browser icon
Używasz niezabezpieczonej wersji przeglądarki internetowej . Należy zaktualizować przeglądarkę!
Korzystanie z przestarzałej przeglądarki sprawia, że komputer nie jest zabezpieczony. Proszę zaktualizować przeglądarkę lub zainstaluj nowszą przeglądarkę.

stolica

Marina i dwa muzea

W ostatni dzień postanowiliśmy obejrzeć miejsca niedooglądane. Niebo co prawda trochę siąpiło, ale za to po wyjściu z hotelu przywitała nas tęcza. Bulwarem nadmorskim przeszliśmy do mariny, gdzie oprócz standardowych jachtów czy katamaranów trafiliśmy na zacumowaną replikę Kolumbowej Santa Marii, oraz na dużo bardziej interesujący trójmasztowiec, niestety ze zwiniętymi żaglami – jak to w porcie. Nie … Kontynuuj czytanie »

2 komentarze

Fort i muzeum fotografii

Po zaspokojeniu Monte-fobii można już było z Erynią rozmawiać o innych spacerkach po Funchal. Nie było więc większego problemu ze skierowaniem jej uwagi na Fort św. Jana Chrzciciela (Fortaleza de São João Baptista do Pico), szczególnie że pamiętała z przed paru dni, że po drodze było też co oglądać. Na początek zobaczyliśmy, totalnie zdziwieni, że praktycznie nie było oczekujących … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Blandy’s Wine Lodge

Poranek był o tyle lepszy od poprzedniego, że Erynia zapanowała nad swoją głową – przynajmniej w zakresie bólowym. Ciągle jej się jednak po głowie wierciło Monte, Monte, Monte i Teleferico. Niestety, i tym razem, nie udało nam się zrealizować tej fobii. W porcie stał jeszcze drugi z wycieczkowców i widać to było po długości kolejki do kolejki linowej. W. nawet nie musiał … Kontynuuj czytanie »

2 komentarze

Spacer… i owocki

W. rano wyszedł na balkon i prawie zaklął: w porcie stały dwa wycieczkowce. No to będą tłumy w mieście. Wrócił do pokoju i zobaczył Erynię zapatrzoną w siebie – w swój własny, osobisty i porażający ból głowy, na który nie ma lekarstwa (Erynia z zasady unika środków przeciwbólowych). Nawet śniadanie nie zmniejszyło bólu. No to po jakimś czasie, W. zaproponował drobny spacer. Pomysł … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Spacer po Funchal

Jak to w sanatorium, poranki są najgorsze, bo trzeba się zwlec z łóżka. Ponieważ jest to jednak Madera, to i poranki są również milsze. Nie dało się wprost nie zauważyć dwóch rzeczy, od których odwykliśmy w codziennym życiu: ciszy i czarnych nocy. Obawialiśmy się trochę odgłosów hotelowych, bo nasz pokój położony był naprzeciw windy, przy przejściu do restauracji, ale cisza … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Madera sanatoryjnie

Po pół roku przymusowej przerwy od podróży, znowu nas zaczęło korcić. Na skutek zbiegu okoliczności mieliśmy (znów) wylądować na Maderze. W. kręcił nosem, bo „znów” i „przecież ostatnim razem zobaczyliśmy wszystko”. Erynia pozwoliła sobie(!) się z nim nie zgodzić, bo w 7 dni wszystkiego się nie zobaczy, a gdy z tych 7 dni, w 5 padają mniej lub bardziej ulewne deszcze, … Kontynuuj czytanie »

2 komentarze

Nikozja

W ramach oszczędzania nogi Erynii, W. zaplanował Nikozję. W sumie ludzki pan – znów mógł nas zabrać w góry. Opcja piaszczystej plaży nie wchodziła przecież w grę. Cóż było czynić, Erynia zapakowała kolano w opaskę i z cicha mamrocząc pod nosem inwektywy pod adresem własnego niesubordynowanego ciała, schodziła po schodach apartamentu starając się nie zabić siebie (ani innych). Jazda do Nikozji w niedzielę … Kontynuuj czytanie »

4 komentarze

Lanzarote – koniec

Dzień wyjazdu smutkiem nas napawał, Pakowanie poranne poszło sprawnie, odnieśliśmy wypożyczone kieliszki do wina do bufetu i znowu spotkaliśmy się z uśmiechami obsługi. A gdy się upewnili, że już dzisiaj wyjeżdżamy to „strzeliliśmy misia” przy obopólnych uśmiechach i podziękowaniach za ten wspólny tydzień przy śniadaniach i obiadokolacjach. Zastanawialiśmy się przy tym, jak to się dzieje, że nawet kelnerzy (sprzątający salę) … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Postojna i do Lublany

Deszcz przeniósł się na następny dzień. Teoretycznie mogło nam to nie przeszkadzać, bo miał to być dzień przeprowadzki do Lublany (sł. Ljubljana) wzbogacony o zwiedzane jaskini Postojnej. Według nawigacji cała trasa miała trwać godzinę (+zwiedzanie). Wyjechaliśmy z Triestu i w hotelu byliśmy na 14. Przy tym jaskini nie odwiedziliśmy, bo nie dość, że były dzikie tłumy dzikich ludzi to … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Kerkyra [1]

Po obejrzeniu Mon Repos ruszyliśmy w miasto. W. znalazł bez żadnego problemu parking pod Starą Twierdzą i zaczęliśmy zwiedzanie od świeżo odnowionego Muzeum Archeologicznego (ten remoncik zajął im jedynie 7 lat). Po drodze do muzeum rzuciliśmy okiem na park z zabytkową dziewiętnastowieczną rotundą na końcu i boisko do krykieta (pasek betonu na trawniku wewnątrz parkingu). Jedną z ciekawostek pozostawionych przez … Kontynuuj czytanie »

