browser icon
Używasz niezabezpieczonej wersji przeglądarki internetowej . Należy zaktualizować przeglądarkę!
Korzystanie z przestarzałej przeglądarki sprawia, że komputer nie jest zabezpieczony. Proszę zaktualizować przeglądarkę lub zainstaluj nowszą przeglądarkę.

świątynie

Kotor i Perast

Jadąc do Kotoru, spodziewaliśmy się takiej „trochę większej” kopii Budvy czy Ulcinja. Miło się rozczarowaliśmy. Zaraz za najdłuższym tunelem jaki W. przejechał samochodem, zatrzymaliśmy się przy starym (tak na oko z przełomu XVIII/XIX-go wieku) cmentarzu. I tu Erynia stwierdziła, że to pierwsze widoki od Albanii, które naprawdę ją ruszyły. Po obejrzeniu cmentarza ruszyliśmy w kierunku Starego Kotoru. Parking … Kontynuuj czytanie »

2 komentarze

Budva

Kolejnym etapem naszej drogi stała się Budva. Nie zamierzaliśmy zwiedzać nowego miasta – nie nasze klimaty – za to stare miasto jak najbardziej. Przy okazji, rzuciliśmy okiem z góry na Świętego Stefana i jakoś ta wyspa ciągle nie przypadała nam do gustu. Przed Budvą Erynia stwierdziła, że przewodnik po Czarnogórze sugerował monaster Podostrog (miał znajdować się na obrzeżach Budvy) … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Zatoka Kości i św.Naum

  W końcu trzeba było pożegnać się z Ochrydą i ruszyć dalej. Zanim jednak dotarliśmy do Albanii, zahaczyliśmy jeszcze o Zatokę Kości. Pani w informacji turystycznej polecała nam bardzo „muzeum na wodzie”. Początkowo sądziliśmy, że chodzi o jakieś muzeum związane z rybami czy historią rybołówstwa. Nieco się pomyliliśmy. Z daleka, można było pomyśleć, że przenieśliśmy się do luksusowego kurortu na Bali (ten … Kontynuuj czytanie »

2 komentarze

Ochryda i Struga

Do Ochrydy dojechaliśmy częściowo płatną, częściowo autostradą (40MKD). Po drodze mijały nas piękne samochody, których kierowcy nie dostrzegali piękna otoczenia. A góry i przełęcze były śliczne. Zresztą nie tylko przełęcze — na bliższych Ochrydzie miejscach postojowych udało nam się kupić miód „z wysokich borów” — chyba spadziowy (200MKD/0.5l) — i kasztanowy (240MKD/0,5l). W. oczywiście musiał kupić zioła na herbatki … Kontynuuj czytanie »

5 komentarzy

Tetovo

Tetovo wygląda na najbardziej albańskie miasto w Macedonii – ponad połowa mieszkańców to Albańczycy. Jednak nie to było przyczyną naszej wizyty w tym mieście. Byliśmy ciekawi Meczetu Paszy zwanego nie bez przyczyny kolorowym. No i był, ale o tym później. Wystartowawszy późną porą spod kanionu Matki, szukaliśmy w Tetovie noclegu. Przed centrum Hotel Dinamika za 40€, w centrum inny za 60€, i dopiero … Kontynuuj czytanie »

2 komentarze

Skopje i kanion Matka

Skopje to chyba najdziwniejsze miasto, jakie zwiedziliśmy. Budowa goni remont. Niby jest kryzys, a stawiane są tu potężne budynki (nie)użyteczności publicznej, o arcyordynaryjnej urodzie. I nie tylko budynki, ale również pomniki i to w takiej ilości, że Skopje można nazwać miastem pomników. Na samym głównym placu (rzecz jasna Placu Macedonii), jest ich chyba z siedem. W okolicy jeszcze więcej. A wszystko to … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Szeged

