browser icon
Używasz niezabezpieczonej wersji przeglądarki internetowej . Należy zaktualizować przeglądarkę!
Korzystanie z przestarzałej przeglądarki sprawia, że komputer nie jest zabezpieczony. Proszę zaktualizować przeglądarkę lub zainstaluj nowszą przeglądarkę.

targowiska

Pont-l’Abbé, Loctudy i Haliotika

… czyli dzień całowania klamek. W Pont-l’Abbé trafiliśmy na targ, gdzie W. znalazł porządnie wypieczone chleby (czyli takie jak lubi), porządne wędliny (znowu te kiełbasy suszone same zawędrowały nam do rąk), a i sery wyglądały podejrzanie – trzeba było spróbować. Były jadalne, a nawet zjadliwe. (Erynia: Francuzi zrobili mi z Chłopa potwora!). Na drogach było pełno – bardzo ciekawie zmodyfikowanych … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Pays Bigouden: menhiry, kaplice i latarnia

Wyszło na to, że dzień ten spędzimy pod przewodem naszej francuskiej rodziny oddając się w pełni (no prawie w pełni) w ich ręce. W efekcie mieliśmy przyjemność zwiedzenia rejonu Pays Bigouden.     Uzbierało się parę ciekawych miejsc: Menhir Lehan – stoi samotnie w polu (na podmokłej łące) otoczony wodą. W pobliżu jest plaża i chroniona wydma, a na łące obok rośnie sobie koper … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Imbach i Krems

W ostatni dzień postanowiliśmy dokończyć zwiedzanie Krems, które zaczęliśmy po odwiedzinach Göttweig. Ale po drodze wstąpiliśmy do Imbach na wiejskie targowisko w austriackim stylu. Był to budynek kamienny z wstawionymi do środka ławami i stołami, a wokół nich, pod ścianami stoiska z wyrobami regionalnymi. A były tam i sery, i wyroby mięsno-wędliniarskie, i pieczywo, i zielenina, i miody, i bufet z napojami. Na ławach siedzieli mieszkańcy (dziwnym trafem … Kontynuuj czytanie »

3 komentarze

Targ i wybrzeże

Kolejny dzień zaczęliśmy, w niepełnym składzie, od targu w sąsiedniej wsi Carovigno, gdzie oprócz standardowych owoców, mniej standardowych serów oraz kiełbasy z dzika, W. wyczaił i zakupił prasę do owoców. Mamy dużo winogron w tym roku, więc się przyda… Po drodze do domu zajrzeliśmy, w Ostuni, do lokalnej enoteki sprzedającej miejscowe wina, oliwę i regionalne produkty. Po małej degustacji (raptem cztery wina) … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Santo Da Serra i Dolina Zakonnic

Informacje uzyskane wczoraj od dwóch Polek zaowocowały naszą dzisiejszą marszrutą, a przynajmniej początkowym jej kierunkiem. Postanowiliśmy obejrzeć targ w Santo Da Serra (Mercado do Santo da Serra) odbywający się akurat w tę niedzielę (może i we wszystkie niedziele). Daleko nie było więc niezbyt się spieszyliśmy, a i tak dotarliśmy o całkiem przyzwoitej porze. Po zaparkowaniu i starcie programu „kontakt z miejscowymi”, dowiedzieliśmy się, … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Funchal – „sklepy”

Człowiek pojedzony traci czujność, co dało się odczuć gdy w końcu dotarliśmy na targ (Mercado dos Lavradores). Stoiska zajmują dwa zadaszone piętra, a na patio rośnie sobie drzewo. Sprzedawcy ryb, na parterze, już się co prawda zwinęli, ale część kwiatowo-owocowa jak najbardziej funkcjonowała. Tu W. miał okazję kupić nasionka, cebulki i sadzonki kwiatów – Erynia starała się ze spokojem … Kontynuuj czytanie »

