browser icon
Używasz niezabezpieczonej wersji przeglądarki internetowej . Należy zaktualizować przeglądarkę!
Korzystanie z przestarzałej przeglądarki sprawia, że komputer nie jest zabezpieczony. Proszę zaktualizować przeglądarkę lub zainstaluj nowszą przeglądarkę.

Batumi, Gonio i Ureki

do albumu zdjęć

nowe Batumi, twierdza Gonio i plaża Ureki

Do Batumi dojechaliśmy około 00:15. Chcieliśmy uprzedzić nasze Gospodynie o porze przyjazdu, ale — wstyd się przyznać — zgubiliśmy numery telefonów. Brama otwarła się z hukiem, ale z domu nikt nawet nie wyjrzał. Dom Gospodyń był otwarty, ale na delikatne pukanie nikt nie reagował. Wymarli czy co? Dobijać się, ani wyrywać ludzi ze snu nie chcieliśmy. Nolens volens, wyjęliśmy poduchy i ułożyliśmy się do snu w samochodzie. Rano Gospodynie przyjęły nas bardzo ucieszone acz zaskoczone. Podobno ledwo co położyły się spać i były zdziwione, że nas nie usłyszały.
Z Gospodyniami uzgodniliśmy, że my organizujemy suprę na pożegnanie, ale ponieważ nie znamy przepisów kuchni gruzińskiej to płacimy za nocleg i za produkty, a Daro z Iriną kupią co chcą i co trzeba, a następnie przygotują suprę gdy my będziemy zwiedzać okolice Batumi.
rzymska twierdza Gonio

twierdza Gonio

„Spacery” po okolicy zaczęliśmy od Gonio (starożytnego Apsaros) — rzymskiego obozu warownego z czasów okołochrystusowych, wybudowanego na planie prostokąta z kurtynami i bastionami. Wewnątrz murów były wytyczone ukwiecone ścieżki dla zwiedzających, wykopaliska zabezpieczone daszkami, a w małym muzeum archeologicznym zaprezentowano dotychczasowe znaleziska. Znalazła się tam nawet moneta bita przez Zygmunda III Wazę. Jest tam nawet domniemane miejsce pochówku Macieja, apostoła dołączonego tego grona na miejsce „opuszczone” przez Judasza. Z ciekawostek – badania prowadzą tam polscy archeolodzy.
W międzyczasie zrobiło się wściekle gorąco, więc posileni szybkim chaczapuri i sałatką w ulubionej knajpie przy „mechanikach” wróciliśmy do domu, uzupełnić niedobory płynów i przebrać się – w górach odzwyczailiśmy się od upałów.
plaża w Ureki

plaża w Ureki

Po drobnym odpoczynku ruszyliśmy obfotografować jeszcze nie widziane kawałki nadmorskiej promenady i pomagnetyzować się na plaży z czarnymi piaskami w Ureki. W. nie do końca wierzył w tę magnetyczność więc pierwsze co zrobił po dojściu do plaży to włożył ostrze noża w piasek. Nic się do ostrza nie przyczepiło. Włożył drugi raz — też nic. Zadecydował: „g… nie magnetyczne (no nie, g… by się chyba jednak przyczepiło), przypuszczalnie łyszczyki”. Po tym eksperymencie W. przebrał się i poszedł popływać. Było śmiesznie bo 50m od brzegu nadal było płytko, a woda niespecjalnie przejrzysta. Nic to — ważne, że popływał w Gruzji, w Morzu Czarnym. Wracając całą drogę usiłował przekonać Erynię do zakupu pięciometrowej drabiny bambusowej za 40 lari oferowanej na przydrożnych stoiskach — Erynia była niewzruszona. Za to przełknęła prawie bezboleśnie 4 sadzonki herbaty (za 20Lari) które załatwił nam właściciel „knajpki przy mechanikach”. Miało być za darmo, ale ponoć udało się je załatwić już przycięte u specjalnego hodowcy… W. się tylko trochę potargował, Erynia przymknęła oczy. (w domu okazało się, że sadzonki nie były najlepszej jakości, ale za to było ich dziesięć – wszystkie padły).
spotkanie przyjaciół

supra

Tymczasem Daro z Iriną szykowały suprę. Kiedy wkroczyliśmy, zagoniły nas do aparatów, bo Daro chciała nam pokazać jak robić chaczapuri aczma — osiem warstw ciasta, przekładane serem i polane masłem. Potem poszły bakłażany z sosem orzechowym, mczadi (smażone „chlebki” z mąki kukurydzianej), sałatka z pomidorów, ogórków i cebuli, kebabi, jagnięcina, drobno krojone, mocno przyprawione podroby w kiszce, ser sulguni, kiszone warzywa (ogórek, czosnek, zielone pomidory, kapusta i  kwiaty dżondżoli — na pierwszy rzut oka przypominało czarny bez, a okazało się kłokoczką kolchidzką), smażone w całości pieczarki, owoce i tym razem całkiem przyzwoite domowe wino. Nie było można tego przejeść. Tamadą była Daro. Później scedowała ten zaszczyt na W. – dał radę. Rozeszliśmy się po pierwszej w nocy, a i to tylko dlatego, że rano musieliśmy jechać dalej.
Ranek rozpoczął się — cytując W. — od wspólnego, „rozkosznego śniadanka” . Składały się na nie pozostałości supry, choć bez wina. Dobre to było. Najedzeni, napojeni, pożegnani, wyturlaliśmy się w kierunku granicy tureckiej w Sarpi.

PS. No i przejechaliśmy Gruzję bez OC.
 

Podkład muzyczny „Jgufi Mgzavrebi Adjaruli”
udostępniony przez Georgian folk music instruments

poprzedni
następny

Jedna odpowiedź na Batumi, Gonio i Ureki

  1. Erynia

    Żeby nie było, piasek z plaży w Ureki zawiera coś, co jest przyciągane przez magnes. Natomiast sam nie przyczepia się do żelaza:
    https://www.youtube.com/watch?v=QMNgPkA2kLs

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.