Słowacja
droga do Gruzji
Zaczęło się, jak zwykle, niewinnie. Przeglądając oferty tanich lotów Erynia stwierdziła „O! Tani lot do Kutaisi, w Gruzji — tam nas jeszcze nie było”. No tak, pomyślał W., jak by się wykręcić — „No dobrze, możemy jechać do Gruzji, ale samochodem”. Nie dało rady, zafiksowana na Gruzję Erynia przełknęła nawet i tę drobną niedogodność (tak około 3000km w jedną stronę), … Kontynuuj czytanie
Spiski Czwartek, Kieżmark i Czerwony Klasztor
Ostatni dzień zaczęliśmy od kościółka św.Władysława w Spiskim Czwartku (Spišský Štvrtok), nie obiecując sobie za wiele. I tu czekała nas miła niespodzianka: był odpust na którym obkupiliśmy się słodyczami made in Slovakia, a i kościół był otwarty. Uczciwie trzeba przyznać, że zatkało nas z zachwytu. Sam kościółek może z zewnątrz wygląda niepozornie, ale dla kaplicy rodu Zapolya warto było tu wrócić. … Kontynuuj czytanie
Lewocza wraz z okolicami
Dzień następny przeznaczyliśmy przede wszystkim na Lewoczę. Parkowanie w centrum jest płatne w sposób bardzo ciekawy, pierwsza i druga godzina po 0,75€, a za cały dzień 2€. Opinię Erynii co do miasta można streścić jednym słowem „perełka” — może z uzupełnieniem „za parę lat”. Gdy odrestaurowane zostaną nie tylko budynki przy głównym placu, ale i te w bocznych uliczkach będzie to bowiem miasto … Kontynuuj czytanie
Spiski Gród wraz z okolicami
Na pierwszy ogień poszedł Spišský Hrad. (W. używa słowa „gród” w jego pierwotnym znaczeniu jako twierdza lub zamek, a poza tym zauważył, że w języku słowackim polska litera [g] wymienia się na [h]) Trasa łatwa, szybka i przyjemna, oprócz ostatniego odcinka od parkingu (bezpłatnego!) pod Hradem do samego Hradu. Dla W. była nudna — bo musiał iść … Kontynuuj czytanie
Łemkowszczyzna i na Spisz
Pod koniec maja Erynia idąc po prostej podłodze padła jak sznyta usiłując przy okazji zrzucić sobie na głowę stary duży monitor. Monitor udało się W. złapać, ale lewa noga nie oparła się talentowi Erynii. Pęknięta torebka stawowa oraz zerwane więzadła w kostce, uszkodzona łękotka i ścięgna w kolanie uruchomiły proces częstych, a niezbyt przyjemnych kontaktów z NFZ. Rekonwalescencja trwała … Kontynuuj czytanie
jaskinia Baradla
Dzień zaczęliśmy dość wczesnym śniadaniem tak by wyjechać z Tokaju około 9. i skierowaliśmy się do kompleksu jaskiń Baradla w Narodowym Parku Aggtelek leżących na granicy Węgier i Słowacji. Po stronie słowackiej jaskinie nazywają się Domica. Trochę zamieszania było z ich znalezieniem bo strzałki były niejednoznaczne. Jak później się okazało jaskinia ma parę wejść i wyjść, a drogowskazy prowadziły do wszystkich. W sumie trafiliśmy … Kontynuuj czytanie
Koszyce
Słowacja zawsze była dla nas krajem „przelotowym” lub „przystankowym” w trasie pomiędzy Polską, a kolejnymi „krajami wakacyjnymi”. Postanowiliśmy to zmienić. W pracy Erynia podpytała koleżankę Słowaczkę czy warto jechać do Koszyc. Koleżanka prawie się obraziła: drugie miasto na Słowacji (nie tylko pod względem wielkości) po Bratysławie, a ta zadaje głupie pytania… Erynia po raz drugi popełniła faux-pas, pytając … Kontynuuj czytanie
Łemkowszczyzna i Bardejov
Wypadł nam w grafiku wyjazd do Wysowej. Jak zwykle Erynia zabrała sie za wyszukiwanie ciekawych miejsc na trasie i w efekcie mieliśmy przyjemność obejrzenia cerkwi w Tyliczu (cerkiew tylko z zewnątrz, ale za to jakie piękne widoki na pagórki!), w Koniecznej i szczególnie interesującą – w Kwiatoniu. W tej ostatniej spotkaliśmy kilka osób zainteresowanych Łemkowszczyzną i jej cerkwiami i przysłuchiwanie … Kontynuuj czytanie