Firma wysłała W. na delegację w okolice Pragi. Erynia aż zawyła z nadziei na odwiedzenie stolicy Czechów. Nie można jej było zawieść. Wyjechaliśmy w czwartek tak by „obowiązki” załatwić w piątek, a weekend przeznaczyć na zwiedzanie. Oczywiście nie obyło się bez przygód na starcie. Po przejechaniu 50 km zaczęło lekko padać, a wycieraczki odmówiły posłuszeństwa. Sprawdziliśmy bezpieczniki, były w porządku, a wycieraczki nie działały. No to powrót do firmy i po drobnych przebojach z wymianą samochodu służbowego, w drogę – z parugodzinnym opóźnieniem. (po powrocie okazało się, że tym samochodem nie mogą jeździć osoby wysokie, bo jak ktoś ma za długie nogi to rozłącza „kabelek od wycieraczek” – paranoja!). Po dotarciu do Pragi zakwaterowaliśmy się w hotelu Fortuna Luna bez problemu mimo późnej nocy. Standard akademika dla mniej wymagających studentów – dla nas ważne było, że było czysto, było tanio, była ciepła woda w prysznicu (łazienka na dwa pokoje – drugi był pusty) i rano śniadanie w postaci szwedzkiego stołu. Dodatkowo kilkaset metrów do stacji metra i bezpłatny parking – cóż trzeba więcej. Rankiem w piątek W. do roboty, a Erynia w trasę. Zaczęła od początku, czyli od Wyszehradu. To tu, według legendy miała znajdować się siedziba legendarnego czeskiego władcy Kroka, którego córka Libusza miała sen, według którego należało w pobliskich lasach odnaleźć człowieka, który ciosał właśnie próg do swojego domu i w tym miejscu wznieść nowe miasto. Sen spełnił się, a miasto otrzymało nazwę „próg”, po czesku Praha. W rzeczywistości wzgórze stało się drugą, obok Hradczan siedzibą czeskich władców w X wieku. Bardzo miłe miejsce do spacerów. No, może poza momentami pogrzebów zasłużonych obywateli – katedra św. Piotra i Pawła oraz pobliski cmentarz były nie dość, że pełne ludzi, to jeszcze obstawione wozami transmisyjnymi. Skończyło się spokojne zwiedzanie.
Z Wyszehradu, Erynia zeszła schodami nad Wełtawę, i bulwarami przeszła na Nowe Miasto, gdzie spotkała W. nie bez problemów na Moście Legii. Bardzo ciekawy most, z zejściami na Střelecký ostrov. Też piękny, nie tylko Mostem Karola Praga stoi. Po przejściu mostu poszliśmy dalej i W. dostał amoku – trafił na sklep powroźniczy. Czegoś takiego w Polsce nie widzieliśmy, i to prawie w centrum stolicy!
Na końcu ulicy stoi pomnik ofiar komunizmu… przy którym bawią się dzieci. Dalej ukwieconym bulwarem do kolejki na Petřín, a tam W. oszalał w różanym ogrodzie. Róże były takimi pięknymi modelkami… Spacer via Loreta na Hradczany to był właściwie relaks. Miasta opisywać nie będziemy – opisy można znaleźć w przewodnikach nas interesują ciekawostki, jak na przykład kościół przerobiony na hotel Questenberk, czy przeważający wśród turystów język dalekowschodni, chyba koreański, z pełnym przekrojem wiekowym. A na Moście Karola to już wprost było „jak w Azji”. Ciekawym był również, preferowany przez niektórych, sposób zwiedzania Pragi na segway’ach. Po obejrzeniu Katedry św.Wita (z zewnątrz bo była w remoncie) zaciekawiła nas Zlatá ulička u Daliborky, domki małe, ale nastrój jakby uciekł przed turystami, a i tak, ze względu na porę, było ich niewielu. Ponieważ zaczął się zbliżać się zmierzch przyszła pora na „maleńkie co nieco”. Erynia zoczyła podczas spaceru po bulwarze, nadrzeczną restaurację z wyśmienitym (jak zazwyczaj w Czechach) jedzeniem i piwem. A i nastrój był wyśmienity… choć trochę nas zniechęciło palące papierosy małżeństwo i kelner. który chciał „już” zamykać restaurację. Co chwila wychodził „na bok” i lekko pociągał. Liczył długo rachunek i było widać, że dolicza ile może. Nie chcieliśmy robić awantury szczególnie, ze w sumie było tanio, a kelner był sympatyczny. Dopiero w hotelu przeliczyliśmy rachunek. Kelner przy dodawaniu pomylił się na swoja niekorzyść więcej niż doliczył (nieprawdziwie) do rachunku. Tym razem „Ten Na Górze” raczej był sprawiedliwy, niż opiekuńczy. Rankiem, śniadanko i dalej w trasę. Tym razem czekało na nas Vaclavske