browser icon
Używasz niezabezpieczonej wersji przeglądarki internetowej . Należy zaktualizować przeglądarkę!
Korzystanie z przestarzałej przeglądarki sprawia, że komputer nie jest zabezpieczony. Proszę zaktualizować przeglądarkę lub zainstaluj nowszą przeglądarkę.

Stary Krym i Kercz

do albumu zdjęć

Stary Krym

Efektem „głupich pomysłów” jest dosyć często ich nieprzygotowanie logistyczne. Tak było i tym razem – W. nie zapakował namiotu i śpiworów – więc, musieliśmy wrócić na noc do Rybaczie. Następnego dnia, już z pełnym ekwipunkiem, pojechaliśmy, z powrotem, na półwysep Kercz. Postanowiliśmy ominąć trasę nadbrzeżną i w Sudaku skręciliśmy na północ. W efekcie przy naszej drodze znalazła się historycznie pierwsza stolica Krymu. Postanowiliśmy więc ją odwiedzić. Przy głównej drodze przywitał nas zestaw: nowy meczet, stoisko z ceramiką i pomysłowo wykonane meble drewniane. Stoisko przeszukaliśmy dokładnie – sprzedawcy nie było, meble wywołały u W. bieg myśli w kierunku – jak by się to dało zapakować i przewieżć do Polski, a meczet – jak to meczet, w środku pusty! Stary Krym to naprawdę małe, ciche, spokojne, zaściankowe i… zupełnie nieturystyczne miasteczko. Co nas tam zaniosło? Historia. Tutaj mieściła się pierwsza stolica Chanatu Krymskiego, tutaj też półwysep krymski zyskał swoją nazwę. Miasto było znane z handlu i rzemiosła już w VI-VII w. Ale największe znaczenie zyskało w XIV w. jako siedziba okręgu Złotej Ordy. Kiedy wyodrębnił się z Ordy Chanat, Tatarzy swą pierwszą siedzibę nazwali Starą Twierdzą czyli Eski-Kyrym. Tym samym imię zyskał cały półwysep. Po przeniesieniu stolicy do Bakczysaraju miasto zaczęło stopniowo podupadać, ale ma swój klimacik. To tu, po raz pierwszy trafiliśmy na domki w odcieniach błękitu, zieleni i… w różnym stadium rozkładu. Niegdyś takich małych, stylowych i całych domków było pełno na całym Krymie…
Miasto, w dużym stopniu, zamieszkane jest przez Tatarów. Rzuca się w oczy ich charakterystyczna uroda (W. by tam pasował) i gdzieniegdzie słychać obcą mowę. Na targu, u pewnego Tatara, nieśmiało zakupiliśmy niewielkie ilości przypraw. Sprzedawca sam przygotowywał ich mieszanki do sprzedaży. Nie chciał podzielić się recepturą (słowo „formuła” nie przechodzi nam przez zęby), ale zdradził, że w skład mieszanek wchodzi kilkanaście przypraw.
Po powrocie, po doprawieniu gulaszu przyprawą o wdzięcznej nazwie „Мясной”, pożałowaliśmy, że kupiliśmy tak mało.
Oprócz nowego meczetu mieliśmy przyjemność zwiedzenia również jednego z najstarszych meczetów Krymu – Meczetu Chana Uzbeka. Część obecnie używana jest częścią starej zabudowy, reszta – tak pół na pół – jest w stanie „ruin historycznych”. Nie tylko meczety można znaleźć w Starym Krymie. Spotkaliśmy tam również malutką cerkiew i prywatne Muzeum Tatarów Krymskich. Obejrzeliśmy je tylko powierzchownie bo nie było właściciela.
do albumu zdjęć

Kercz

Kolejnym miastem na naszej trasie był Kercz. Miasto zostało założone przez kolonistów greckich, później popadło w zależność od Rzymu, weszło w skład Cesarstwa Bizantyjskiego, państwa Chazarów, Rusi Kijowskiej, państwa Turków Osmańskich. W XVIII wieku zostało opanowane przez Rosjan. Ufff, sporo tego było. W czasie II wojny światowej miasto zostało zniszczone, stąd nie ma wielu zabytków. Można było jednak dostrzec wykopaliska archeologiczne prowadzone w Pantikapajon – dominującej nad miastem górze Mitrydat. Oczywiście na jej szczycie musiał się znaleźć Obelisk Sławy, pod którym wycieczki, i młode pary, robią sobie sesje zdjęciowe. Po wojnie Kercz, jako miasto walczące, otrzymał status miasta-bohatera. I tutaj w pełni widać sentyment mieszkańców Krymu do minionej epoki. Spod obelisku, schodami Mitrydatesa pomiędzy gryfami, schodzimy prosto na plac Lenina, gdzie rzuca się w oczy pomnik… Lenina. A przy nim Cerkiew św.Jana Chrzciciela. Wszelkie ostatnie zawieruchy dziejowe przeżyli wspólnie…, a co do sentymentów to chyba w każdym krymskim miasteczku można natknąć się na ulice: Lenina, Dzierżyńskiego, Róży Luksemburg i Kalinina (więcej towarzyszy nie rozpoznaliśmy – wybaczcie). I są to zazwyczaj główne ulice. Z tego, co wywnioskowaliśmy z rozmów z naszymi Gospodarzami, nie jest to tyle tęsknota za minionym systemem ile za jednym państwem. Mogli objechać olbrzymi obszar od Kaliningradu po Gruzję i wszędzie czuli się „u siebie”.
 
poprzedni
następny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.