Dzień przywitał nas mżawką, coś nietypowego!, a akurat wstając wcześniej, mieliśmy nadzieję na ładny wschód słońca. „Daremne żale, próżny trud, bezsilne złorzeczenia…”.
W zamian dostaliśmy tęczę nad hotelem.
Ostatni dzień pobytu na La Palmie przeznaczyliśmy na naukę czyli objazd po muzeach. Akurat dzień wybraliśmy idealnie, mżawka to nie jest to co lubimy najbardziej. Zwialiśmy więc tradycyjnie na zachód – ku słońcu. Trasę wyznaczyliśmy może wbrew logice geograficznej, za to dopasowując się do godzin otwarcia poszczególnych placówek. Na pierwszy ogień poszło muzeum jedwabiu w El Paso „Las Hilanderas”. Skąd jedwab na Wyspach Kanaryjskich? Ano Hiszpanie ze sobą przywlekli zarówno materiał jak i technologię produkcji (manufaktury). W XVIII w. produkcja przeszła wręcz do fazy przemysłowej, by w XIX w. zniknąć z Wysp Kanaryjskich całkowicie, z wyłączeniem la Palmy, a w szczególności regionu El Paso. Samo muzeum miało zarówno część wystawienniczą zaczynającą się od jedwabnego szlaku, przez stare tkaniny z różnych wieków, by na koniec przejść do części „żywej”: pracowni, w której zupełnie współczesne prządki i tkaczki snuły jedwabne nici i tkały na krosnach. Tu jedna z pań w znanym nam języku angielskim opisała cały proces produkcji: od fermy z jedwabnikami, do których dostarczane są liście morwy (a jedwabniki żrą na potęgę – ojciec W. dorabiał w ten sposób kilkadziesiąt lat temu w Polsce), przez pozyskiwanie nici (zabijanie larw wrzątkiem), przez farbowanie naturalnymi barwnikami, aż do tkaniny.
Kolejnym punktem programu było miasto Tijarafe, z dwoma muzeami etnograficznymi. Tu W. kręcił nosem, bo droga była dosyć kręta, a na dodatek „na wysokościach”, ale Erynia nie odpuściła i dobrze się stało. Zwiedzanie miasta zaczęliśmy tradycyjnie od wizyty w punkcie IT, gdzie przemiła Belgijka, od dwóch lat mieszkająca na wyspie, obdarowała nas mapkami i folderami opisującymi atrakcje regionu. Oj, byłoby jeszcze co oglądać. Tu skusiliśmy się na Poris (de) Candelaria – piękne skaliste zejście do morza. Jako że czas nas gonił, chcieliśmy podjechać samochodem, ale jak zobaczyliśmy stopień nachylenia drogi, daliśmy sobie spokój. Nie chcieliśmy kusić losu w ostatnim dniu. Sama Informacja mieściła się w starym palmerskim domu Casa del Maestro, będącym jednocześnie muzeum etnograficznym, przedstawiającym dawne wyposażenie domu oraz przybliżającym miejscową doroczną fiestę Danza del Diablo. Drugie muzeum „Jose Luis Lorenzo Barreto”, znajdujące się przy tej samej ulicy, przedstawiało dawne stroje i ozdoby. Oba można było zwiedzić za darmo.
Ostatni przystanek w Tijarafe zrobiliśmy na cmentarzu z pięknym widokiem na ocean. Na szczęście nie był to nasz ostatni postój… Po prostu byliśmy ciekawi jak mieszkańcy wyspy radzą sobie z pochówkami na małej, wulkaniczno-kamienistej, a co więcej stromej powierzchni. I owszem, radzą sobie całkiem sprytnie, robiąc piętrowe pochówki (w trumnach!) w murowanych wnękach szerokich murów/ścian.
