Kolejny dzień minął nam pod znakiem obżarstwa. Jeszcze w domu Erynia wyszukała Kaszubską Kozę w Robaczkowie. Jest to gospodarstwo produkujące kozie sery i powiedzmy sobie szczerze, Kaszubska Koza nie potrzebuje naszej reklamy – te sery regularnie zdobywają nagrody w konkursach gastronomicznych i rankingach slow food, a większość produktu ląduje bezpośrednio w kuchniach lepszych (a na pewno droższych) polskich restauracji w całym kraju. Na nasze szczęście zaanonsowaliśmy się dzień wcześniej, dzięki czemu właściciel odłożył nam kilka serów, w tym pięknie pachnący Kozi Dymek, urzekający różem pleśniowy Barszczuś i Kozią Babę z czosnkiem niedźwiedzim. Mając poważne obawy, że serki nie dotrwają powrotu do Chrzanowa, na niedzielę zamówiliśmy jeszcze więcej…
Pan Tomek, choć zapracowany do imentu, pozwolił nam (jakkolwiek to zabrzmi) wygłaskać kozy i znalazł chwilę czasu na rozmowę. Pomni informacji z Farmy Jaga, spytaliśmy dlaczego jego kozy (i sery) nie capią – odpowiedź była tyleż wymijająca co piękna: „bo są szczęśliwe”. Rzeczywiście w zagrodzie, oprócz drzewa z niskimi gałęziami, był również kozi tor przeszkód, a nawet coś w rodzaju huśtawki. A kozy rzeczywiście wyglądały na szczęśliwe tuląc się do gospodarza, który wszystkie je wołał po imieniu. Niestety, pracując po kilkanaście godzin na dobę, nie miał za dużo czasu na pogawędki ale, w ramach bonusu, podzielił się z nami namiarami na dobre knajpy w naszej i swojej okolicy. W. skrzętnie notował. Za to Erynia, nieświadomie, a ku wielkiej radości Gospodarza, zdekonspirowała Brzucha z blogu Gotuj się. Panowie znają się od lat, niejedną wódkę razem wypili, a Gospodarz nie miał pojęcia o blogowym przezwisku kolegi.
Jako że nadeszła pora obiadowa, postanowiliśmy skorzystać z podpowiedzi pana Tomka i pojechaliśmy przez Borsk aż do Olpucha, skręcając za wiaduktem do przydrożnej Karczmy Drewutnia. Trafiliśmy tam na jedną z najlepszych zup rybnych jakie jedliśmy do tej pory, a było ich sporo, wliczając do rankingu irlandzki fish chowder, węgierskie halászlé i zupki z okolic delty Dunaju. Zawiesista, treściwa, dodatkowo z warzywami, cudownie zrównoważona w smaku, lekko kwaskowata, ciut (może nawet więcej niż ciut) ostra i… tylko 9zł. Po tym jeszcze zmieściliśmy po cztery sielawki na głowę, a do domu zgarnęliśmy świeżo wędzone pstrągi. Tak, karczma ma własną wędzarnię na miejscu „co widać, słychać i czuć”!
Cud, mjut i orzeszki.
Po tym smakowitym jedzeniu nie dziwiliśmy się, że Chińczycy, których pan Tomek zabrał tam na obiad byli zadziwieni tym, że nawet w najlepszych restauracjach trójmiasta takiego jedzenia nie smakowali.
Wracając, W. zatrzymał samochód w lesie przy kępie jagód (wreszcie dojrzały!) i utrwaliliśmy obżarstwo na niebiesko. Po dotarciu do domu przez aklamację ogłosiliśmy dzień lenia (no w końcu przejechaliśmy tylko 140 km), dojadając domowe ciasto ze Swornegaci i popijając świeże mleko od zaprzyjaźnionych krów.
Život je čudo!
—
PS. Według strony internetowej Drewutnia jest karczmą, według napisu na budynku – barem. Bez względu na nazwę, warto tam się wybrać.
Sery, ryby, jagody i obżarstwo
Szukaj
Kategorie
Lata
…komentarze.
- w. - Wisząca kładka i Zamek
- Pudelek - Wisząca kładka i Zamek
- w. - Zamki i kamienie
- MI - Zamki i kamienie
- MI - Zamki i kamienie
- W. - Będzin – kirkut i zamek
- Pudelek - Będzin – kirkut i zamek
- w. - Orle Gniazda: Olsztyn
- w. - Zamki i kamienie
- MI - Zamki i kamienie
- MI - Orle Gniazda: Olsztyn
- W. - Będzin – kirkut i zamek
Galeria albumów
ogólne…
RODO
Przydasie
-
Nasze miejsca:
- Brno – spacer
- Do Brna
- Urodzinowa niespodzianka
- Winiarnia Begala
- Winiarnia Hornik
- Wisząca kładka i Zamek
- Winiarnia Macik
- Malá Tŕňa II
- Będzin – miasto i Żydzi
- Będzin – nerka i pałac
- Będzin – kirkut i zamek
- Dolní Kounice [2] i Veveří
- Dolní Kounice [1]
- Velké Pavlovice [3]
- Velké Pavlovice [2]
- Velké Pavlovice [1]
- Safranbolu i Hadrianopolis
- Divriği
- Karahan Tepe i Göbekli Tepe
- Herbata i Dara
- Most w Malabadi i Zerzevan Kalesi
- Koty i Ahtamar
- Van – muzeum i twierdza
- Pałac Ishaka Paszy i wodospad
- Śniadanie z kotem… i Kars
- Ardahan, Kars i Katerina
- Przez Goderdzi do Turcji
- Dom rodzinny i winiarnia
- Most i wodospad Machunceti
- Bazar, plaża i ogród botaniczny
- Park dendrologiczny
- Sameba
- W Batumi… deszcz
- Batumi po latach
- Poranek u Daro
- „Przejście/a” graniczne
- Do Sarpi, po latach
- Marina i dwa muzea
- Fort i muzeum fotografii
- Monte i dwa ogrody
- Klasztor i ciastka
- Muzeum i kościół São Pedro
- Blandy’s Wine Lodge
- Spacer… i owocki
- Spacer po Funchal
- Madera sanatoryjnie
- Galeria, osły, Kalawasos i Tochni
- Opactwo i Zamek
- Kirenia
- Salamina i Famagusta
- Larnaka
- Port w Amathous i Limassol
- Nikozja
- Muzeum Morskie i morze
- Wina, azbest i monastery
- Mizoginistyczne monastery
- Choirokoitia i wioski górskie
- Wrak, jaskinie i Maa
- Dzień lenia i kwiat
- Tenta, Kolossi i Apollo
starsze w archiwum