      Jakiś czas temu postanowiliśmy (czytaj: Erynia zarządziła), że będziemy zatrzymywać się na chwilę w miejscach, które do tej pory omijaliśmy. W myśl tej zasady, kierując się na Bałkany zahaczyliśmy o Szeged (Segedyn). Miasto zdawało nam się interesujące zarówno kulinarnie jak i architektonicznie.   Kulinarnie, bo miasto to nazywane jest stolicą węgierskich: papryki i salami. (Stolica stolicą, ale … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Eger

No i znowu nie pospaliśmy. Pobudka na tyle wcześnie by zdążyć na otwarcie restauracji o 7., obfite, i smaczne!, śniadanie, spakować się i w drogę. Po opisanych wcześniej przypadkach z synagogą i kościołem ruszyliśmy dalej w drogę do Egeru. W. wymyślił drogę przez Góry Bukowe. Piękna droga przez piękne lasy, nie wiadomo dlaczego Erynia nie chciała prowadzić – takie urocze serpentyny… Nie zatrzymaliśmy … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Miszkolc i okolice

Poranek rozpoczął się rozkosznym śniadankiem w Hotelu Kitty – karnet wykupiliśmy przy zapłacie za pokój. Planowaliśmy pojechać z samego rana do Lillafüred, po drodze wstępując na targ. Targ był świetny, dobrze zorganizowany. Może nie wszystko tam było, czego człowiek mógł się spodziewać – nie znaleźliśmy serów – ale wybór był i tak duży. Rzodkiewki wielkości buraka! I wina w paru … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Miszkolc( i )tapolca

Do Miszkolca dotarliśmy już bez większych przygód. Na miejscu zaskoczyły nas wszechobecne parkomaty. Nie mając drobnych, zostawiliśmy nieofrankowany samochód na remontowanej i zamkniętej dla ruchu ulicy i poszliśmy do informacji turystycznej. Tam dwie przemiłe Panie, po angielsku, zaspokoiły wszelkie nasze potrzeby informacyjne. Po powrocie zastaliśmy samochód cały i zdrowy więc by nie kusić licha od razu pojechaliśmy za … Kontynuuj czytanie »

2 komentarze

Koszyce

Słowacja zawsze była dla nas krajem „przelotowym” lub „przystankowym” w trasie pomiędzy Polską, a kolejnymi „krajami wakacyjnymi”. Postanowiliśmy to zmienić. W pracy Erynia podpytała koleżankę Słowaczkę czy warto jechać do Koszyc. Koleżanka prawie się obraziła: drugie miasto na Słowacji (nie tylko pod względem wielkości) po Bratysławie, a ta zadaje głupie pytania… Erynia po raz drugi popełniła faux-pas, pytając … Kontynuuj czytanie »

6 komentarzy

Stawy Milickie i Trzebnica

Z miastem Milicz, stawami i Baryczą Erynia zetknęła się „literacko” wiele lat temu – we wspomnieniach Zofii Krauzowej („Rzeki mojego życia”). Kiedy w ostatnie święta dostała w prezencie wspomnienia Marii hrabiny von Maltzan („Bij w werbel i nie lękaj się”), doszła do jedynie słusznego wniosku, że musi tam pojechać i na własne cztery oczy obejrzeć miejsca tak pięknie opisywane przez obie … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Chrzanów

Najciemniej pod latarnią więc i punkt początkowy, i końcowy, każdej naszej trasy jakoś nam umykał. Czas nadrobić tę zaległość i opisać Chrzanów – miasto na pograniczu… na wielu pograniczach. Historia umieściła je na granicy Śląska i Małopolski. I tak raz do tego raz do tamtego województwa go przypisywano. II wojna światowa też zadbała o to by Chrzanów znalazł się na granicy … Kontynuuj czytanie »

