Kazimierz Dolny. Okres „przed sezonem” było „widać i czuć” wokół, ale nie przeszkodziło nam to specjalnie w oglądaniu architektury. Bardzo ciekawe były również sklepy z ceramiką. Rzadko gdzie można by znaleźć tak urokliwe wyroby z klasą, na dodatek wykonane ręcznie. Po spacerku po mieście i sprawdzeniu gdzie jest interesujący nas skansen, znaleźliśmy St.Andrea Panzio o bardzo ciekawym wystroju: przykładowo lampki przy łóżkach dawały bardzo łagodne, nastrojowe czerwone światło. Już samo wejście bardzo nas zaciekawiło – przy recepcji zastaliśmy dwóch niemieckich żołnierzy i roznegliżowaną recepcjonistkę, która okazała się „też” gościem, tylko pomagającym recepcjoniście – tylko ona znała odrobinę angielski. Ponieważ pokój był bez śniadania dostaliśmy zniżkę z 10600 na 8900Huf (płatne tylko gotówką) za dwójkę z łazienką, telewizorem i… czerwonymi „latarniami”. Erynia doszła do wniosku, że w „takim” miejscu jeszcze nie spała, a wszystkiego należy spróbować – ciekawe co też miała na myśli?
Skansen pod Szentendre zaczęliśmy zwiedzać około 10. a zakończyliśmy po 15. i cały czas było co oglądać. Domy z całych Węgier sprowadzone na 46 hektarową przestrzeń i rozmieszczone zgodnie z regionami i epokami ich rozwoju. Jest to skansen największy na Węgrzech, a nie słyszeliśmy o większym gdziekolwiek. Udostępniane są tam do oglądania nie tylko eksponaty architektoniczne z wyposażeniem, ale również magazyny z pokatalogowanymi eksponatami. W niektórych budynkach: młynie, piekarni, piwniczce z winami i paru domach można również zobaczyć proces mielenia zboża czy wypieku regionalnych ciast, o wypiciu wina nie można nie wspomnieć. Spotkaliśmy też wiele wycieczek dziecięcych uczących się historii: wyplatania wianków, śpiewania piosenek regionalnych, rozpoznawania ziół i życia na dawnej wsi. Ciekawym zjawiskiem był stosunek personelu skansenu do Seklerów. Gdy spytaliśmy o tak charakterystyczne dla ich architektury bramy, dostrzegliśmy coś z pogranicza zdziwienia i braku zrozumienia „o co im chodzi, przecież to nie Węgrzy, a tutaj jest przecież skansen węgierski”. Trochę to było dziwne, szczególnie po obejrzeniu wystawy o eksodusie ludów po II wojnie światowej. Multimedialna wystawa miała miejsce w kilku chatach jednej z „wiosek”. Składały się na nią mapy, zdjęcia, relacje dźwiękowe, telewizyjne rejestrujące wspomnienia niemłodych już ludzi. Inna wystawa była poświęcona porównaniom przedwojennych nacji: seklerskiej, madziarskiej i Węgrów siedmiogrodzkich na różnych płaszczyznach: językowej, tradycji, strojów, wyznawanej religii, kuchni, używanych technik rolniczych. Co więcej, było to zrobione w bardzo interesujący acz przystępny sposób.
Po przejściu tych… kilometrów w upale, pozostało nam już tylko w miarę szybko dojechać do Gödöllő, by złożyć wizytę cesarzowej Sisi.
Po opuszczeniu Wyszehradu drogą wzdłuż rzeki dotarliśmy do Szentendre. Miasteczko urokliwe, rzadko który dom ma więcej niż dwa piętra, uliczki w centrum wąskie kręte i wyłożone kostką brukową, klimatem przypomina Szentendre i skansen
4 odpowiedzi na Szentendre i skansen
Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi
Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.
Szukaj
Kategorie
Lata
…komentarze.
- w. - Wisząca kładka i Zamek
- Pudelek - Wisząca kładka i Zamek
- w. - Zamki i kamienie
- MI - Zamki i kamienie
- MI - Zamki i kamienie
- W. - Będzin – kirkut i zamek
- Pudelek - Będzin – kirkut i zamek
- w. - Orle Gniazda: Olsztyn
- w. - Zamki i kamienie
- MI - Zamki i kamienie
- MI - Orle Gniazda: Olsztyn
- W. - Będzin – kirkut i zamek
Galeria albumów
ogólne…
RODO
Przydasie
-
Nasze miejsca:
- Brno – spacer
- Do Brna
- Urodzinowa niespodzianka
- Winiarnia Begala
- Winiarnia Hornik
- Wisząca kładka i Zamek
- Winiarnia Macik
- Malá Tŕňa II
- Będzin – miasto i Żydzi
- Będzin – nerka i pałac
- Będzin – kirkut i zamek
- Dolní Kounice [2] i Veveří
- Dolní Kounice [1]
- Velké Pavlovice [3]
- Velké Pavlovice [2]
- Velké Pavlovice [1]
- Safranbolu i Hadrianopolis
- Divriği
- Karahan Tepe i Göbekli Tepe
- Herbata i Dara
- Most w Malabadi i Zerzevan Kalesi
- Koty i Ahtamar
- Van – muzeum i twierdza
- Pałac Ishaka Paszy i wodospad
- Śniadanie z kotem… i Kars
- Ardahan, Kars i Katerina
- Przez Goderdzi do Turcji
- Dom rodzinny i winiarnia
- Most i wodospad Machunceti
- Bazar, plaża i ogród botaniczny
- Park dendrologiczny
- Sameba
- W Batumi… deszcz
- Batumi po latach
- Poranek u Daro
- „Przejście/a” graniczne
- Do Sarpi, po latach
- Marina i dwa muzea
- Fort i muzeum fotografii
- Monte i dwa ogrody
- Klasztor i ciastka
- Muzeum i kościół São Pedro
- Blandy’s Wine Lodge
- Spacer… i owocki
- Spacer po Funchal
- Madera sanatoryjnie
- Galeria, osły, Kalawasos i Tochni
- Opactwo i Zamek
- Kirenia
- Salamina i Famagusta
- Larnaka
- Port w Amathous i Limassol
- Nikozja
- Muzeum Morskie i morze
- Wina, azbest i monastery
- Mizoginistyczne monastery
- Choirokoitia i wioski górskie
- Wrak, jaskinie i Maa
- Dzień lenia i kwiat
- Tenta, Kolossi i Apollo
starsze w archiwum
Czy mozna było zwiedzać domy wsrodku ?
Z tego co pamiętam to tak, ale to w końcu już ponad 6 lat – wszystko się mogło zmienić. Na zdjęciach są wnętrza, i może nie wszystkie domy były otwarte, ale i tak było co oglądać.
Małgosiu,
Robimy co w naszej mocy a postaramy się jeszcze bardziej, by “interesowność” nie ucierpiała. 😉
Bardzo proszę, piszcie częściej. Mam ogromny niedosyt, “chcem” jeszcze. Z zapartym tchem przeczytałam sprawozdania a właściwie opowiadania o podróży.
Jak przystało na mieszczkę, najbardziej zachwyciła mnie zieleń aż po horyzont. Nawet nie wspomnę, że siedząc w totalnie rozkopanym mieście, zazdroszczę Węgrom …. bruku. 😉
Życzę Wam, abyście mieli możliwość podróżowania przynajmniej raz na kwartał i to nie jest życzenie pozbawione interesowności. 😉