Zaparł się W. na to południe Korfu i nic nie dało się zrobić. Tym razem Erynia nie dodawała punktów trasy więc wzrosło prawdopodobieństwo, że uda się odwiedzić wszystkie punkty wymyślone przez W. na podstawie „atrakcji GPSa”. Początek był nawet zachęcający, droga wiodła w kierunku stolicy, a następnie skręciliśmy trochę w bok, by ominąć centrum, i się zaczęło – Erynia zobaczyła kumkwaciarnię, firmę Lazaris zajmującą się przetwarzaniem kumkwatów (i limonek) na różne specyfiki spożywcze w postaci płynnej oraz stałej. Przy okazji produkują również nugaty, „kamyczki” (różne orzeszki w różnych polewach cukrowych – chrupiące, a małe. Nazwa pamiętana przez W. z czasów słusznie minionych, aczkolwiek dzisiaj też je można kupić). Sprzedają tam również to co okolica daje: wina, oliwy, mydła oliwkowe i inne. Ponieważ oliwę już kupiliśmy bezpośrednio u producenta, a mydła postanowiliśmy poszukać gdzieś indziej, to całą naszą uwagę skierowaliśmy na ekspedientkę, która zajęła się nami gdy tylko pojawiliśmy się w drzwiach. Urocza Ukrainka, władająca wyśmienicie zarówno językiem rosyjskim jak i angielskim spytała, który wolimy. Wybraliśmy rosyjski, z wtrąceniami angielskiego gdybyśmy czegoś nie znali. W efekcie cała prezentacja poszła szybko i sprawnie. A było co pokazywać. Samych napojów alkoholowych było parę typów i czyste z kumkwata, i limoncello, jak i z mlekiem lżejsze, mniej klarowne, ale, według Erynii, również interesujące (W. jako kierowca oczywiście nie degustował, dodatkowo czuł w tym alkohol – nawet gdy było go poniżej 20% – to i tak go odrzucało). Degustacja była bardzo rozbudowana, bo oprócz 5 alkoholi można było spróbować i kumkwaty w syropie (znacznie lepsze od tych, które dostaliśmy raz przy śniadaniu w hotelu), i nugaty, i „kamyczki”, i nawet figi z różnymi dodatkami – w tym na ostro (z ouzo). Ciekawe to było. W efekcie nie obyło się od drobnych zakupów – ciekawe gdzie my to zmieścimy.
Po zapakowaniu samochodu dobrem wszelakim ruszyliśmy w dalszą drogę na południe, zbaczając trochę na wschód, bo W. wyczaił na mapie „taki śmieszny cypelek z jeziorkiem”. Dojazd do niego wyznaczył zgodnie z mapą nawigacji, nie przejmując się zbytnio typami dróg więc w pewnym momencie Erynia zaczęła zastanawiać się czy w umowie było coś o jeździe po drogach gruntowych – W. się nie zastanawiał, bo prowadził i trochę go to zajęcie absorbowało. W efekcie paru nieporozumień na styku GPS – kierowca, wylądowaliśmy w miejscu bardziej cywilizowanym lecz trochę różnym od zamierzonego – przy porcie w Molos / gr. Μώλος. I tutaj W. popełnił błąd mający brzemienne w skutki konsekwencje, wybierając drogę z prawej strony czegoś pośredniego pomiędzy mniej lub bardziej wyschniętym bajorem, a czymś co dawniej mogło być czymś innym. Nie dość że było pogrodzone wbitymi w dno słupkami to jeszcze gdzieniegdzie widać było resztki torów i pordzewiałe wagoniki górnicze, a wszystko pokryte spękaną gliną – nawet niekiedy pod lustrem wody. Niestety nie udało nam się dotrzeć na sam koniec cypla bo przed nim natrafiliśmy na kanał, nawet nie tak szeroki ani głęboki by nie móc przejść, ale cały pokryty bardzo śliską gliną. Upadek mógłby dla nas być powodem do śmiechu, ale nasze aparaty mogły by tego nie przeżyć. Gdyby W. wybrał drogę z lewej strony salin, to może by się na cypelek dojść udało, a tak mógł co najwyżej mieć pretensje do siebie i losu.
