Kolejnym miastem, o które mieliśmy zahaczyć, był Kars. Tu Erynia myślała, że W. chodzi wyłącznie o nocleg i zaproponowała dalszą jazdę, ale W. przypomniał jej, że i tam jest co zobaczyć. Do noclegu wybrał jakiś hotel po samą twierdzą, według niego i wujka Google (Map), miało być to coś o wyglądzie bloku i charakterze hotelu robotniczego, liczył więc na niższą cenę. Erynia była średnio pod wrażeniem, by nie powiedzieć, że wcale. Po wjechaniu do miasta, GPS szybko skierował nas na drogę szutrową, potem pod twierdzę takimi nierównymi, kamiennymi, prawie ścieżkami wśród zapyziałych budyneczków i okolicy wyglądającej na lekkie slumsy, że Erynia zaczęła się zastanawiać, czy przyjdzie nam się integrować z uchodźcami z Syrii, albo innych krajów o trudnej sytuacji polityczno-gospodarczej. (Ta nowa nawigacja tak ma, że lubi czasami „gubić się” w pewnych sytuacjach; z Automapy musieliśmy zrezygnować bo ona zrezygnowała – kiedyś – z Gruzji, a ostatnio z Turcji). Jako że drogi zaproponowane przez nawigację nie spełniały nawet standardów W., porzuciliśmy jej wspomaganie i trochę pokrążyliśmy autem po starym mieście, w deszczu, pocieszając się, że przecież to nie pustynia i można zamieszkać w innym miejscu. Trochę podsłuchując co nawigacja podpowiada, W. końcu dojechał do zamkniętej bramy z uchyloną furtką, prowadzącej do… zabytkowego hotelu z 1876 r. o wdzięcznej nazwie Katerina Sarayi.
(W. pomylił tę prostą acz wdzięczną bryłę z hotelem robotniczym!)
W. twardo wszedł do środka, zapytał o wolne pokoje (były) i o cenę (też BYŁA – 3500 TRL*0,12PLN/TRL), i się na nią… zgodził. W końcu uznał, że jak przez tydzień korzystaliśmy z gościnności Daro, to teraz możemy sobie poszaleć.
Po zajęciu pokoju – cudo, prawie „Rokokoko”, wyszliśmy jeszcze, mimo mżawki, na nocny spacer pooglądać stare miasto. Zdecydowanie jest tu co oglądać. Z ciekawostek obyczajowych dodać można (a nawet należy), że obok zaczarczafionych i zachustrzonych niewiast znaczący ich odsetek stanowią dziewczyny bez tych obciążeń, a nawet i takie które pokazują brzuchy i nogi (mini, lub głębokie rozcięcia spódnic dłuższych). Czyżby zaczątki laickiej kontrrewolucji na wschodzie Turcji?
Trasa przejazdu z Gruzji do Turcji.Profil wysokościowy dostępny jest po otwarciu „Pokaż na Mapy.cz”
Wygląda na to, że nawet nie zauważyliśmy jak, przejeżdżając przez przełęcz Ilgar (Ilgar Geçidi – 2540 m n.p.m.), wjechaliśmy na poziom odrobinę wyższy niż Rysy.
Nawet nocą jest co oglądać!
I owszem, na dodatek wszystko było (ostro) podświetlone zapraszając by wypić kawę lub coś zjeść.