Nikiszowiec – osiedle wybudowane dla górników składające się z trójkondygnacyjnych bloków, połączonych ze sobą nadwieszkami nad ulicami wewnętrznymi. Bloki otaczają zamknięte przestrzenie placów z ogródkami kwiatowymi, wysadzane drzewami – są nawet pigwy. Place slużą obecnie jako bezpieczne miejsca zabaw dla dzieci, oraz spotkań pijaków – bywa różnie. Renowacja objęła ulice, zewnętrzne elewacje, i niekiedy wnętrza, ale można znaleźć klatki schodowe z toaletami „dla całego piętra” używanymi choć niesprzątanymi i bez wody, a ludziom tam mieszkającym to nie przeszkadza. Kościół, poczta, parę sklepów, parę punktów usługowych, restauracja i to już prawie wszystko.
No i jeszcze ludzie sprawiający, że po latach zapyziałości dzielnica zaczyna wykorzystywać swoje walory historyczne organizując jarmarki, wystawy, kiermasze przyciągają turystów.
 
Giszowiec – dzielnica górników, wybudowana w innym stylu niż Nikiszowiec. Zaplanowany logicznie układ domków jednorodzinnych po latach istnienia i służenia mieszkańcom zielenią ogrodów oraz urokiem domów miał zniknąć pod żelbetonową stopą nowoczesności. Dzięki „zwykłym ludziom” wspartym przez niezwykłego reżysera filmów o Śląsku udało się uratować część osiedla. Co prawda zza pleców wygląda mu osiedle Staszica strasząc domki ogromem dziesięciu pięter, ale nie tylko to zagrożenie puka do drzwi osiedla. Brak nadzoru nad remontami domków w połączeniu z, jak nam się wydaje, wykupem domów przez ludzi nie czujących śląskiego ducha, prowadzi do czasami rażących połączeń, na przykład plastikowych okien z pięknymi starymi elewacjami. I ta część nowoczesności, wchodząca podstępnie bocznymi drzwiami, może zniszczyć duszę Giszowca równie dobrze jak wielka płyta zniszczyła jego ciało. Ciekawostką wartą obejrzenia, zwiedzenia i skorzystania z oferty, jest restauracja Pod Kasztanami przy ulicy Radosnej pod numerem 35. Wyśmienite, obfite a niedrogie jadło podawane w stylowym wnętrzu przez kompetentnych i miłych kelnerów.