namesti. Warte każdego kroku – tyle detali architektonicznych. Przy Kinie Lucerna pod „odwróconym koniem” posmakowaliśmy gorącej czekolady, dobra była. Wiele słyszeliśmy o praskiej dzielnicy Žižkov. Że ciekawa architektura, wieża telewizyjna, spokój, cisza, brak tłumu turystów, uprzejmi ludzie i restauracyjki ze świetnymi i tanimi czeskimi potrawami i piwem. Wszystko to prawda, szczególnie TE restauracyjki na Bořivojovej. Są nie do opanowania. W każdej dobre jedzonko, w każdej dobre piwo i tak od jednej do drugiej można paść na cztery łapy i dalej, dalej, dalej… Hostinec u Vodoucha, który był pod koniec naszej trasy, oglądaliśmy jeszcze świadomym okiem tylko dzięki dużej samokontroli. A w restauracyjkach jest tak dobra atmosfera, że nawet psy, przychodzące z gośćmi, czuły się tam „jak u siebie w domu”. Nie sposób tu nie wspomnieć wyśmienitej restauracji U Mariánského Obrazu. I jeszcze jedna ciekawostka – wszystkie Potraviny, małe sklepiki ogólnospożywcze – są opanowane przez Wietnamczyków lub Koreańczyków. Kolega Czech opowiedział nam, że Supermarkety wykończyły Czeskie firmy handlowe. Sklepy zaczęły padać, i tu pojawili się azjaci. Wykupili padające sklepy i stworzyli, pod stara marką, firmy rodzinne. Im się opłaca. Przy okazji trafiliśmy na bardzo ciekawy targ spożywczy na náměstí Jiřího z Lobkovic. Niestety akurat był szabas i pięknie zachowany cmentarz żydowski mogliśmy obejrzeć tylko przez płot. Następnego dnia postanowiliśmy odwiedzić Josefov, z Synagogą Hiszpańską, a po zwiedzaniu – szybko na Žižkov, pojeść (niestety bez piwa) i wracamy do Polski.
Praga
Wpisany pod 2011, alkohole, cmentarze, Czechy, muzea, pałace, stolica, świątynie, targowiska, UNESCO, zbytki i zabytki
2 komentarze do Praga
2 komentarze do Praga
2 odpowiedzi na Praga
Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi
Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.
Szukaj
Kategorie
Lata
…komentarze.
- Erynia - Salamina i Famagusta
- w. - Poręba Wielka – kościół, remiza i pałac
- w. - Nikozja
- Pudelek - Salamina i Famagusta
- Pudelek - Salamina i Famagusta
- Pudelek - Nikozja
- Krzysiek - Poręba Wielka – kościół, remiza i pałac
- w. - Poręba Wielka – kościół, remiza i pałac
- Krzysiek - Poręba Wielka – kościół, remiza i pałac
- MałgosiaW - Salamina i Famagusta
- Erynia - Salamina i Famagusta
- MałgosiaW - Salamina i Famagusta
Galeria albumów
ogólne…
RODO
Przydasie
-
Nasze miejsca:
- Galeria, osły, Kalawasos i Tochni
- Opactwo i Zamek
- Kirenia
- Salamina i Famagusta
- Larnaka
- Port w Amathous i Limassol
- Nikozja
- Muzeum Morskie i morze
- Wina, azbest i monastery
- Mizoginistyczne monastery
- Choirokoitia i wioski górskie
- Wrak, jaskinie i Maa
- Dzień lenia i kwiat
- Tenta, Kolossi i Apollo
- Pafos, Afrodyta i koty
- „Wlot do” Cypru
- Tokaj & Co
- Piwnica u Begalów
- Najniżej i wyżej
- Malá Tŕňa
- Do słowackiego Tokaju
- Lanckorona po latach
- Pałacyki „a bo to moje”
- Winnica Celtica
- Włodarz i Riese-Mölke
- Sobótka i Ślęża
- Karkówka w Darłowie
- Kraina w Kratę
- Megality nad Łupawą
- Lanzarote praktycznie
- Lanzarote – koniec
- Wulkan, „Płodność”, wyrobisko i plaża
- Dwie rezydencje i widoki
- Wulkan, wąwozy i wino
- César Manrique
- Sól, oliwiny i wino
- Lanzarote – początek
- Grzyby, Chata, kręgi i zamek
- Ptuj – zamek
- Ptuj – miasto
- Grad Vurberk
- Region Jeruzalem
- Maribor
- Celje i Kaloh
- Lublana
- Trzy zamki i jezioro
- Tržič
- Postojna i do Lublany
- Nad Soczą
- Castello di Duino i Monte San Michele
- Izola i Piran
- Miramare
- Grotta Gigante
- Koper i Socerb
- Muggia
- Triest – San Giusto
- Triest – port
- Palmanova
- Turbo „start”
- Skansen Pribylina
starsze w archiwum
Dziękujemy
W.
Uwielbiam Pragę. To jedno z najpiękniejszych miast świata. I najprzyjemniejszych. A o targu spożywczym na moim ulubionym Žižkovie nic nie wiedziałam. Dzięki za tę cenną informację.
Mogę się zrewanżować relacją z targów kulinarnych w Sao Paulo – który opublikowałam kilka dni temu 🙂
Pozdrawiam, A.