Miasta były bardziej zwarte.
– Druskienniki
Druskienniki – kurort wypoczynkowy ze źródłami solankowymi – bardziej przypominał rozmieszczone w lesie domki niż miasto. No może centrum było bardziej zwarte, ale i tak pełne zieleni. Odwiedziny w pijalni wód – słone i niesmaczne – i zachwyt małymi domkami szybko przeszedł w uczucie błogostanu więc by nie zasnąć ruszyliśmy w trasę – po muzeach. Na początek poszło Muzeum M.K.Ciurlionisa – wszechstronny twórca, którego, według opisów w muzeum, największą zasługą dla kultury Litewskiej było to, że nie dał się spolonizować. Następnie w kolejności było Muzeum Związku Leśnictwa Litwy „Echo Puszczy” (Girios Aidas). Bardzo ciekawy budynek, w pięknym parku, z eksponatami przedstawiającymi życie w puszczy – chociaż trochę wypchane. Najbardziej wartym zobaczenia jest prywatny park Rzeźby i Wypoczynku A. Česnulisa. Na przestronnym terenie rozmieszczone są wyroby sztuki miejscowych artystów. Tak nietypowe, oryginalne rzeźby i sztuka ogrodowa warte były każdej sekundy tam spędzonej, a cena biletu nie przestrasza. Park Rzeźby walczy o palmę pierwszeństwa z Grūto parkas – i nie potrafimy się zdecydować, które wygrywa.Najlepiej obejrzeć oba!
Przy okazji zwóciliśmy uwagę na samochody, szczególnie widoczny był kontrast małych wiejskich domków, a przy nich, jeżeli nie najnowsze, to i tak dobre, zachodnie wozy.
– Troki
Stare miasto — stolica wśród jezior — turystycznie można podzielić na dwa rejony. Wieś karaimska, jak podgrodzie przyciąga wzrok urokiem starych, oryginalnych, ciagle zamieszkałych domków, tak że trzeba uważać by nie przegapić taksomatów postojowych, a zaparkować też nie jest łatwo. Za to jak już się zaparkuje to dziką radość sprawić sobie można jedząć w karczmie tak regionalne danie jak wędzone świńskie uszy popijane kwasem chlebowym, o innych daniach nie wspominając – wszystkie bardzo dobre.Zamek Troki to już zupełnie inna sprawa. Odrestaurowany, prawie od zera, zgodnie z międzywojennym projektem polskich architektów jest ośrodkiem, w którym co kawałek widać (i słychać) zakompleksienie Litwinów. Stwierdzenia typu: „poselstwa zachodnie przyjeżdżały do Trok do Księcia Witolda, stając po drodze na popas w Krakowie” przestają bawić gdy złoży się je w jedną całość z wieloma innymi objawami strachu przed Polakami i związanymi z tym próbami wywyższenia się. Rozumiemy, że malutki naród boi się wynarodowienia, ale to jeszcze nie powód by zapadać na taką ciężką chorobę umysłową.
– Wilno
Erynia miała od jakiegoś czasu problemy ze skręconą kostką więc i dużo nie przeszliśmy. Raptem parę ulic w centrum i oczywiście Jasną Bramę. Miasto w trakcie renowacji, ale i tutaj widać „zakompleksienie” Litwinów. Może nie tak „widowiskowo” jak w Trokach, ale nie mniej przykre. Taki dzielny naród, a tak się głupio poniża okazując kompleksy poprzez wymazywanie polskiego napisu na słupku bramnym czy umieszczając polski opis cmentarza Na Rossie „gdzieś tam w przypisach”.PS. Parę lat później wpadł nam w oczy interesujący artykuł Marcina Skalskiego „Stosunki polsko-litewskie. Dość milczenia”.
Odwiedziłam dzisiaj, idąc po Waszych śladach, Litwę. 😀
Nawet w pewnym miejscu, ślinka mi poleciała. 😉