2 komentarze

Edirne

Rankiem zerwaliśmy się z foteli stosunkowo późno, bo dopiero o 7:30. Tak, potwierdzamy: naszym wakacyjnym, samochodowym, pobudkowym standardem jest szósta rano. W sumie nie było się po co spieszyć. Nasz kolejny cel był niedaleko, a i tak wszystkie atrakcje otwierają się z reguły o 10:00 rano. Edirne (bo to był ten cel) kilkukrotnie już omijaliśmy, jadąc w głąb Turcji. Zawsze było: „może kiedyś, … Kontynuuj czytanie »

3 komentarze

Remont w Divriği

  Do Sarpi dotarliśmy szybko, lecz niestety na przejściu zaczęły się schody. Do odprawy czekała cała wielka, krzycząca grupa ludzi. Po pewnym czasie przejechały dwa puste autokary więc możliwe, że celnicy puścili ludzi osobno, a autokary osobno i odprawa trwała dłużej niż normalnie. Dalej już było standardowo. W okolicy Rize W. szukał herbaty (i zielonej w dużych paczkach nie znalazł). … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Hasankeyf, wulkan i Ahlat

Rano, przy śniadaniu poznaliśmy nową potrawę turecką – sigara böreği. Tak na pierwszy rzut oka, były to zwijane ruloniki z ciasta yufka i wrzucone na chwilę na głęboki tłuszcz. Zdrowe to i może nie było, ale świetnie się to jadło. Prosto śniadaniu ruszyliśmy do miejsca skazanego na zagładę – miasta Hasankeyf. Lata temu powstał plan wybudowania olbrzymiej zapory … Kontynuuj czytanie »

2 komentarze

Şanlıurfa – miasto

Rankiem pyszne, proste, domowe śniadanie w ogrodzie: gorący, świeżo upieczony przez żonę właściciela chleb przypominający ormiański lawasz, domowe sery, masło, jajecznica na swojskich jajach, pomidory i ogórki z własnego ogródka, miód z własnej pasieki i tylko oliwki ze słoika ze sklepu, uff… Wegetarianie, i ci co jedzą tylko naturalne, mieli by radochę. Weganie pluli by na zabite „życie poczęte” – nam … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Yazılıkaya i targ bydła

Po śniadaniu wyskoczyliśmy do centrum wsi, do Boğazköy Müzesi dooglądać artefakty wykopane w Hattuszy. Choć placówka była niewielka, miała przemyślaną ekspozycję, wzbogaconą o oryginalne sfinksy z Hattuszy, a także gliniane pieczęcie i tabliczki z pismem klinowym. Tu nas lekko zatkało: byliśmy święcie przekonani, że wgłębienia na tabliczce będą spore, tak na pół centymetra. Tymczasem maksymalnie miały ze dwa milimetry. Jak ci … Kontynuuj czytanie »

2 komentarze

Jarmark na Nikiszowcu

Katowice obiektywnie nie słyną z urody, mają wszakże kilka magicznych miejsc. Do jednego z nich zaliczamy (nie tylko my) Nikiszowiec, zwany przez mieszkańców Nikiszem. Kilka lat temu odwiedziliśmy już to osiedle latem. Tym razem wróciliśmy tam by zajrzeć na organizowany w sposób przemyślany od 2008 r. jarmark barbórkowy. Co prawda nie lubimy tłumów, ale ciekawość zwyciężyła, a poza tym tegośmy … Kontynuuj czytanie »

11 komentarzy

Szkło i targowiska pod Palmą

Następnego dnia chmurki były mniejsze, ale były. Nie pozostało nam więc nic innego jak powtórnie narazić się na szok termiczny i pojechać znów na zachód. Tym razem wyjechaliśmy o 11:00, gdyż permanentnie niedospana Erynia ogłosiła dzień lenia. Niemniej jednak dała się zwlec z łóżka (o metodach wspominać nie będziemy) i pojechaliśmy oglądać kanaryjskie targowiska. Zanim jednak dotarliśmy do pierwszego, zaraz … Kontynuuj czytanie »

