli znajdziemy się przypadkiem w miejscu gdzie starzeją się wina w beczkach, i nie jest to piwnica, a strych – to znaczy, że jesteśmy na Maderze.
Samo wzmacnianie wina alkoholem, miało miejsce dopiero w połowie XVIII w., początkowo był to aguardente, czyli bimber z lokalnej trzciny cukrowej, następnie destylaty proweniencji francuskiej.
W 1822 r. (po Napoleonie I) import powyższego został zakazany, więc znów wina wzmacniano lokalnymi wyrobami. Obecnie, Blandy’s stosuje 96% spirytus z trzciny cukrowej, nie wpływający negatywnie na końcowy smak trunku. Jak najbardziej zgadzamy się z powyższym twierdzeniem.
Rodzina Blandy jest obecna na Maderze od 1808 r., kiedy to John Blandy pojawił się na wyspie z listami polecającymi i zaczął pracować dla kupców winnych. W 1811 r. założył własną firmę handlującą, a następnie również produkującą wino, którą obecnie prowadzi już przedstawiciel siódmego pokolenia Chris Blandy.
Z ciekawostek:
  • to Blandy’s jako pierwsi w 2000 r. wprowadzili na rynek wysokiej jakości maderę rocznikową, poza bardzo drogimi długo dojrzewającymi winami. Był to trunek sześcioletni z 1994 r., za bardzo przystępną cenę. Trend ten podchwyciły również inne firmy, tworząc przy okazji nową kategorię win premium.
  • firma posiada jedynie 6 ha własnych winnic. Winne grona skupują od drobnych producentów w pełni ufając specjalnej firmie (laboratorium) testującej winogrona i wystawiającej im certyfikat jakości. Nie dopytaliśmy czy jest to część IVBAM.
Wina maderskie przechodziły swoje wzloty i upadki, bo i podróbki z Azorów czy Wysp Kanaryjskich nadszarpnęły reputację, wysokie podatki na eksport wina, plaga mączniaka, która prawie wykończyła tamtejsze winnice, załamanie handlu ze Stanami Zjednoczonymi, filoksera, droga na skróty czyli niekontrolowane estufagem do zbyt wysokich temperatur, na koniec moda na lekkie drinki i wina. Sądzimy jednak, że wbrew kopernikańskiemu twierdzeniu o „złym pieniądzu”, przy świadomych producentach, dbających o jakość, a nie tylko o chwyty marketingowe, ten trunek się obroni. Ale tani nigdy nie będzie, bo tanim być nie może.


PS Zaniepokojonych informujemy, że W. zakończył był kurację antybiotykową w poniedziałek.
PS1 Wina Blandy’s można kupić na miejscu w Funchal, a odebrać na lotnisku w sklepie Portfolio, w strefie bezcłowej, już po kontroli bezpieczeństwa.
 

Podkład muzyczny: „Pequeno Fado - Monica Molina
udostępniony przez archive.org

poprzedni
następny

2 odpowiedzi na Blandy’s Wine Lodge

  1. Tadeusz

    Bardzo dziekuje za te winne opowiastki!

    • W.

      Nam również jest miło i zapraszamy do podążania naszym śladem – lub wyznaczania własnych ścieżek.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.