Na początku roku odwiedził nas dawno nie widziany kolega Murphy, w efekcie czego W., z przyczyn rodzinnych, wylądował na cały miesiąc we Wrocławiu, a w lutym przywlókł do domu (według lekarza) zwykłą grypkę, która po zarażeniu Erynii okazała się zwykłym COVID-kiem. Tak zastał nas marzec. Nasze dotychczasowe plany podróżnicze poszły się paść, bo to i żadna przyjemność z wojaży, gdy kondycja sytuuje się pomiędzy prosektorium, a sanatorium, a na histerię zachorował (prawie) cały świat. Aż zaczęliśmy marzyć o zaszyciu się w lesie. Na pomoc przyszedł uczynny Gospodarz, oferując klucze do domku w Parszczenicy. Po drodze wstąpiliśmy do Łodzi i zgarnęliśmy również post-covidowych Anię i Artura (z Oblicz Gruzji) i ruszyliśmy dalej. A. i A. zaproponowali odwiedzenie znajomych z Permakultury Zdrojewo, rzut beretem od zjazdu Warlubie, z którego zazwyczaj korzystamy opuszczając autostradę A1.
Permakultura to bardzo ciekawy sposób prowadzenia upraw, z zachowaniem naturalnych procesów, bez przekopywania, plewienia czy podlewania. Coś dla leniwych, tylko jak wyhodować to co się chce, a nie byle jaki trawnik to już zupełnie inna sprawa – wiedza i umiejętności będące powodem do dumy tych którym się udało. Wracając do znajomych, Bartek i Marta ponad dwa lata temu porzucili duże miasto, kupili działkę ze starym domem za wsią, przy lesie i tam pomału acz systematycznie wdrażają idee permakultury: uprawiają ogród z sadem, pełen roślin, które jedne naturalnie wspomagają drugie, chroniąc od chorób czy robactwa, bez użycia środków chemicznych. Mają nawet swoje kury, które użyźniają glebę – przy okazji dając i jajka, i towarzystwo zwierzęce (oprócz kota i psów). W tym roku postawili cieplarnię, planują RWS (rolnictwo wspierane społecznie) i chętnie goszczą wolontariuszy, którzy pomagając uczą się zasad gospodarki ekologicznej. Nadwyżki ogrodowe, przetwory i piękne deseczki dębowe sprzedają na jarmarku. Po miłej rozmowie przy ziołowej herbatce i rozgrzanym piecu z wylegującym się nań kotem, wyszliśmy w końcu, wzbogaceni o piękną deskę pod sery oraz dwa octy: z kwiatów czarnego bzu oraz wieloowocowy.
Parszczenica przywitała nas śniegiem i temperaturą pasującą bardziej do zimy niż do zbliżającej się wiosny, tak więc dzień zakończyliśmy przy piecu, który usiłowaliśmy rozgrzać. Do czasu pójścia spać dobiliśmy do 14°C (w kuchni). W sypialni było „troszeczkę” mniej, ale od czego są dobre śpiwory i młode ciała.
Trasa na Kaszuby
2 odpowiedzi na Trasa na Kaszuby
Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi
Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.
Szukaj
Kategorie
Lata
…komentarze.
- w. - Niesmak i Dziura
- Pudelek - Niesmak i Dziura
- Erynia - Niesmak i Dziura
- MT - Niesmak i Dziura
- w. - Frýdlant – pałac, zamek i browar
- Pudelek - Frýdlant – pałac, zamek i browar
- w. - Kot w skansenie i inne
- Pudelek - Kot w skansenie i inne
- w. - Kot w skansenie i inne
- MT - Kot w skansenie i inne
- w. - Żagań – miasto
- MT - Żagań – miasto
Galeria albumów
ogólne…
RODO
Przydasie
-
Nasze miejsca:
- Kapliczki, Baza i Pies
- Beskid w drewnie
- Niesmak i Dziura
- Frýdlant – pałac, zamek i browar
- Domy Przysłupowe
- Kot w skansenie i inne
- Kościół, wieża i obiad
- Pałac Książęcy w Żaganiu
- Winnica Saganum
- Żagań – miasto
- Śmietnik w Osłej
- Opactwo Lubiąż
- Zamki i kamienie
- Szybowiec i Kozy
- Osiek nad Notecią
- Wykończenie Żuław
- Pałac Runowo
- Kcynia
- Muzeum Krajny
- Kajakiem po Chocinie
- Kaszuby – powrót
- Porto Timoni
- Plażowanie
- Widoki Paleokastritsy
- Makrades i Paraskewa
- Nowa Forteca i Doukades
- Kerkyra [2]
- Kerkyra [1]
- Mon Repos
- Od grobli do twierdzy
- Achilleion
- Pantokrator i Palea Perítheia
- Od tawerny do twierdzy
- Punkty widokowe i kanał
- Klasztor, koniec i jezioro
- Kumkwaty i saliny
- Od Sinarades do Chlomos
- Wino i oliwa
- Droga na południe
- Droga do Angelokastro
- Wstęp do Korfu
- Młoszowa – pałac
- Kujawskie megality
- Złotów (… i historia)
- Złotów (… i muzeum)
- Krajna
- Arboretum w Wirtach
- Lipusz, Sominy i Płotowa dwa
- Dwa dworki i chałupa
- Most, jeziora i Bory
- Dzień lenia i spacery
- Równonoc w kręgach
- Trasa na Kaszuby
- Akwileja
- Murano
- Bazylika i trzy muzea
- Plac św. Marka i Pałac Dożów
- Jaskinie Caglieron i Vittorio Veneto
- Treviso
- Villa Foscarini Cornaro
starsze w archiwum
A jak ten covid się przechorował? Smak i węch jest?
W. przechorował monotematycznie (tylko wysoka gorączka i jej typowe konsekwencje) za to ja dość rozrywkowo, łącznie z utratą smaku, zaburzeniami węchu, nerwobólami, drętwieniem rąk, etc. Na szczęście nie było większych problemów z oddychaniem. W. w sumie jest szczęściarzem, bo COVID wyostrzył mu węch 😉