5 komentarzy

Ogród botaniczny i Monte

Kwiaty to była domena W., ale tym razem to Erynia zaproponowała kierunek na ogród orchidei i botaniczny, a przy okazji Monte („parafię na górce”). W. przemyślał kolejność i wyszło mu, że najlepiej zaparkować przy ogrodzie z orchideami, następnie przejść przez ogród botaniczny kolejką linową pojechać na Monte, zjechać saniami i wrócić pieszo do samochodu (drogi nie znalazł, ale co tam). … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Madera

Tym razem sprawcą dzieł wszelakich była Erynia. Kilka miesięcy po zmianie pracy, doszła do jedynie słusznego wniosku, że na trzeźwo to ona tego nie przeżyje. Praca dobra acz wymagająca umożliwia skorzystania jedynie z tygodniowego wyjazdu – W. nazywa to „zamianą czasu na pieniądze”. Mimo to, po rzuceniu okiem na mapę i notatki „co bym jeszcze chciała zobaczyć”, Erynia … Kontynuuj czytanie »

4 komentarze

Hattusza (Hattuşa)

Po przejechaniu 900 km dotarliśmy do do Hattuszy – starożytnej stolicy Hetytów – tak, tych z którymi wojował faraon Ramzes II. To był (przed)ostatni z pomysłów Erynii, które W. „upchnął” w trasę. A miejsca trochę było bo pierwszy zarezerwowany nocleg mieliśmy dopiero z 26 na 27 sierpnia. Coś trzeba było zrobić z tym „dodatkowym” urlopem. Na miejsce dotarliśmy około 14. i od razu … Kontynuuj czytanie »

5 komentarzy

Bruksela i nasz przyjaciel Murphy

Wszystko co dobre kończy się za wcześnie, więc i pobyt u francuskiej rodziny także skończył się za wcześnie. W planach mieliśmy jeszcze Brukselę, Antwerpię i Akwizgran (Achen), a czasu było coraz mniej. Z Sedanu wyjechaliśmy dosyć wcześnie, by było więcej czasu na zwiedzanie. Około 11. stanęliśmy na parkingu podziemnym przy Grand-Place (W. wybrał taki z największą ilością miejsc – ponad 900). Początkowo … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Luksemburg

Trasa z Trewiru do Luksemburga przebiegła prawie bez dodatkowych doznań. Ponieważ jednak „prawie” czyni różnicę to i tym razem uczyniło. Na początek, W. nie dogadał się z GPSem i trochę kręcąc wyleciał na trasę biegnącą brzegiem Mozeli. Nie wiemy czy to była trasa planowana, ale opłaciła się i widokowo, chociaż chwilami kropiło, i degustacją wina – W. nie był w stanie nie … Kontynuuj czytanie »

4 komentarze

Valetta

Motto dla Valetty wymyśliła Erynia: „Nie musimy pędzić z wywieszonym jęzorem odhaczając kolejne punkty programu, możemy się powłóczyć uliczkami Valetty tam gdzie nas oczy i nogi poniosą.” I poniosły, a właściwie „ponosiły” bo zwiedzaliśmy ją na raty, częściowo z własnej winy, a częściowo z powodu świeżo przygotowywanych wystaw, które otwierano „w przyszłą sobotę”. Przy pierwszych odwiedzinach, W. stwierdził po wyjściu z autobusu „jak … Kontynuuj czytanie »

3 komentarze

Erywań

Po doznaniach estetyczno-duchowych przyszedł czas na poszukanie noclegu. Dotarliśmy do Erywania i zaczęliśmy szukać. Mieliśmy co prawda wytypowanych parę hosteli w centrum, ale żaden nie chciał zapewnić nam miejsca do spania (jeden „od jutra” inny „na 5 piętrze bez windy” jeszcze inny „z przesiadkami z pokoju do pokoju”, a jednego nawet nie udało się znaleźć). Wkurzony W. (nienawidzi wielkich … Kontynuuj czytanie »

3 komentarze

Wiedeń

Po przekroczeniu granicy Erynia natychmiast zaczęła porównania z Danią: płasko, dużo wiatraków, czysto, ale trawa przed domami niewykoszona i zachwaszczone ogródki. Do tego remont drogi na trasie wymusił na nas objazd trzeciorzędnymi drogami – zupełnie porównywalne z trzeciorzędnymi „polskimi drogami”. Albo im ten „ordnung” nawala, albo u nas nie jest aż tak źle… W końcu wylądowaliśmy na Park&Ride Erdburg, … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Bratysława i okolice

Erynia wymyśliła sobie jakiś czas temu odwiedzenie stolicy Słowacji – Bratysławy. A jak już to wymyśliła to zaraz potem doszła do wniosku, że jest to w sumie takie małe miasteczko i jak już się jest w Bratysławie to trzeba by odwiedzić Wiedeń. Niemały wpływ na tę decyzję miał węgierski kolega z jej pracy, który na hasło „Bratysława” niemiłosiernie się skrzywił … Kontynuuj czytanie »

2 komentarze

Tbilisi

Ukontentowani estetycznie świątynią Dżwari, dotarliśmy wreszcie do Tbilisi, i nawet (z drobnymi perturbacjami – ponieważ zmieniono nazwę ulicy i /nie/używane są obie) do hotelu polecanego nam przez Giorgiego. Tym razem wybór był dobry. Guesthouse Zaira Star znajduje się w starym Tbilisi, rzut beretem od placu Wolności, ale jako że wejście jest od podwórza, w pokojach jest cicho. Właścicielka włada mową … Kontynuuj czytanie »

2 komentarze