browser icon
Używasz niezabezpieczonej wersji przeglądarki internetowej . Należy zaktualizować przeglądarkę!
Korzystanie z przestarzałej przeglądarki sprawia, że komputer nie jest zabezpieczony. Proszę zaktualizować przeglądarkę lub zainstaluj nowszą przeglądarkę.

Nikozja

W ramach oszczędzania nogi Erynii, W. zaplanował Nikozję. W sumie ludzki pan – znów mógł nas zabrać w góry. Opcja piaszczystej plaży nie wchodziła przecież w grę. Cóż było czynić, Erynia zapakowała kolano w opaskę i z cicha mamrocząc pod nosem inwektywy pod adresem własnego niesubordynowanego ciała, schodziła po schodach apartamentu starając się nie zabić siebie (ani innych). Jazda do Nikozji w niedzielę miała poważną zaletę – brak korków, co w przypadku 250 tys. miasta nie jest bez znaczenia. Miała też poważną (w oczach W.) wadę – większość muzeów była zamknięta, a te otwarte zamykały się wcześniej.
do albumu zdjęć

Muzeum Cypru

Najważniejsze dla nas, Cyprus Museum (Muzeum Cypru) było jednak czynne, a wstęp był bezpłatny. Zdecydowanie warto było je odwiedzić. Przedstawia historię Cypru od czasów neolitycznych do średniowiecza (z pominięciem Ottomanów) za pomocą znalezisk z wykopalisk archeologicznych, posegregowanych pod względem epoki, materiału, przeznaczenia. Nie nastawialiśmy się na wiele, wiedząc jak ta wyspa została obrabowana przez kolejnych kolonizatorów oraz amerykańskiego dyplomatę [książka opisująca złodziejstwo], nie spodziewaliśmy się za wiele, a tu czekała nas miła niespodzianka. Parę muzeów archeologicznych już widzieliśmy, ale to zdecydowanie ląduje w naszej czołówce. Może nie tyle ze względu na ilość wyposażenia co różnorodność i bardzo sensowny sposób przedstawienia historii.
do albumu zdjęć

Stara Nikozja

Dalej skierowaliśmy się za mury starego miasta, odpuściwszy sobie wszakże nadzieje na przejście na stronę turecką (Erynia zostawiła paszport w apartamencie). Stare miasto przywitało nas mszą w kościele katolickim przy zielonej linii, przez której śpiewy przebijały się zawodzenia muezina z tureckiej strony. Nie ma to jak dobra konkurencja. Tuż przy kościelnej ulicy stały jedne na drugich metalowe beczki na paliwo, a nad nimi zwinięty drut żyletkowy. Na beczkach zamocowany baner katolickiej parafii witający papieża na Cyprze. Podobne blokady zagradzające drogi przecinające granicę będą nam towarzyszyć wzdłuż całej zielonej linii. Przy jednej z nich, po tureckiej stronie natknęliśmy się na młodego tureckiego żołnierza. Zapytaliśmy, co tu robi? „Bronię mojego kraju”.
Przed kim?
referendum połączeniowe

referendum

Starymi dziadkami pamiętającymi lata 70′ czy młodymi, mocno rozbawionymi w niedzielne popołudnie?
Zresztą referendum w 2004 r. jasno pokazało co sądzą na temat zjednoczenia greccy Cypryjczycy.
W. musiał to oczywiście skomentować na swój sposób: „Jak by nie było granicy do pilnowania to straciłbyś robotę, no nie?!
Samo stare miasto jest zwyczajnie brzydkie. Opuszczone i zniszczone budynki przy zielonej linii nieśmiało zaczynają być restaurowane. Nowe budynki są „współczesne” i są w dużo lepszym stanie budowlanym, za to zasmarowane farbami czy sprayem, gdzieniegdzie można doszukać się „street artu”, ale w żaden sposób nie pasuje to do starych (nawet odrestaurowanych) – jednym słowem „jak nie syf to bezguście”. Ulice tak pełne imigrantów z Afryki i z Azji, że W. aż musiał wymyślić slogan „Nikozja jest żółto-czarna” (czasem nawet było to ślicznie-powabne). W efekcie ta kolorystyka przełożyła się i na oferty restauracyjne i mikro-sklepikowe w garażach.
Meczet Omara był otwarty i służył za sypialnię lub miejsce sjesty (sądząc po mało modlitewnych pozach leżących panów imigrantów). Check-point tak był „zakolejkowany”, że i tak byśmy go sobie odpuścili, nawet gdyby Erynia nie zapomniała paszportu. W. porównał stare miasto za murami, szczególnie przy granicy, do postrzelonego ptaka, który nie wie czy przeżyć, czy zdechnąć, bo wzlecieć już nie potrafi. Ale to miasto na swój sposób żyje, i to bardzo intensywnie. Aż chciałoby się wrócić za jakiś czas, dooglądać, bo w tej brzydocie jest metoda.
Ciekawostką były zamknięte po południu wszystkie stacje benzynowe. Można było jedynie tankować samoobsługowo z płatnościami w automatach.
Obiad zjedliśmy w naszej ulubionej Tawernie Tochni, w której znalazł się dla nas stolik nawet w niedzielne popołudnie, chociaż było pełno gości. Właściciel sam nas do tego stolika doprowadził ogłaszając kelnerom, że to jego ulubieni goście z Polski. Tego w Polsce nie ma. Na dodatek – zupełnie jak w chrzanowskim Pho You – zapropnował nam danie spoza karty. Była to wyśmienita, prosto przyrządzona ryba z grilla – wielkości „dla dwojga”, a do tego drobne przystawki.
Życie jest cudne!
do albumu zdjęć

„kopalnia” i tama

Ponieważ pora była jeszcze wczesna, a słońce dopiero zbierało się do zachodzenia, W. postanowił podjechać do starej kopalni rud miedzi i pobliskiej tamy na zbiorniku retencyjnym. Rejon kamieniołomu, w którym wydobycie zakończono w latach 60. ubiegłego wieku, był tak zarośnięty, że trudno nawet było określić granicę kopalni. Mamy wrażenie, że nawet nie znaleźliśmy kopalni. Dla odmiany tamę i zbiornik dało się łatwo zlokalizować. Z określeniem granic zbiornika był już jednak pewien problem, bo poziom wody był dobre kilkanaście metrów poniżej ogromnego kanału przelewowego. W. cały czas się zastanawiał czy kiedykolwiek przez ten przelew płynęła woda. Podpytał naszego zaprzyjaźnionego właściciela sklepu i uzyskał odpowiedź:
od czasu postawienia tamy w 1984/5 r. woda przelewem płynęła może 4 czy 5 razy, a poziom wody w zbiorniku jest tak niski bo w zeszłym roku nie padało”.
W. zwrócił szczególną uwagę na sformułowanie „w zeszłym roku nie padało” – w tym chyba również jeszcze nie padało, a był koniec września!
 

Podkład muzyczny:
„Στεσ ακρεσ τησ γυσιησ μου - ΤΕΛΕΤΟΥΡΓΙΚΟ (rytuał)”
udostępniony przez Michalisa Mozorasaartystę, osobiście

poprzedni
następny

4 odpowiedzi na Nikozja

  1. Pudelek

    A dowód? Do tureckiej części można przejść na zwykły dowód

  2. Jolly Rogets

    W Waszym obiektywie nawet Nikozja ma swój urok, a z cała pewnoscia potencjał.

    • Erynia

      Jolly,
      Jak miło, że zajrzałaś! Bo Nikozja pomimo swej brzydoty ma potencjał. Chciałabym tam wrócić za lat kilka i sprawdzić jak to się rozwinie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.