browser icon
Używasz niezabezpieczonej wersji przeglądarki internetowej . Należy zaktualizować przeglądarkę!
Korzystanie z przestarzałej przeglądarki sprawia, że komputer nie jest zabezpieczony. Proszę zaktualizować przeglądarkę lub zainstaluj nowszą przeglądarkę.

sery

Kapliczki, Baza i Pies

Już od dawna W. miał wielką ochotę na wygłaskanie wielkiego psa reklamowanego przez naszego przyjaciela M. Psa można było spotkać w bazie namiotowej „Jaworzyna” na szlaku beskidzkim. Ruszyliśmy więc niedzielnym rankiem, zgarnęliśmy M. z Andrychowa i zaczęliśmy trasę beskidzką. Najpierw skierowaliśmy się do Rychwałdu by rzucić okiem na pominiętą poprzednim razem Kaplicę Rzymskokatolicką pw. Serca Pana Jezusa. Sama … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Wykończenie Żuław

Erynia już od jakiegoś czasu upominała się o Żuławy – niedooglądane jakiś czas temu. Fakt, raz pocałowaliśmy klamkę w muzeum żuławskim, oraz w Małym Holendrze. Wyszukała też dodatkowe miejsca do zobaczenia w już odwiedzonych Żuławkach (niem. Fürstenwerder) i od nich zaczęliśmy. Od ostatniego naszego tu pobytu Żuławki wzbogaciły się o tablicę z zaznaczonymi najciekawszymi miejscami wsi, było więc łatwiej je znaleźć, toteż spacerując … Kontynuuj czytanie »

3 komentarze

Arboretum w Wirtach

Erynia lubi leniuchować na Kaszubach, więc co z tym można zrobić? Tylko pojechać. Wzięliśmy więc przyjaciół z Łodzi i wylądowaliśmy na parę dni w Parszczenicy. A że samo leniuchowanie jej nie wystarcza, to Erynia wymyśliła sobie arboretum w Wirtach. Nic, że to 100km, dla W. to prawie nic, nawet po wczorajszej trasie dojazdowej, gdy poszliśmy spać około 2. po północy. A gdy … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Koza i kościoły

Żeby nie było: Kaszubska Koza i kaszubskie kościoły – a nawet ukraińska cerkiew na Kaszubach, ale wszystko we właściwym czasie.   Nie będziemy zbyt oryginalni powtarzając kolejny raz: rok bez Kaszub to rok stracony. Erynia nie daje o tym zapomnieć i tylko patrzy by rzucić wszystko, posadzić W. za kierownicą i ruszyć na północ. Tym razem powitali nas Właściciele, którzy właśnie … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Targowisko pod Wieżą

  Z jednej strony Erynia nie może usiedzieć w domu, gdy jest trochę więcej wolnych od pracy dni, z drugiej ma zdolność do wynajdowania ciekawych miejsc. Tym razem znalazła okolice Jeleniej Góry i, jako kwaterę, Kuźnię nad Bobrem znajdującą się w  w trzystuletnim domu przysłupowym, we wsi Przeździedza, w krajobrazowym parku Doliny Bobru. Wyjeżdżając w piątek po pracy dotarliśmy na … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

W Disznókő i u Árvayów

Wreszcie przyszedł czas na

11 komentarzy

Pont-l’Abbé, Loctudy i Haliotika

… czyli dzień całowania klamek. W Pont-l’Abbé trafiliśmy na targ, gdzie W. znalazł porządnie wypieczone chleby (czyli takie jak lubi), porządne wędliny (znowu te kiełbasy suszone same zawędrowały nam do rąk), a i sery wyglądały podejrzanie – trzeba było spróbować. Były jadalne, a nawet zjadliwe. (Erynia: Francuzi zrobili mi z Chłopa potwora!). Na drogach było pełno – bardzo ciekawie zmodyfikowanych … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Imbach i Krems

W ostatni dzień postanowiliśmy dokończyć zwiedzanie Krems, które zaczęliśmy po odwiedzinach Göttweig. Ale po drodze wstąpiliśmy do Imbach na wiejskie targowisko w austriackim stylu. Był to budynek kamienny z wstawionymi do środka ławami i stołami, a wokół nich, pod ścianami stoiska z wyrobami regionalnymi. A były tam i sery, i wyroby mięsno-wędliniarskie, i pieczywo, i zielenina, i miody, i bufet z napojami. Na ławach siedzieli mieszkańcy (dziwnym trafem … Kontynuuj czytanie »

3 komentarze

Sery, ryby, jagody i obżarstwo

Kolejny dzień minął nam pod znakiem obżarstwa. Jeszcze w domu Erynia wyszukała Kaszubską Kozę w Robaczkowie. Jest to gospodarstwo produkujące kozie sery i powiedzmy sobie szczerze, Kaszubska Koza nie potrzebuje naszej reklamy – te sery regularnie zdobywają nagrody w konkursach gastronomicznych i rankingach slow food, a większość produktu ląduje bezpośrednio w kuchniach lepszych (a na pewno droższych) polskich restauracji w całym kraju. Na nasze … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Okolice Solca – powodzenia i niepowodzenia