Następnie zaniosło nas ciut na południe, gdzie skusiła nas Plaza La Glorieta – plac, w zamyśle projektanta artysty, mający uhonorować bioróżnorodność flory i fauny Wysp Kanaryjskich. Miejsce było bardzo ukwieconym skwerem, gdzie żywa roślinność pięknie komponowała się z małą architekturą z wulkanicznego kamienia i deptakiem pokrytym mozaiką w kwiatowych motywach. Tuż przy Gloriecie, znajduje się muzeum wina – toż grzechem byłoby nie zajrzeć… Placówka oprócz części typowo muzealnej i ogródkowej (z sadzonkami lokalnej winorośli) ma również część degustacujno-sprzedażową… Bilet kosztuje 1,5€ (w tym degustacja jednego wina albo likieru) z możliwością zakupu win z wielu różnych winnic. Na sam koniec zostawiliśmy sobie MAB – Muzeum Archeologiczne Benahoarytów – pierwotnych mieszkańców wyspy. Tu nie musieliśmy kupować biletów, gdyż wcześniej skorzystaliśmy z propozycji łączonej wizyty z muzeum wyspy w Santa Cruz. Całkowity koszt: 4€ ode łba. MAB przedstawia świat tutejszych aborygenów, żyjących de facto w epoce kamienia łupanego, w czasie gdy nastąpił podbój wyspy. Do dzisiejszych czasów zachowały się jaskinie z (głównie spiralnymi) petroglifami (widziane już wcześniej), o których znaczenie kłócą się naukowcy (W. ma swoją teorię), ceramika wyrabiana bez użycia koła garncarskiego, szczątki ludzkie pochodzące z pochówków, narzędzia kamienne i z kości zwierzęcych. Z ciekawostek dodamy, że hiszpańscy najeźdźcy włączyli do swojej kuchni gofio i… chodzenie o tyczce (Salto Del Pastor) – tubylców sprzedawali jako niewolników. Wbrew pozorom, do niedawna, Salto Del Pastor była nie tylko odmianą lokalnego sportu (popularnego również na pozostałych wyspach kanaryjskich), a była szybkim i efektywnym sposobem poruszania się po stromych zboczach, naprawdę stromych. W końcu La Palma to najbardziej stroma wyspa świata, biorąc pod stosunek powierzchni wyspy do jej wysokości. W godzinę można dojechać samochodem z wybrzeża na wysokość 2400m – odległość w linii prostej to kilkanaście kilometrów. Dla porównania, to tak jakby z Gdańska w godzinę wjechać na(!) Rysy.
Ot, taki drobiazg.
Szukaj
Kategorie
Lata
…komentarze.
- Erynia - Alvernia Planet
- Alicja - Alvernia Planet
- w. - Wilamowice i Stara Wieś
- Pudelek - Wilamowice i Stara Wieś
- Erynia - Muzeum pożarnictwa w Alwerni
- Krystyna - Muzeum pożarnictwa w Alwerni
- w. - Wilamowice i Stara Wieś
- Alicja - Wilamowice i Stara Wieś
- w. - Muzeum Wilamowskie
- Pudelek - Muzeum Wilamowskie
- Erynia - Muzeum Wilamowskie
- w. - Muzeum Wilamowskie
Galeria albumów
ogólne…
RODO
Przydasie
-
Nasze miejsca:
- Alvernia Planet
- Muzeum pożarnictwa w Alwerni
- Wilamowice i Stara Wieś
- Muzeum Wilamowskie
- Alanya
- Altınbeşik i dwie wioski
- W górach Taurus
- Perge i Antalya
- Aspendos i Sillyon
- Side
- Wielkie żarcie
- Sanktuaria i kolej
- Dwa kościerskie muzea
- Płotowo i Lipusz
- Kozie sery i lenistwo
- Do Parszczenicy
- Brno – kości i piwo
- Špilberk
- Brno – muzeum i katedra
- Brno – spacer
- Do Brna
- Urodzinowa niespodzianka
- Winiarnia Begala
- Winiarnia Hornik
- Wisząca kładka i Zamek
- Winiarnia Macik
- Malá Tŕňa II
- Będzin – miasto i Żydzi
- Będzin – nerka i pałac
- Będzin – kirkut i zamek
- Dolní Kounice [2] i Veveří
- Dolní Kounice [1]
- Velké Pavlovice [3]
- Velké Pavlovice [2]
- Velké Pavlovice [1]
- Safranbolu i Hadrianopolis
- Divriği
- Karahan Tepe i Göbekli Tepe
- Herbata i Dara
- Most w Malabadi i Zerzevan Kalesi
- Koty i Ahtamar
- Van – muzeum i twierdza
- Pałac Ishaka Paszy i wodospad
- Śniadanie z kotem… i Kars
- Ardahan, Kars i Katerina
- Przez Goderdzi do Turcji
- Dom rodzinny i winiarnia
- Most i wodospad Machunceti
- Bazar, plaża i ogród botaniczny
- Park dendrologiczny
- Sameba
- W Batumi… deszcz
- Batumi po latach
- Poranek u Daro
- „Przejście/a” graniczne
- Do Sarpi, po latach
- Marina i dwa muzea
- Fort i muzeum fotografii
- Monte i dwa ogrody
- Klasztor i ciastka
starsze w archiwum