4 komentarze

Krzeszowice… i nie tylko

Zachęceni opowieścią pana Piotra Adamczewskiego o Antonim Teslarze, postanowiliśmy zajrzeć do Krzeszowic. Poza tym chcieliśmy zadać kłam powiedzeniu „cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie co posiadacie”. Krzeszowice, małe (10 tys. mieszkańców) miasto wzbudziło w nas mieszane uczucia. Z jednej strony piękny park i sukcesywnie odnawiane, i używane na cele publiczne, zabytki, mogące równie dobrze znaleźć się w uznanym turystycznym … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Kaczyka i malowane monastery

Do Suczawy dojechaliśmy z Cricovej jednym ciągiem. Mieliśmy co prawda pewne plany co do zwiedzania Starego Orhei (Orheiul Vechi), ale Mołdawska „uprzejmość” zniechęciła nas do dłuższego tam pobytu – może kiedyś… W efekcie pozostały nam mołdawskie leje – nie do wymiany, poza Mołdawią. A szkoda – moglibyśmy dokupić jeszcze mołdawskiego wina, a tak zostały na „następny raz”. Kilka godzin … Kontynuuj czytanie »

2 komentarze

Sewastopol, Eupatoria i Tarchankut

  Będąc na Krymie nie mogliśmy podarować sobie obejrzenia Chersonezu Taurydzkiego. W skrócie: to największe greckie ruiny na Krymie (tak, tak – nudy na pudy) leżące nad brzegiem morza w granicach administracyjnych Sewastopola. Całość wygląda dość podobnie do wykopalisk Dionu, tylko zamiast Olimpu, z każdego miejsca widać sobór św.Włodzimierza. Bo to w tym właśnie miejscu, w roku 988, kniaź Włodzimierz … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Inkerman i Bałakława

  Nazwa „Inkerman” historykom kojarzy się z Wojną Krymską, enologom z winem o nienajlepszej reputacji, a nam będzie kojarzyć się z kamieniołomami. W Inkermanie poszukiwaliśmy Monasterskiej Skały, gdzie (zgodnie z nazwą) można zwiedzić monastery wykute w skale. Pierwszy z monasterów, św.Klemensa, został założony w VIII wieku przez bizantyjskich uchodźców. Nad klasztorami, na skale znajdują się ruiny twierdzy Kałamita (Kalamita). Twierdza początkowo miała ochraniać port handlowy … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Aj-Petri, Bachczysaraj i kamienne miasto

W. się zbuntował – „być nad ciepłym morzem i nawet nie popływać…” więc w końcu trzeba było iść na plażę. I tak przez dwa dni moczyliśmy się w Morzu Czarnym. Po tej przerwie postanowiliśmy pojechać do Bakczysaraju. Wybraliśmy drogę zwaną przez miejscowych „językami teściowej”. Składała się ona z krótkich acz stromych zakrętów, po czym przeszła w serię regularnych agrafek. Nie można … Kontynuuj czytanie »

1 komentarz

wulkany, błota i Teodozja

Ograniczeni czasem, chcąc obejrzeć wulkany błotne, nie zobaczyliśmy innych atrakcji Kerczu, coś za coś. Prawie prosto z Kerczu pojechaliśmy do Bułganackiej Grupy Wulkanicznej (tak brzmi ich oficjalna nazwa), a chociaż znajduje się ona kilka kilometrów od Kerczu, obok wsi Bondarenkowo z braku drogowskazów jechaliśmy nieco „na czuja”. Zaraz za Kerczem przejechaliśmy cmentarz pełen świeżych grobów. Czyżby cholera?   … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Stary Krym i Kercz

Efektem „głupich pomysłów” jest dosyć często ich nieprzygotowanie logistyczne. Tak było i tym razem – W. nie zapakował namiotu i śpiworów – więc, musieliśmy wrócić na noc do Rybaczie. Następnego dnia, już z pełnym ekwipunkiem, pojechaliśmy, z powrotem, na półwysep Kercz. Postanowiliśmy ominąć trasę nadbrzeżną i w Sudaku skręciliśmy na północ. W efekcie przy naszej drodze znalazła się historycznie pierwsza stolica Krymu. … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz