targowiska
Dwa kościerskie muzea
Po kolejnym „dniu lenia”, w którym to obżeraliśmy się na przemian kaniami i pstrągami, w przerwach popijając wyśmienitą ratafię z winnicy Celtica – w końcu przyjechaliśmy tutaj odpocząć – przyszedł czas na drobne zwiedzanie okolicy. Tym razem była to okolica trochę dalsza – miasto Kościerzyna. Dojazd był w miarę szybki, szczególnie że Erynia zabroniła jakichkolwiek postojów „grzybkowych”, a i W. zapomniał zabrać … Kontynuuj czytanie
Safranbolu i Hadrianopolis
Naszym ostatnim punktem postojowym miało być Hadrianopolis w okolicy miasta Eskipazar, ale mieliśmy tam dotrzeć późnym wieczorem (w końcu to około 700 km od Divriği). Wujek Gogle wskazywał nam dwa pensjonaty w Eskipazar przy drodze prowadzącej do Hadrianopolis. Jeden był zamknięty, drugi okazał się studencką bursą, o czym poinformował nas turecki student, używający w komunikacji translatora w komórce i stale napominający nas „speak … Kontynuuj czytanie
Bazar, plaża i ogród botaniczny
No to jak już się coś zaczęło to trzeba i dokończyć. Postanowiliśmy więc spróbować raz jeszcze zwiedzić Petras Ciche. Po drodze W. postanowił jeszcze wstąpić na batumskie targowisko, by kupić drobne co nieco. Trochę było problemu z dotarciem we właściwe miejsce, bo i targowisko jest wielkie (powierzchniowo) i drogi w pobliżu są jednokierunkowe (drugi kierunek oddzielony płotkiem), bądź nawet i nieprzejezdne … Kontynuuj czytanie
Sameba
Według prognozy pogody dnia tego lać miało trochę mniej. Daro zaproponowała nam więc podjechanie do „górnej” cerkwi w Batumi. Jest to Katedra Świętej Trójcy (ბათუმის სამების ტაძარი) na mapach Samebą zwana. No i fajnie, W. ustawił na nawigacji punkt docelowy, popatrzył na mapę – fajnie, będzie będzie trochę zakrętów – i pojechaliśmy. Już w okolicy centrum Batumi było widać … Kontynuuj czytanie
Spacer… i owocki
W. rano wyszedł na balkon i prawie zaklął: w porcie stały dwa wycieczkowce. No to będą tłumy w mieście. Wrócił do pokoju i zobaczył Erynię zapatrzoną w siebie – w swój własny, osobisty i porażający ból głowy, na który nie ma lekarstwa (Erynia z zasady unika środków przeciwbólowych). Nawet śniadanie nie zmniejszyło bólu. No to po jakimś czasie, W. zaproponował drobny spacer. Pomysł … Kontynuuj czytanie
Lanzarote – początek
No i się porobiło. Tym razem to Erynii odbiło i na tygodniowy, wiosenny urlop wybrała Lanzarote najbardziej na północ położoną dużą wyspę archipelagu Wysp Kanaryjskich. W. nawet nie starał się zrozumieć jej motywów, stwierdził „ja tu robię za kierowcę” i… wylądowaliśmy na tej powulkanicznej rudej wyspie. Przygotowaliśmy się oczywiście wcześniej, zarówno od strony informacyjnej (Przydasie) jak i technicznej: … Kontynuuj czytanie
Żagań – miasto
Rano, ku naszemu zdumieniu, okazało się, że w recepcji leci TVN. Zapytaliśmy kelnera, skąd taka rozbieżność w poglądach między parterem, a piętrem. Otóż niedawno stacje zmieniły sygnał, telewizory w pokojach już nie odbierają tego nowego, a serwis się spóźnia. Mieliśmy pecha, ale w końcu nie przyjechaliśmy tu oglądać telewizji. Rankiem chcieliśmy się przede wszystkim dostać do Informacji Turystycznej, zaopatrzyć w informacje o mieście, … Kontynuuj czytanie
Kerkyra [2]
Ponieważ mieliśmy kilka kilogramów luzu w bagażach, postanowiliśmy uzupełnić zapasy kumkwacie i wyskoczyliśmy do Vassiliakisa – najstarszej na wyspie (od 1960 r.) destylarni i wytwórni wyrobów z kumkwatu. Oprócz standardowych dżemów, owoców w syropie i nalewek, Vassiliakis ma również swoje oliwy, wina, duży sklep o staromodnym wystroju, co tylko dodaje mu uroku, a pod powałą gniazda z jaskółkami – „na szczęście”. Tego się nie spodziewaliśmy. Nie ma … Kontynuuj czytanie
Muzeum i flaki
Pogoda zadecydowała o wyborze trasy. Zanosiło się na deszcz więc, mimo stanowczych zarzekań Erynii (dość muzeów), W. nie odpuścił Narodowego Muzeum Archeologicznego, szczególnie że bilety (combo) już były kupione. Miało ono zawierać kolekcję etruską, grecką i egipską. I zawierało. Niestety ekspozycja, mimo swej obfitości, straciła wiele na braku dobrego oświetlenia i gablotach z poprzedniego wieku (a może i starszych). Niektóre gabloty wyglądały … Kontynuuj czytanie
Piękno kościelne i mięsne
Po dennym śniadaniu ruszyliśmy w najbliższe okolice rzucić okiem na to co Florencja jest w stanie zaoferować głodnym… zwiedzania turystom. Zupełnie nie wiadomo dlaczego nogi skierowały nas najpierw do Mercato Centrale – obejrzeliśmy więc parter, ze stoiskami handlowymi. Trzeba przyznać, że spodobało nam się to targowisko, i ze względu na ofertę (było i stoisko z owocami z prawie całego świata), i ze względu … Kontynuuj czytanie
Targ i kościół
Po porannym pożegnaniu Gospodarzy, zajrzeliśmy na zachwalany przez nich sobotni targ w Tuchomiu. Cóż, po Siedlęcinie niewiele rzeczy jest nas w stanie zachwycić. Targowisko miejskie składa się z kilku drewnianych budek na krzyż, z których trzy sprzedawały: niemiecką „chemię” do prania, ciuchy oraz… góralskie kapcie. Na Kaszubach?! Z rzeczy bardziej dla nas ciekawych – było mięso i wyglądające na domowe wędliny, domowy … Kontynuuj czytanie
Wspomnienia o bazarach [2]
Korona(ś)wirus sprawił, że wszelkie dalsze podróże zostały odłożone ad kalendas graecas. W tej sytuacji, pozostaje tylko powspominać podróże przeszłe i zaprzeszłe, z taką pewną nieśmiałością myśląc o przyszłości. Kilka lat temu popełniliśmy wpis o bazarach. Od tego czasu, zdążyliśmy zobaczyć kilka nowych, więc warto byłoby dorzucić je do listy. Pełne powabu „oczy” wymalowane na rybackich łodziach, a wypatrzone na … Kontynuuj czytanie
Dwa jarmarki
Z Dolnego Śląska wróciliśmy tak zachwyceni Targiem Rolnym w Siedlęcinie, że gdy Erynia usłyszała o BioBazarze w Katowicach niebezpiecznie byłoby jej się opierać. Bazar można znaleźć przy ulicy Brackiej 20, w jednym z budynków dawnej huty Baildon. Czym właściwie jest BioBazar? Przede wszystkim targiem z żywnością i wyrobami ekologicznymi, kupowanymi bezpośrednio od gospodarzy czy producentów. Jest również miejscem, gdzie można przekąsić małe … Kontynuuj czytanie
Dwór Czarne i Łomnica
O ile Staniszów nas zniesmaczył, o tyle dawno nie widziana Łomnica zachwyciła. Nim jednak tam dotarliśmy, W. zatrzymał się w Jeleniej Górze przy Czarnym Dworze. Niby w renowacji pomogły fundusze unijne, i ponoć nawet jest zamieszkały (nie sprawdzaliśmy mimo rozpadającego się dzwonka u bramy), sprawiał – przynajmniej na razie – nieciekawe wrażenie. Jego otoczenie również. Za to w pięknie odrestaurowanym głównym pałacu w Łomnicy … Kontynuuj czytanie
Targowisko pod Wieżą
Z jednej strony Erynia nie może usiedzieć w domu, gdy jest trochę więcej wolnych od pracy dni, z drugiej ma zdolność do wynajdowania ciekawych miejsc. Tym razem znalazła okolice Jeleniej Góry i, jako kwaterę, Kuźnię nad Bobrem znajdującą się w w trzystuletnim domu przysłupowym, we wsi Przeździedza, w krajobrazowym parku Doliny Bobru. Wyjeżdżając w piątek po pracy dotarliśmy na … Kontynuuj czytanie
Stambuł [5]
Bazar Egipski, parę meczetów, hipodrom i Błękitny Meczet. Po muzeum archeologicznym, W. zaordynował poszukiwania poczty (PTT), gdyż chcieliśmy sprawdzić stan konta naszego HGS. Pocztę i owszem znaleźliśmy, lecz akurat trwała przerwa obiadowa. W ramach „czekania” skorzystaliśmy z oferty soków za 4TRY (pomarańczowy) i 9TRY (granatowy) – w rejonie Sultanahmet ceny dochodzą do 15TRY, co jest już rozbojem w biały dzień. Soki nie potrafiły … Kontynuuj czytanie
Stambuł [2]
Hagia Sofia, grobowce sułtanów, pałac Topkapi, Cysterna Bazyliki, Wielki Bazar i parę meczetów. Dzikim wakacyjnym świtem (czytaj po 9.) przeszliśmy się do niegdyś bizantyjskiego kościoła Mądrości Bożej, następnie meczetu, a obecnie muzeum Hagia Sofia (tur. Ayasofya). W kasie muzealnej kupiliśmy kartę pozwalająca zobaczyć 12 (14) muzeów w pięć dni. Wszystkich nie zobaczymy, ale chodziło nam bardziej o unikanie kolejek. … Kontynuuj czytanie
Stambuł [1]
Dojazd do Stambułu i wieczorny spacer. Po dennym, jak na warunki tureckie, śniadaniu zebraliśmy się szybko, by za dnia obejrzeć TEN most. Znowu przejechaliśmy przez cały most i po zaparkowaniu na drugim jego końcu poszliśmy obejrzeć przepływ wody pod paroma przęsłami – pozostałe miały co prawda prześwit, ale służyły raczej za sypialnię dla psów. I te, jak wszystkie … Kontynuuj czytanie
Carnac: miasto i kamienie
Carnac – miasto. Carnac kojarzyło nam się dotychczas jedynie z menhirami. Pewnie nie tylko nam i niejeden turysta zapewne na menhirach poprzestanie. Tymczasem warto było zajrzeć do samego miasta i tradycyjnie pozachwycać się architekturą domków, skorzystać z targowiska (trafiliśmy w niedzielę), zajrzeć obowiązkowo do muzeum prehistorycznego, w którym obejrzeć można, zebrane przy megalitach, artefakty od neolitu aż po epokę gallo-romańską. Takich ilości … Kontynuuj czytanie