Bergues
Jeszcze dalej niż Północ«?” („Bienvenue chez les ch’tis”). Erynia znalazła w Internecie, że jest to Bergues i w ten sposób zdobyło ono pierwszeństwo. A skąd to pytanie? – jakiś czas temu Erynia zaproponowała W. obejrzenie tej francuskiej komedii. Przez pierwszych kilkanaście minut obrywała za takie sugestie, ale później to już ją docenił i zaśmiewał się „jak trzeba”. I miasto również może się cieszyć bo dzięki temu filmowi zyskało ogromną reklamę – zainteresowanie turystyczne wzrosło z dnia na dzień są opracowane trasy śladami filmu, a nawet podarowano miastu „filmowy” budynek poczty – poczta „oryginalna” jest w innym budynku. A samo miasteczko było jakby stworzone jako tło do ciekawego filmu – stare, z wieloma nastrojowymi miejscami i atmosferą domowych, ciepłych, wygodnych papci. Erynia oddychała westchnieniami chodząc po starych uliczkach, a W. zyskał w oczach Pani z informacji turystycznej gdy Erynia przekazała jej, że jest to jego ulubiona komedia francuska (dostaliśmy za darmo dwie mapki – przewodniki – normalnie kosztujące po około kilkadziesiąt €-centów). Trochę głodni wstąpiliśmy do Café À l’Univers na śniadanie i oprócz niego (pod postacią croque-monsieur i belgijskiego piwa – Erynia) dostaliśmy miłą rozmowę z obsługą i domową atmosferę przy śniadaniu – uwielbiamy takie klimaty. Karyliony są, ale nie grają, bo w remoncie. Ten drobny brak, zrekompensował nam spacer częściowo po murach, częściowo uliczkami, zakończony przy dwóch zachowanych wieżach starego opactwa z XI w., które zlikwidowane zostało (a jakże) w czasie Rewolucji Francuskiej. Trafiliśmy też na odpowiednik naszej giełdy mineralogicznej z minerałami – bardzo urokliwymi, ubraniami, a nawet medium (30-50€ za usługę). Nie skorzystaliśmy. Miasteczko może i wygląda niepozornie (choć uroczo), ma jednak za sobą ponad 1100 lat historii (zostało założone w 882 roku). Jednak siedem odnotowanych pożarów, do tego druga wojna światowa zrobiły swoje: w 1945 roku 80% zabudowy zostało zniszczone. Pobyt w Bergues zakończyliśmy galetami (galettes – naleśniki z mąki gryczanej), które niespecjalnie W. przypadły do gustu, oraz szybką wizytą na lokalnym cmentarzu, ze sporą ilością grobowców rodzinnych, nawet osiemnastowiecznych, i kwaterą poległych, głównie, w czasie I wojny światowej, żołnierzy francuskich.
Trasa niby miała być prosta: Polska – Bretania, ale ponieważ udało nam się wyjechać odrobinę wcześniej to Erynia zaordynowała: Mont Saint-Michel. W., by nie odstawać zbytnio od średniej spytał: „A jak nazywało się to miasto, w którym kręcono »
Wpisany pod 2019, cmentarze, fortyfikacje, Francja, monastery, Nord-Pas-de-Calais, świątynie
Brak komentarzy do Bergues
Brak komentarzy do Bergues