Wróciliśmy do samochodu idąc znów w pełnym słońcu, po spękanej od słońca ziemi, starając się omijać regiony bardziej mokre i przyglądając się pięknemu spektaklowi tworzącej się nad kontynentem burzy. Przy samym porcie nie zapomnieliśmy obfotografować cerkiewki i „centrum czegoś”. Obu oczywiście zamkniętych. To „coś” to Centrum Edukacji Ekologicznej na Korfu, a to po czym spacerowaliśmy to historyczne (od czasów weneckich) saliny Lefkimmi, które są wpisane na listę Natura 2000 jako Specjalna Strefa Ochrony Ptaków oraz Specjalna Strefa Ochrony siedlisk i gatunków, z kodem GR2230003.
Wracając na trasę okazało się, że do portu i osiedla prowadzi droga asfaltowa – na AutoMapie oznaczona tak samo jak gruntowa, którą wcześniej wybrał W. – znowu było mu głupio.
Kumkwaty i saliny
Wpisany pod 2021, alkohole, Grecja, W. Jońskie Korfu, wybrzeża, wyspy
2 komentarze do Kumkwaty i saliny
2 komentarze do Kumkwaty i saliny
2 odpowiedzi na Kumkwaty i saliny
Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi
Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.
Szukaj
Kategorie
Lata
…komentarze.
- W. - Trzy winnice i wioska
- Mariusz Maślanka - Trzy winnice i wioska
- Erynia - Brno – spacer
- Asia - Brno – spacer
- W. - Do Brna
- Erynia - Do Brna
- Pudelek - Do Brna
- w. - Wisząca kładka i Zamek
- Pudelek - Wisząca kładka i Zamek
- w. - Zamki i kamienie
- MI - Zamki i kamienie
- MI - Zamki i kamienie
Galeria albumów
ogólne…
RODO
Przydasie
-
Nasze miejsca:
- Brno – kości i piwo
- Špilberk
- Brno – muzeum i katedra
- Brno – spacer
- Do Brna
- Urodzinowa niespodzianka
- Winiarnia Begala
- Winiarnia Hornik
- Wisząca kładka i Zamek
- Winiarnia Macik
- Malá Tŕňa II
- Będzin – miasto i Żydzi
- Będzin – nerka i pałac
- Będzin – kirkut i zamek
- Dolní Kounice [2] i Veveří
- Dolní Kounice [1]
- Velké Pavlovice [3]
- Velké Pavlovice [2]
- Velké Pavlovice [1]
- Safranbolu i Hadrianopolis
- Divriği
- Karahan Tepe i Göbekli Tepe
- Herbata i Dara
- Most w Malabadi i Zerzevan Kalesi
- Koty i Ahtamar
- Van – muzeum i twierdza
- Pałac Ishaka Paszy i wodospad
- Śniadanie z kotem… i Kars
- Ardahan, Kars i Katerina
- Przez Goderdzi do Turcji
- Dom rodzinny i winiarnia
- Most i wodospad Machunceti
- Bazar, plaża i ogród botaniczny
- Park dendrologiczny
- Sameba
- W Batumi… deszcz
- Batumi po latach
- Poranek u Daro
- „Przejście/a” graniczne
- Do Sarpi, po latach
- Marina i dwa muzea
- Fort i muzeum fotografii
- Monte i dwa ogrody
- Klasztor i ciastka
- Muzeum i kościół São Pedro
- Blandy’s Wine Lodge
- Spacer… i owocki
- Spacer po Funchal
- Madera sanatoryjnie
- Galeria, osły, Kalawasos i Tochni
- Opactwo i Zamek
- Kirenia
- Salamina i Famagusta
- Larnaka
- Port w Amathous i Limassol
- Nikozja
- Muzeum Morskie i morze
- Wina, azbest i monastery
- Mizoginistyczne monastery
- Choirokoitia i wioski górskie
starsze w archiwum
Dopuszczalne stężenie alkoholu dla kierowcy w Grecji wynosi
0,5 ‰, więc malutka degustacja by nie zaszkodziła 🙂
Wiemy (patrz: Przydasie=>do samochodu), ale:
1. nigdy nie prowadzę po spożyciu alkoholu;
2. ubezpieczenie AC nie obejmowało wypadków pod wpływem alkoholu – zwracał nam na to szczególną uwagę właściciel Rent a Car
3. nie lubię alkoholu (wino to nie alkohol!)