Tym razem mieliśmy przyjemność być pasażerami obwożonymi po miejscach ciekawych. Co prawda nasi szanowni gospodarze wytłumaczyli nam, że we Francji dopuszczalna ilość alkoholu we krwi kierowcy to 0,5promila(!) ale i tak nie chcieliśmy ryzykować jazdy po piwie trapistów. A właśnie tego dnia postanowiliśmy odwiedzić ich klasztor w Orval słynący z produkcji piwa. Klasztor jest stosunkowo duży ale do zwiedzania (płatnego) przeznaczona jest jedynie część którą potraktowano zgodnie z rewolucyjnymi zasadami w trakcie Rewolucji Francuskiej. W efekcie można było obejrzeć głównie ciekawe ruiny z widokiem na duży kościół i parę wystaw w mniej lub bardziej odrestaurowanych oficynach. Na teren „żywego” klasztoru wejść się nie dało chociaż można było przez mur zobaczyć zabudowania i plac. Można było również w zabudowaniach klasztornych kupić dewocjonalia, przetwory owocowe i oczywiście wielopaki piwa (2- z kieliszkiem, 6- i 12- bez kieliszka). Cena za 6-pak była na poziomie 11,5€ więc nie zabijała (butelki były 0,33l). Można było co prawda w pobliskim domu „anioła stróża” przetestować piwa i zjeść małe co nieco ale ze względu na tłok przed wejściem pojechaliśmy kawałek dalej i uraczyliśmy się przydrożnej restauracji nie tylko piwem ale i talerzem surowkowo-wędliniarsko-serowym (assiette de maison). W. przełączył się w tryb „potraw regionalnych” i zjadł nawet sałatę polaną czymś białym (zapewne sosem) oraz ziemniaczano-jakąś (czytaj: również z sosem). Co do piwa to ma ono swój swoisty posmak – który nie każdemu może podchodzić ale przy „trybie regionalnym” W. określił je stwierdzeniem – ciekawe!
Następnym punktem programu było wdzięczne miasteczko Bouillon (to od Godfryda – rycerza wypraw krzyżowych) wraz z zamkiem. Zwiedzanie zaczęliśmy od punktu widokowego na wyżej wzmiankowany. Całe szczęście, że prowadził JP bo sami byśmy tam raczej nie trafili. Należało wjechać w jedną boczną drogę, potem następną a potem wysiąść z samochodu i przejść kawałek pod górkę, ścieżką w lesie z zakazem wjazdu dla samochodów. Prościzna…
Po spojrzeniu z zewnątrz przyszła kolej na zamek od środka. I tu spotkało nas drobne rozczarowanie. Gołe mury, przejścia podziemne do strzelnic, niewiele, na dodatek statycznych, wystaw z manekinami sklepowymi w roli rycerzy, wszystko sprawiało wrażenie martwego muzeum. Jedyne co na zamku było żywe (oprócz turystów i kasjerów) to drapieżne ptaki na uwięzi, niektóre układane do polowań. Oprócz tego można było pooglądać piękne widoki na miasto i okolicę z zamkowych murów czy wieży. Na usprawiedliwienie można dodać, że w lecie jest podobno pełno animacji, pokazów ginących zawodów, sprzedaż wyrobów wytwarzanych ręcznie, metodą rzemieślniczą. A propos widoków, twierdza ma podobne położenie jak Kamieniec Podolski – broni dostępu do miasta prawie w całości otoczonego przez wody Mozy. Kudy jednak temu do jaru rzeki Smotrycz, a i twierdzy do Kamieńca. Za to samo miasteczko było bardzo przyjemne do oglądania. Brak agresywnych reklam czy bilbordów na murach, konsekwentna kolorystyka: jasne ściany domów, dachy w kolorze łupka.
Jako że po „domowym talerzu” byliśmy wciąż pełni, wracając promenadą nadrzeczną odpuściliśmy sobie zarówno frytki jak i gofry – to prawie jak pojechać do Rzymu i nie zobaczyć papieża. Ewentualnie pojechać do Neapolu i… nie umrzeć. Tego ostatniego nie żałujemy. Nie odpuściliśmy sobie za to zakupu szynki ardeńskiej i wędzonego wieprzowego: filet mignon. Wieczór zakończyliśmy tradycyjnie, późną kolacją z serami, deserem, kawą i miłą rozmową rodzinną.
Trapiści z Orval i zamek w Bouillon
2 odpowiedzi na Trapiści z Orval i zamek w Bouillon
Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi
Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.
Szukaj
Kategorie
Lata
…komentarze.
- Erynia o powrót z Jezioraka
- Pudelek o powrót z Jezioraka
- Erynia o Most, jeziora i Bory
- Pudelek o Most, jeziora i Bory
- w. o Most, jeziora i Bory
- Erynia o Most, jeziora i Bory
- Pudelek o Most, jeziora i Bory
- Erynia o Trasa na Kaszuby
- Pudelek o Trasa na Kaszuby
- w. o Akwileja
- Pudelek o Akwileja
- w. o Akwileja
Galeria albumów
ogólne…
RODO
Przydasie
-
Nasze miejsca:
- Lipusz, Sominy i Płotowa dwa
- Dwa dworki i chałupa
- Most, jeziora i Bory
- Dzień lenia i spacery
- Równonoc w kręgach
- Trasa na Kaszuby
- Akwileja
- Murano
- Bazylika i trzy muzea
- Plac św. Marka i Pałac Dożów
- Jaskinie Caglieron i Vittorio Veneto
- Treviso
- Villa Foscarini Cornaro
- Chioggia
- Ogrody Boboli i Pałac Pittich
- Muzeum i flaki
- Dwa kościoły, wilki i tatar
- Most, kościół i cud-galeria
- Piękno kościelne i mięsne
- „Wstęp” do Florencji
- San Miniato
- Monteriggioni i San Gimignano
- Val D’Orcia i Pienza
- Etruskowie i okolica
- Contrady Sieny
- Siena
- Spanie w klasztorze
- Toskańskie termy i wina
- Wariactwo urodzin
- Ceprostradą…
- Jaskinia neandertalczyków
- Malarze i wina
- Tokajskie judaika
- Wina, octy i ryby
- Mád – wieczorem
- Pałac Gorzanów
- Kłodzko
- Parę pałaców
- Kolorowe Jeziorka
- Jawor, browar i ruiny
- Kamieniołom i trzy zamki
- Kościół i kurhan
- Kościoły ryglowe
- Targ i kościół
- Koza i kościoły
- Łupki, woda i Lasek
- Sucha Beskidzka
- Wadowice
- Pałac Bulowice
- Polanka Wielka i Osiek
- Poręba Wielka – kościół, remiza i pałac
- Rajski Pałac
- Parę ogrodów
- Wspomnienia o bazarach [2]
- Gorce
- Krapkowice i Rogów Opolski
- Oleśnica
- Dobra i Boguszyce
- Co mieć w aucie?
- Dwa jarmarki
starsze w archiwum
po tym tekście od razu zrobiłem się głodny 😉
nie dziwota, dobre to było 😉