5 komentarzy

Od Tazacorte do La Cumbrecita

Sala restauracyjna była „z widokiem na Teneryfę”. Tym razem jedząc śniadanie, widzieliśmy na horyzoncie ścianę deszczu. Lało na Teneryfie albo pomiędzy wyspami. Nad nami chmury. Tylko gdzieniegdzie nad oceanem widać było drobne przebłyski słońca. Jadąc na zachodnią stronę wyspy przejeżdża się tunelem pod granią kaldery. Na drugim końcu tunelu przywitało nas słońce i świeciło bez jednej … Kontynuuj czytanie »

3 komentarze

Santa Cruz de La Palma

Następny dzień postanowiliśmy spędzić trochę owocniej i świtkiem koło południa wyruszyliśmy w stronę Santa Cruz de La Palma – stolicy wyspy. Oczywiście mogliśmy poczekać na autobus, który dowiózł by nas tam w kilkanaście minut, ale spacery uczłowieczają. Są również dobre na kondycję i samopoczucie – przynajmniej W. – ale tym razem to Erynia ruszyła żwawym krokiem na północ i już … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Pokucie, Huculszczyzna i Bukowina

  Hostel „Na kuti” („on the corner”), w którym mieszkaliśmy, prowadziło młode małżeństwo, dbając nie tylko o czystość pokojów, ale przede wszystkim o ciepłą i domową atmosferę. Tam naprawdę czuliśmy się serdecznie ugoszczeni i wręcz „zaopiekowani”, co wcale nie musi być normą w takich miejscach. Rankiem, po obfitym śniadaniu, dostaliśmy od Gospodarzy propozycję udania się z innymi gośćmi do Muzeum Pisanki. Propozycja … Kontynuuj czytanie »

Wstaw komentarz

Zamki Zakarpacia

Kolejnego dnia opuściliśmy Użhorod, kierując się „na wschód – w końcu tam musi być jakaś cywilizacja!” (© Seksmisja). Po drodze zahaczaliśmy o karpackie zamki. Na pierwszy ogień miał pójść Szent Miklosz zwany Zamkiem Miłości. Najwyraźniej jednak albo my, albo GPS się pomylił, bo wywiózł na do zamkowych co prawda ruinek, ale w zupełnie innym miejscu – w Serednie. Nie ma … Kontynuuj czytanie »

2 komentarze

Marsaxlokk

Jest to miejsce w jakiś sposób specjalne. W końcu było praktycznie pierwszą praprzyczyną naszych wakacji na Malcie. A gdy usłyszeliśmy, że w każdą niedzielę odbywa się tutaj, znany na całej wyspie targ rybny, Marsaxlokk (czytaj: Marsaszlok) musiał zostać odwiedzony – i już! Problemy z wymową tej jakże wdzięcznej nazwy bynajmniej nie uniemożliwiają jej znalezienia, wystarczy zapytać o „fishing village” – każdy Maltańczyk … Kontynuuj czytanie »

4 komentarze

Wspomnienia o bazarach [1]

  Natchniona jednym z blogów Erynia zaczęła wspominać… „Szaroburonijaki” listopad nadchodzi, nasza karoca wzięła zwolnienie lekarskie i, po kontaktach z Turcją, ratuje zdrowie kolejno u elektryka i mechanika, a ja myślami wracam w cieplejsze strony. Targowiska i bazary to temat-rzeka. Niby to samo, ale każde miejsce wywołuje inne wspomnienia. Na pierwszym miejscu stawiam mały, kameralny, tatarski targ w Starym Krymie, gdzie można było zaopatrzyć … Kontynuuj czytanie »

4 komentarze

Amasya i… do domu

Do Amasyi było 115 km i przejechaliśmy je w miarę sprawnie, tak że dotarliśmy tam około 20. Trochę nam miny zrzedły na widok miejsca w którym znajdowały się hotele znalezione w internecie – stara stylowa dzielnica pod fortecą. Wyglądały nie na naszą kieszeń. „Nic to, przejdziemy się po dzielnicy” zawyrokował W. zostawiając samochód pod wielkim meczetem. No i poszliśmy trochę pooglądać. … Kontynuuj czytanie »

6 komentarzy