Adżaria
Batumi – wśród przyjaciół
Ani opuszczaliśmy przygnębieni, a przed nami było 300 km drogi do Batumi. Początkowo droga była szeroka i prosta, ale później najpierw zbzikowała nawigacja, a później zaczęły się górki i serpentynki. Erynia zaczęła pełnić funkcję pilota biorąc dane z nawigacji w telefonie (ta działała bez pudła choć jest typu freeware), zresztą Automapa nie zalicza Gruzji do Europy i nie zamierza udostępniać jej na swoich … Kontynuuj czytanie
Sanayi Sitesi w Niksar
Poranek w Batumi rozpoczęliśmy od ablucji (wreszcie prysznic z ciepłą wodą), drobnych napraw samochodu i wstępnego pakowania. Można powiedzieć, że słodkie lenistwo wreszcie nas dopadło… przebomblowaliśmy cały dzień, co najwyżej wychodząc na podwórko do samochodu czy powiesić drobne pranko. Na obiad była haszlama – wywar na żeberkach gotowany z kolendrą, szczypiorem, czerwonym pieprzem cebulą z ziemniakami i żeberkiem na talerzu – … Kontynuuj czytanie
Przez południową Gruzję
Rankiem, po pożegnaniu z Gospodyniami, ruszyliśmy w drogę do Achalciche. Z początku droga była asfaltowa o bardzo sympatycznym dla autka standardzie. W. rozglądając się po bokach zobaczyliśmy 2 mosty z XI czy XII w., choć nie do końca te, o które nam chodziło. W Informacji Turystycznej, w jednej z wiosek „po drodze”, zaopatrzyliśmy się w mapki i folderki o adżarskim interiorze. W Khulo trafiliśmy na kolejkę linową, na oko … Kontynuuj czytanie
herbaciane okolice Batumi
Na pierwszy ogień poszło rzecz jasna Batumi. Nie mogliśmy sobie darować wizyty oraz noclegu u Daro i Iriny. Mieliśmy również ochotę na wizytę w polskim barze Reggae w Gonio – niestety zastaliśmy zastawione drzwi i żadnej kartki z informacją o godzinach otwarcia. Dopiero później, dowiedzieliśmy się od Anny z Oblicz Gruzji, że bar zaczyna działalność po południu i działa do wczesnych godzin rannych. Kiedyś … Kontynuuj czytanie
Batumi, Gonio i Ureki
Do Batumi dojechaliśmy około 00:15. Chcieliśmy uprzedzić nasze Gospodynie o porze przyjazdu, ale — wstyd się przyznać — zgubiliśmy numery telefonów. Brama otwarła się z hukiem, ale z domu nikt nawet nie wyjrzał. Dom Gospodyń był otwarty, ale na delikatne pukanie nikt nie reagował. Wymarli czy co? Dobijać się, ani wyrywać ludzi ze snu nie chcieliśmy. Nolens volens, wyjęliśmy poduchy … Kontynuuj czytanie
Batumi i okolice
Po rzuceniu okiem na kamienne plaże Sarpi pojechaliśmy w kierunku Batumi (oczywiście zabierając oko ze sobą – jeszcze się przyda). Parę kilometrów od granicy zatrzymalismy się na drobny sen. Świtkiem dzikim, około 6. (to znaczy 8. czasu gruzińskiego) wyszliśmy z samochodu rozprostować kości przed dalszą jazdą i W. zakochał się w Gruzji. Zaraz za stacją, szumiącą kaskadą strumyk opadał … Kontynuuj czytanie