browser icon
Używasz niezabezpieczonej wersji przeglądarki internetowej . Należy zaktualizować przeglądarkę!
Korzystanie z przestarzałej przeglądarki sprawia, że komputer nie jest zabezpieczony. Proszę zaktualizować przeglądarkę lub zainstaluj nowszą przeglądarkę.

Kościół i kurhan

do albumu zdjęć

Leśno

Po krótkim acz przyjemnym wypoczynku przyszło nam wracać do domu. Aby nie marnować czasu W. przeznaczył na ten dzień, odstający od pozostałych, kościółLeśnienajwyższą drewnianą dzwonnicą w Polsce. Niestety, w dzień ten, niebo płakało. Łzy nie były rzęsiste lecz wystarczające by utrudnić nam zwiedzanie. Poza tym był poniedziałek, więc i kościoły odpoczywały po niedzielnej ciężkiej pracy. Na szczęście widoków z zewnątrz zamknąć nie było można więc obeszliśmy kościół do drzwi zamkniętych pukając (żadnej odpowiedzi nie było). W. nawet próbował znaleźć napis „plebania” na jakim budynku, ale nie znalazł, a do prywatnych wrót pukać nie chciał. Jak na nieszczęście, akurat ten kościół, z przeczytanych opisów, wart jest szczególnej uwagi – postaramy się o nim nie zapomnieć przy kolejnym powrocie z Kaszub.
Pocałowawszy (z szacunkiem) klamki w Leśnie postanowiliśmy obejrzeć, zachwalaną na drogowskazach, ciekawostkę archeologiczną: kręgi kamienne. Niewątpliwie dobrym pomysłem jest rozpropagowanie ciekawostek archeologicznych dla dobra regionu, ale ciekawostka jest „taka sobie”, szczególnie po przeczytaniu opisu, w którym jak byk stało napisane „Z całej konstrukcji obwodowej zachował się tylko jeden głaz”. Na dodatek gdzie okiem sięgnąć wyrżnięto las i zostało tylko pofałdowane byle co. Patrząc na stare zdjęcia nikt nie poznałby tego zdewastowanego miejsca. My także go nie poznaliśmy(!), a byliśmy tu przecież parę lat wcześniej! Czy ktoś pomyślał, że pagórki z paroma kamieniami to nie są piramidy i brak nastrojowego lasu zniechęci wielu turystów. Nas dodatkowo zniechęcił deszcz i nawet nie przeszliśmy całej ścieżki dydaktycznej. Zapakowaliśmy się do Drakula i ruszyliśmy do domu.
Kurhan z „kręgiem” kamiennym

kurhan

Droga przebiegła nawet miło, niestety na „odcinku A1 w budowie”, Tuszyn-Częstochowa, jakiś BardzoMałyW… przytarł się o ciężarówkę i zrobił korek na kilkanaście kilometrów, którego nikt nawet nie próbował ogarnąć – nawet policja w nim stała. Na szczęście my jechaliśmy przeciwnym pasem i może dlatego udało nam się dotrzeć do Chrzanowa prawie o wyznaczonym czasie. Prawie, bo pod Pyrzowicami Drakul zaczął dawać oznaki uszkodzenia czegoś. Co prawda jechał, ale mrugały mu się żółte lampki na kokpicie i jakoś tak moc mu siadła. Dalszą część drogi W. przejechał z duszą na ramieniu mając tylko nadzieję, że autko nie padnie na autostradzie. Nie padło, przypuszczalnie spędzi jednak trochę czasu w serwisie.
poprzedni
następny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.