Następnego dnia ustawiliśmy ostatnie zabiegi tak wcześnie by po zabiegach móc pojechać na zwiedzanie okolicy. Tym razem trasę wymyślał W., Erynia jedynie zażyczyła sobie serów z Farmy Jaga. No to poszło. Najpierw były Bejsce z kościołem, w którym „niejacy” Firleje ufundowali piękną kaplicę. Kaplica była akurat w renowacji, ale grupa konserwatorów zwróciła nam uwagę na trzynastowieczne freski właśnie odrestaurowane … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Tokaj i Sárospatak

Droga przez Rumunię i Węgry była leniwa, na granicy też prawie dwie godziny nudy, za to odrobinę adrenaliny dała nam jazda w deszczu po autostradzie węgierskiej, gdzie uprzejmy TIRowiec dając znaki światłami awaryjnymi zasugerował nam rezygnację z wyprzedzania, ponieważ pół lewego pasa zajmował rozbity ledwie co samochód osobowy. Reszta trasy przebiegła spokojne, choć Erynia coś mruczała o ciepełku miejscowym. … Kontynuuj czytanie »

6 komentarzy

Szlak „Drewna” i „Kamieni”

Erynia jest zdeklarowaną sezonową wielbicielką góralskich kapci. Gwoli ścisłości, jej uwielbienie wzrasta odwrotnie proporcjonalnie do temperatury na dworze, zaś latem przerzuca się na japonki. Jako że ostatnie kapcie są w stanie klupściowatym (patrz: komentarz przy wpisie „Parszczenica, Swornegacie i Wdzydze”), zażyczyła sobie nowych na urodziny. Wbrew pozorom, życzenie wcale nie jest takie łatwe do spełnienia, bo na … Kontynuuj czytanie »

2 komentarze

powrót przez Galati, Bicaz i Rátkę

Następny dzień miał być dniem przejazdu przez całą Rumunię z noclegiem na Węgrzech. Oczywiście „po drodze” postanowiliśmy z obejrzeć wąwóz Bicaz. By mieć czas na wszystko, wyjechaliśmy w miarę wcześnie. Droga była wygodna i malownicza (aczkolwiek miejscami z dziurami i ekipami je reperującymi – 1 maja!?!), i przez tę jej malowniczość z godziny na godzinę łapaliśmy opóźnienie. Erynia, zachwycona Rumunią, co rusz sugerowała … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

słowackie ceramiki i wina

Przed powrotną drogą pospaliśmy dłużej więc zebraliśmy się z hotelu dopiero około 10. Erynia miała w planach dooglądać jeszcze Błękitny Kościół, więc zatrzymaliśmy się na parkingu nadbrzeżnym i te parę przecznic poszliśmy spacerkiem. I tu okazało się, że parking był prywatny (płatny!), a na ulicach wiele było miejsc parkingowych bezpłatnych w niedzielę – no cóż, frycowe trzeba było zapłacić. Po błękicie … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Signagi

Do Signagi, zwanego Miastem Zakochanych, dotarliśmy wieczorem. W polecanym na forach domu Polaków „Wino i Chleb” nie było już miejsca. Dodzwoniliśmy się tam stojąc na placu Erekle II i rozejrzawszy się dookoła dostrzegliśmy Central Hostel. Tam znaleźliśmy lokum za 25 lari od osoby bez śniadania. Nie dogadaliśmy się bo ponoć śniadanie też oferują, ale nic to, jedliśmy na … Kontynuuj czytanie »

1 komentarz

Spiski Gród wraz z okolicami

Na pierwszy ogień poszedł Spišský Hrad. (W. używa słowa „gród” w jego pierwotnym znaczeniu jako twierdza lub zamek, a poza tym zauważył, że w języku słowackim polska litera [g] wymienia się na [h]) Trasa łatwa, szybka i przyjemna, oprócz ostatniego odcinka od parkingu (bezpłatnego!) pod Hradem do samego Hradu. Dla W. była nudna — bo musiał iść … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Erynia na najdalszej północy Polski

Czarna Hańcza i okolice promieniowały ciszą i spokojem. Rozległe widoki na pofałdowane pola – krajobraz polodowcowy. Niby nic szczególnego – „trawa” na piachach -, ale potrafi zachwycić. Po drodze zatrzymaliśmy się przy rezerwacie: Głazowisko Bachanowo, przez które przepływa rzeka Czarna Hańcza po wypłynięciu z jeziora Hańcza. Zakątek jest urokliwy, jak to uroczysko, ale sam rezerwat jest zarośnięty trawą, … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Bieszczady pod żaglami

  Wiele lat W. marzył o powrocie pod żagle, i w końcu marzenia się spełniły. W internecie znalazł firmę czarterującą jachty. Czarter był w miarę tani – 100zł/dobę za Sportinę 595, – zapakował więc samochód sprzętem wszelakim, zaprosił do niego dziewczynę i ruszyliśmy w Bieszczady. Po drodze do Przemyśla zanocowaliśmy nad brzegiem Sanu – z widokiem na Pałac w Krasiczynie. Najpierw, co prawda, próbowaliśmy … Kontynuuj czytanie »

1 komentarz