Podkład muzyczny
„Micamac; Volume 8; Concerts Ar re c'hlas”
udostępniony przez Micamac – osobiście
Ogrody i wybrzeża
Parc Botanique de Cornouaille) połączonego z muzeum mineralogicznym. Obie odwiedzone części dały nam wiele przyjemności swoim bogactwem. Może i muzeum mineralogiczne nie było zbyt obfite, ale jakość zbiorów była na tyle bogata, że zaciekawić potrafi większość zwiedzających – W. czuł się tam wyśmienicie mimo że z Polski był tylko jeden eksponat (galena z Olkusza). W. to ma wymagania… W samym zaś ogrodzie botanicznym i zapachy, i kolory, i spokój ze śpiewem ptaków nie potrafiłyby zadowolić chyba tylko ludzi totalnie nieczułych, a my zaliczamy się raczej do osób wrażliwych (no może nie przesadnie – na szczęście). Mimo że na ogród przewidziano 1,5 godziny my włóczyliśmy się po nim ponad dwie i przez to nie mogliśmy nawet spróbować czegoś kupić z przyogrodowego sklepu – obsługa już wszystko zamykała z powodu sjesty. Jak nie to nie, pojechaliśmy w okolice Mousterlin (Le marais de Mousterlin) pooglądać ptaki na rozlewiskach. Woda i owszem – była. W niej nawet dosyć duże ryby (zakaz wędkowania, polowania itp.), ale z ptaków, oprócz dwóch czapli siwych i paru kaczek krzyżówek, dało się słyszeć co najwyżej świergot wśród drzew. Za to sam spacer wśród drzew pokrytych porostami, co świadczy o czystości powietrza, i wdychanie tegoż świeżego dało nam dużo spokojnej frajdy. Powrót z lasów brzegiem oceanu wśród alg (W. oczywiście musiał sobie zrobić okłady z alg na stopy taplając się w nich namiętnie i twierdząc że tutaj ma to za darmo). Przy okazji pooglądał sobie parę krabów pustelników i upajał się szumem oceanu spokojnie wysyłającego małe falki na brzeg. Na koniec dotarliśmy do Ile-Tudy, po przeciwnej stronie zatoki co odwiedzona wcześniej Loctudy. Właściwie zwiedziliśmy jedynie cypel, którym miejscowość ta się kończy, ale i tak spotkanie ludzi którzy zaprosili nas czy to do „ich raju” – pięknie okwieconego parumetrowego ogródka, czy też do pracowni malarskiej było tym, co lubimy w podróżach najbardziej.
Piątek upłynął nam pod znakiem flory. Zaczęliśmy od parku botanicznego (
Danuśko i Nowy,
Dziękujemy za ta piękną opinię. Cieszy nas tym bardziej, że nie prowadzimy blogu dla pieniędzy czy popularności a dla własnej przyjemności. Tym bardziej cieszymy się, że nasza przyjemność stała się i Waszą przyjemnością.
Podoba mi się bardzo to, co Tadeusz napisał o Waszych podróżach i zgadzam się z tą opinią całkowicie. Życzę Wam obojgu dobrej zabawy podczas wszystkich kolejnych podróży!
Dzien dobry,
Czytanie waszych realcji z licznych podrozy to naprawde wielka przyjemnosc. Potraficie wszedzie, doslownie wszedzie dostrzec ciekawostki i piekno. Dziekuje bardzo. Jestescie kolorowa kropelka w tym coraz bardziej szarzejacym swiecie.
Tadeusz – Nowy
Staramy się bawić podróżami, a że w specyficzny sposób rozumiemy słowo „zabawa” to i efekty tej zabawy bywają specyficzne…
A za piękne słowa dziękujemy. Będziemy próbować, w przyszłości, nadal na nie zasługiwać.