Do Miszkolca dotarliśmy już bez większych przygód. Na miejscu zaskoczyły nas wszechobecne parkomaty. Nie mając drobnych, zostawiliśmy nieofrankowany samochód na remontowanej i zamkniętej dla ruchu ulicy i poszliśmy do informacji turystycznej. Tam dwie przemiłe Panie, po angielsku, zaspokoiły wszelkie nasze potrzeby informacyjne. Po powrocie zastaliśmy samochód cały i zdrowy więc by nie kusić licha od razu pojechaliśmy za namową Pań z Informacji Turystycznej do Miszkolc-Tapolca, gdzie w Várhegy Panzió znaleźliśmy dosyć tani nocleg. Pani „odrobinkę” mówiła po polsku, ale dało się dogadać. Po zajęciu pokoju przyszedł czas na jedzonko. Za poradą gospodyni poszliśmy do Tusculanum. Zupa gulaszowa (gulyásleves) była taka sobie, ale po doprawieniu jej podaną ostrą pastą paprykową dało się ją zjeść. Jadalne acz nieco dziwne w smaku były Gundel palacsinty z nadzieniem orzechowym o smaku kiełków. U innych gości widzieliśmy całkiem ładne porcje rybne czy cielęce, ale ze względu na porę i koszta nie rzucaliśmy się na potrawy za 1700Huf.
Po obiadku przyszła pora na kąpiel. Odrobinę zabradziażyliśmy sjestując więc też trochę późno weszliśmy na kąpielisko, ale i tak godzina wystarczyła na obejrzenie pięknych jaskiń krasowych i basenów z wodami termalnymi (33-35°C). W. coś kręcił nosem na niektóre formy naciekowe, które wyglądały „zbyt naturalnie”, ale ogólnie rzecz biorąc byliśmy zauroczeni pomysłem i realizacją. Po 18., gdy opuściliśmy termy, był jeszcze czas na wyskok do centrum i spacer po głównej ulicy. Oczywiście W. zbaczał z niej „czasami” więc udało nam się dotrzeć pod synagogę. Niestety, obecni tam Żydzi stwierdzili, że słońce już zaszło i jest Szabat, nie przeszkadzało to jednak jednemu z nich pojechać samochodem gdzieś w dal… Z uśmiechem zwróciliśmy uwagę na niekonsekwencję i porozmawialiśmy chwilę o polskich judaikach. Dostaliśmy też zaproszenie na niedzielę rano, tak koło 9-10. na zwiedzanie synagogi. I tu zawiedliśmy się na słowie „starozakonnych”. W niedzielę o 9. w pobliżu synagogi nie było nikogo kogo można by poprosić o jej otwarcie. Poszliśmy więc do „drewnianego” kościoła reformatorów, który w piątek też był zamknięty. Tłok był wielki przed i wewnątrz – była konfirmacja. Fotografowaliśmy więc z zewnątrz – W. oczywiście „nie tylko”…, ale o tym sza, sza (zdjęć nie udostępniamy). Wróciliśmy do synagogi – i ciągle nikogo nie było. Zrobiliśmy więc zdjęcia tylko „przez dziurkę od klucza” i zawiedzeni zastanawialiśmy się czy by tu jeszcze kiedyś nie wrócić!
Miszkolc( i )tapolca
2 odpowiedzi na Miszkolc( i )tapolca
Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi
Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.
Szukaj
Kategorie
Lata
…komentarze.
Galeria albumów
ogólne…
RODO
Przydasie
-
Nasze miejsca:
- Tokaj & Co
- Piwnica u Begalów
- Najniżej i wyżej
- Malá Tŕňa
- Do słowackiego Tokaju
- Lanckorona po latach
- Pałacyki „a bo to moje”
- Winnica Celtica
- Włodarz i Riese-Mölke
- Sobótka i Ślęża
- Karkówka w Darłowie
- Kraina w Kratę
- Megality nad Łupawą
- Lanzarote praktycznie
- Lanzarote – koniec
- Wulkan, „Płodność”, wyrobisko i plaża
- Dwie rezydencje i widoki
- Wulkan, wąwozy i wino
- César Manrique
- Sól, oliwiny i wino
- Lanzarote – początek
- Grzyby, Chata, kręgi i zamek
- Ptuj – zamek
- Ptuj – miasto
- Grad Vurberk
- Region Jeruzalem
- Maribor
- Celje i Kaloh
- Lublana
- Trzy zamki i jezioro
- Tržič
- Postojna i do Lublany
- Nad Soczą
- Castello di Duino i Monte San Michele
- Izola i Piran
- Miramare
- Grotta Gigante
- Koper i Socerb
- Muggia
- Triest – San Giusto
- Triest – port
- Palmanova
- Turbo „start”
- Skansen Pribylina
- Skansen i jaskinia
- Huta, kościół i skansen z „vlakom”
- Kapliczki, Baza i Pies
- Beskid w drewnie
- Niesmak i Dziura
- Frýdlant – pałac, zamek i browar
- Domy Przysłupowe
- Kot w skansenie i inne
- Kościół, wieża i obiad
- Pałac Książęcy w Żaganiu
- Winnica Saganum
- Żagań – miasto
- Śmietnik w Ośle
- Opactwo Lubiąż
- Zamki i kamienie
- Korfu praktycznie
starsze w archiwum
Tej atrakcji nie zaliczyliśmy ale i tak było fajnie 🙂
W tapolca pamietam mozna bylo lodzia poplywac po podziemnej rzece (strumyku). Robilo wrazenie zwlaszcza zemiale3m wtedy z 10 lat…